„To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem”- ten przytoczony na początku debiutanckiej powieści Gianrico Carofiglio cytat można odczytać jako metaforę odnoszącą się do gatunków literackich: to, co dla autorów kryminałów jest zwieńczeniem fabuły, dla innych pisarzy może być początkiem całkiem innej historii. Do tej drugiej grupy zalicza się Carofiglio, którego powieści pokazują, że aresztowanie jest dopiero jedną z pierwszych czynności przeprowadzonych przez machinę sprawiedliwości.
Głównym bohaterem „Świadka mimo woli” jest mecenas Guido Guerrieri, który podejmuje się obrony czarnoskórego imigranta, oskarżonego o uprowadzenie i morderstwo dziewięcioletniego chłopczyka. Sprawa wydaje się beznadziejna z uwagi na dowody, jakie zebrała prokuratura, oraz zeznania świadków, które są solidnym fundamentem aktu oskarżenia. Sytuację komplikuje też fakt, że Guerrieri po rozstaniu z żoną miewa napady depresji, które przeszkadzają mu w normalnym funkcjonowaniu.
Zanim Carofiglio zaistniał w świecie literackim, pracował jako oskarżyciel w procesach wytoczonych m.in. mafii oraz grupom prowadzącym handel ludźmi. Można się więc spodziewać, że autor wprowadzi nas w świat, w którym pracował przez tyle lat. I tak też się dzieje – w książce znajdziemy fragmenty przesłuchań, akt, będziemy świadkami procesu sądowego, mów końcowych, ustalania przez adwokata taktyki obrony. Nawet w narracji da się zauważyć styl prawnika: krótki, zwięzły, bez zbędnych dłużyzn, pędzący przez kolejne miesiące z zawrotną prędkością. Na szczęście nie jest to suchy stenogram, lecz napisana z polotem powieść, której język jest bardzo przyjemny dla czytelnika.
Mimo że włoski pisarz sam jest prawnikiem, nie napisał bynajmniej historii będącej pochwałą instytucji stojących na straży prawa. Spotkamy tam sędziów żywiących na sali sądowej wrogość lub sympatię do danych adwokatów, prokuratorów manipulujących zeznaniami świadków, czy policjantów stosujących przemoc wobec aresztantów. Co więcej, autor pokazuje, że w tym środowisku nie ma wyjątków – nie wprowadził kryształowej postaci, jedynego sprawiedliwego w krainie niemoralności. Nawet główny bohater jest ukazany jako drobny oszust podatkowy, niewierny mąż, czy wreszcie adwokat, który nie przepuści okazji by podczas procesu zdenerwować, czy upokorzyć przeciwnika.
Książka na swój fascynujący sposób przepełnia czytelnika niepewnością. Nie wiemy, czy depresja bohatera jest chwilowym problemem, czy poważnym zaburzeniem, które będzie o sobie dawało znać w coraz drastyczniejszych formach. Nie wiemy, jakie były powody jego rozstania z żoną. Bohater niejasno nakreśla nam obraz tej sytuacji, jednak nie bardzo chce zagłębiać się w szczegóły. Wreszcie też nie wiemy, czy Guerrieri broni człowieka niewinnego, czy słusznie oskarżonego. To jest prawda, którą chce nam pokazać jako prawnik – wyrok sądu czasem jest tylko wyrokiem; nie zawsze jest on odpowiedzią na rzeczywistość.
Przyznam, że do powieści prawniczych zawsze podchodziłem z dużą dozą nieufności, nie próbując nawet obiektywnie skonfrontować swojej postawy z rzeczywistością. To podejście wynikało zapewne z błędnego przekonania, że tylko poszukiwania i ściganie przestępcy są ciekawe. Przyznam też, że uwielbiam takie nauczki, jak ta, jaką zaserwował mi Carofiglio. Dzięki niemu na pewno już nie będę unikał tego typu prozy. Ba, zdarzy się pewnie, że będę czekał na premiery książek z tego gatunku. Zwłaszcza, że w przygotowaniu jest już druga część trylogii z mecenasem Guerrierim w roli głównej.
Tytuł: Świadek mimo woli
Autor: Gianrico Carofiglio
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 25 września 2008
Format: 264 s.
Cena okładkowa: 29,00
Opis z okładki:
Południowe Włochy, schyłek XX wieku. W jednej z nadmorskich miejscowości zostaje zamordowany dziewięcioletni chłopiec – prawdopodobnie zbrodni dokonano na tle seksualnym. Dla prokuratury jedynym podejrzanym jest Senegalczyk Thiam Abdou, handlarz obwoźny. Na podstawie poszlak i zeznań świadków można zrekonstruować historię: czarnoskóry imigrant uprowadził, zgwałcił, a następnie udusił ofiarę, ciało zaś wrzucił do studni. Wyrok właściwie już zapadł. Obrony oskarżonego podejmuje się mecenas Guerrieri. Zaczyna wertować akta prokuratury. Stwierdza, że w trakcie śledztwa z premedytacją nie przestrzegano procedur prawnych. Najwyraźniej komuś zależało na znalezieniu, a właściwie wykreowaniu zabójcy – tego „innego”, przybysza z Afryki o wątpliwym źródle dochodów, wykluczonego ze społeczności. Świadek mimo woli to znakomicie napisany kryminał. Jest aktem oskarżenia przeciw wymiarowi sprawiedliwości, który działa jako narzędzie propagandy. Carofiglio stworzył przy tym studium myślenia stereotypami.