Maja Lidia Kossakowska – pierwsza dama polskiej fantastyki, zdobywczyni wielu prestiżowych nagród, pisarka ceniona zarówno przez krytyków. Wypada znać. Podobnym rozumowaniem kierowałem się blisko rok temu, gdy zdecydowałem się poznać jej twórczość. Padło na Więzy krwi, drugi zbiór opowiadań autorki. Przez długi czas książka ta spokojnie stała na półce przez nikogo nieniepokojona, aż wreszcie zdecydowałem się po nią sięgnąć. Teraz, będąc już po lekturze, żałuję tylko jednego – że nie zacząłem jej czytać od razu po zakupie.
Zbiór otwiera debiut autorki – Mucha. Bohaterem opowieści jest Luke Carven, pisarz mający problemy z alkoholem. I nie tylko nim. Jego była żona chce bowiem uniemożliwić mu kontakty z synem. Mucha to spokojne opowiadanie o śmierci, Kossakowska powoli prowadzi nas do finału. Już w swoim pierwszym tekście udowadnia, że potrafi czytelnika zaciekawić i zaskoczyć. Mucha doczekała się też swoistej kontynuacji, w postaci opowiadania Diorama, również dołączonego do zbioru. Tam też bohaterem jest Luke, jednak te dwa teksty nie mają ze sobą nic więcej wspólnego.
Lustro. Czy patrząc na nie, widzimy tylko odbicie naszego świata, czy inną rzeczywistość, bliźniaczo podobną do naszej? Jeśli się bowiem dobrze przypatrzeć, można odkryć pewne drobne różnice… Na tym pomyśle opiera się akcja Zwierciadła, mikropowieści, która ukazała się pierwotnie w antologii Wizje alternatywne 4. Cornet Crux to gangster panujący nad niemalże całym miastem. Jak wiadomo, taka władza przysparza wrogów, chcących ją zagarnąć. Również Crux żyje w pewnym strachu. Nie boi się jednak swych podwładnych, a Ludu Luster – rasy istot pochodzących z drugiej, „prawdziwej”, strony lustra. Rasy, do której należy też Cornet. Zwierciadło to bardzo ciekawe połączenie fantasy, powieści przygodowej i romansu. Zwolennicy każdego z tych gatunków powinni znaleźć coś dla siebie. Tekst ten jest jednocześnie najdłuższym i jednym z najlepszych z tego zbioru.
Tytułowe opowiadanie znajduje się pod koniec książki. Jak informuje autorka, Więzy krwi zostały napisane do antologii inspirowanej twórczością H. P. Lovecrafta i opowiadają historię młodego rzeźbiarza tworzącego figurki potworów. Jego dzieła nie są wielkim hitem, ale zysk z ich sprzedaży wystarcza na utrzymanie. Niespodziewanie pojawia się okazja zarobienia dużych pieniędzy – pewien bogacz jest bowiem skłonny kupić wszystkie figurki, nieważne, czy powstanie ich 10 czy 200. W tym opowiadaniu Kossakowska sięga po narrację pierwszoosobową i świetnie jej to wychodzi. Więzy krwi to pełnokrwisty horror, który nie pozwala oderwać się od lektury. Akcja płynie szybko, aż do niesamowitego finału.
Książkę zamyka Szkarłatna fala, pochodzące z antologii Deszcze niespokojne opowiadanie osadzone w realiach II Wojny Światowej. Autorka opisuje nam dzieje amerykańskiego podporucznika Talbota, który po katastrofie okrętu Storm trafia na obcą wyspę, zaludnioną przez dzikich tubylców oraz japońskich żołnierzy. Talbot, choć zupełnie samotny i pozbawiony szans na ratunek, nie zamierza zaprzestać walki z wrogiem. Japońska krew zaczyna lać się strumieniami, a dżungla domaga się jej coraz więcej… Szkarłatna fala to, według mnie, najlepsze opowiadanie z Więzów krwi. Kossakowska pokazuje tutaj swoje inne, bardziej brutalne oblicze niż w większości poprzednich tekstów.
Właściwie wszystkie opowiadania z Więzów krwi utrzymują się na jednym, wysokim poziomie. Najmniej przypadł mi do gustu katowski Spokój Szarej Wody, opisujący pewną trudną do wykonania egzekucję. W książce znaleźć można jeszcze zabawną Schizmę, historię boskiego zabójcy w Hekatombie oraz dawkę SF w Smutku. Na wspomnienie zasługuje również bardzo dobre wydanie książki – oprócz świetnej okładki, zamieszczono w niej również kilka ciekawych ilustracji.
Podsumowując, Więzy krwi to prawie 500 stron doskonałej rozrywki. Polecam z czystym sumieniem – sam chętnie sięgnę po kolejne książki Kossakowskiej.