Judasz w mniemaniu większości chrześcijan jest chciwym zdrajcą, jednakże istnieją też inne interpretacje jego postępku. Niektórzy skłaniają się ku temu, by postrzegać apostoła jako postać tragiczną, a jego zdradę jako niezbędną do ofiary Chrystusa. Słynne trzydzieści srebrników, za które Iskariota sprzedał swojego nauczyciela, posłużyły jego spadkobiercom do wykucia sztyletu, który od tego momentu staje się symbolem organizacji sykariuszy – morderców, ale i wojowników o wolność. Mordowali w sposób zbliżony do tego, co zrobił Judasz. Próbowali zbliżyć się do ofiary, zaprzyjaźnić się z nią, by potem, niespodziewanie zadać śmiertelny, zdradziecki cios.
Mimo iż Sykariusze popełnili zbiorowe samobójstwo w I wieku n.e., na Bliskim Wschodzie odnowiono ich szeregi. Nowa organizacja, równie fanatyczna, zaplanowała czterdzieści dni i nocy terroru. Apostołowie Judasza, bo tak się nazwali, rozpoczęli swoją krucjatę w symboliczny sposób – w trzynastu miastach Europy, w tym samym czasie, zamachowcy-zabójcy podpalają się w znanych, publicznych miejscach, zadzwoniwszy chwilę wcześniej do największych serwisów informacyjnych.
W sprawę angażuje się organizacja pozarządowa Ogmios, którą kieruje niepełnosprawny Sir Charles Wyndham. Ich siedziba w Londynie, Nonesuch, przypomina posiadłość Batmana, a jej szeregi zasilają doskonale wyszkoleni żołnierze i agenci „po przejściach”. Formalnie nie istnieją, a działając na granicy prawa narażają się na niebezpieczeństwo.
W powieści Savile’a mamy do czynienia zarówno z efekciarstwem speca od komputerów, Lethe, jak i staroświeckie tortury w wykonaniu izraelskich terrorystów. Jest też Rosjanin Konstantin, który w sowieckich czasach parał się mało chlubnym zajęciem, a także specjalistka od spraw Izraela i ofiara tortur, Orla. Nietrudno zgadnąć, że książkę charakteryzuje różnorodność – są nawet sceny z czasów tuż po śmierci Chrystusa, a Savile znalazł też miejsce na tradycyjne główkowanie i trochę religijnych zagrywek w stylu Browna. Częste zmiany kostiumów i aktorów wychodzą historii na dobre – czytelnik jest cały czas zaciekawiony i ciężko jest mu oderwać się od lektury. 500-stronicowa cegiełka szybko się kończy, a finał tylko wzmacnia wrażenie dobrze spędzonych kilku godzin – „Srebro” zdecydowanie warte jest poświęconego mu czasu i jest źródłem niezgorszej rozrywki.
Powieść Savile’a jest sprawnym i wciągającym thrillerem, a autor mógłby spokojnie zasiąść obok takich sław gatunku, jak Jeffery Deaver, Dan Brown czy Harlan Coben. Może nie zachwyca niczym nowym, ale na pewno będzie satysfakcjonującą lekturą dla większości fanów gatunku. Z przyjemnością sięgnę po kontynuację, a to już całkiem niezła rekomendacja.