Gdyby przyjrzeć się popularności podgatunków współczesnej powieści kryminalnej, okazałoby się zapewne, że z jednej strony chwytliwym tematem są thrillery historyczne w stylu „Kodu Leonarda da Vinci”, z drugiej zaś wiele wskazuje na to, że w przyszłości będą to kryminały retro.
Małżeństwo Małgorzata Fugiel-Kuźmińska i Michał Kuźmiński próbuje połączyć w swojej książce oba te elementy, na dodatek oddając nastrój przedwojennego Krakowa. Całość wzbogacona jest pastiszem, mam bowiem wrażenie, że w chwili obecnej nie da się już napisać tego rodzaju powieści całkiem „na poważnie”. Pastisz też z resztą nie gwarantuje sukcesu, co pokazał chociażby Dariusz Rekosz pisząc „Szyfr Jana Matejki”. Prześmiewczy charakter, przerysowane postaci i średnich lotów humor to gwóźdź do trumny jego książki. Jednak Kuźmińscy postanowili do konstrukcji „Sekretu Kroke” podejść zupełnie inaczej. Akcja jest z pozoru całkowicie poważna, bohaterowie są co prawda typowi, ale wyposażeni w indywidualne cechy, a elementy humorystyczne pozostawiono raczej w sferze domysłów czytelnika. Większość z nich opiera się na nawiązaniach do rozmaitych, często nawet współczesnych tekstów kultury. Myślę, że samo wyszukanie i wypisanie ich wszystkich zajęłoby kilka godzin pracy. Pozwolę więc sobie wspomnieć tylko o niektórych.
Mamy tu więc historię niemieckiego szpiega, arystokraty z dynastii Romanowów, który na zlecenie oszalałych na punkcie mistyki nazistowskich dygnitarzy ma szukać tajemniczego żydowskiego zwoju. Oczywiście u podstaw całej wyprawy leży po raz kolejny próba zdobycia dowodów na to, że Germanie to rasa panów. Zwój ma zdaniem Niemców udowodnić aryjskie pochodzenie… Jezusa Chrystusa. Z jednej strony mamy tu motywy zaczerpnięte z klasycznych powieści o Bondzie, z drugiej zaś pojawia się kila nawiązań do Indiany Jonesa. Romanow to człowiek cyniczny, ale i on okazuje się mieś słabe strony. Wówczas wychodzi z niego prawdziwy arystokrata.
Inne wątki powieści pokazują nam życie na żydowskim Kazimierzu, mieszankę codzienności z sacrum Kabały. Smakowicie zostały opisane nastroje lata 1939 roku. Panuje klimat niepewności, ale też mimo niepokojących wieści z Niemiec, polscy Żydzi nie czują bezpośredniego zagrożenia. Z naszego punktu widzenia to bardzo gorzki obraz. Ciekawostką może tu być wątek golema, typowy dla literatury niesamowitej, nawiązującej do korzeni judaistycznych. Co ciekawe ten nadnaturalny, czy też raczej mistyczny, element, nie psuje wrażenia, że wciąż mamy do czynienia z kryminałem retro. To punkt na korzyść autorów.
Najbardziej jaskrawym palimpsestem jest jednak Maciek Majcher, postać niemal żywcem wyjęta z songów Brechta, ze szczególnym uwzględnieniem „Opery za trzy grosze”. Maciek to warszawski kiler, który musi opuścić stołeczne miasto, a jego drogi krzyżują się ze ścieżkami Romanowa.
„Sekret Kroke” to świetna zabawa z konwencją, pozostaje więc mieć nadzieję, że autorzy nie pozwolą swojemu pomysłowi zbyt szybko przeminąć. Na rynek polskich kryminałów retro, na którym o prymat walczą Marek Krajewski i Konrad T. Lewandowski, wdarli się przebojem. Wkrótce mogą się okazać dla nich poważną konkurencją. Może jeszcze nie teraz, ale wszystko przed nimi.