Do kontynuacji zawsze podchodziłem z mieszanymi uczuciami – z jednej strony było to pełne nadziei oczekiwanie na fascynującą lekturę, a z drugiej obawa, że apetyt rozbudzony przez poprzednią część okaże się niezaspokojony. Pierwszy tom „Sopla” Pawła Kornewa zakończył się w takim momencie, iż drugą i jednocześnie ostatnią część zacząłem wyobrażać sobie jako literacką ucztę. Po skończonej lekturze, mimo pewnego niedosytu, mogę śmiało stwierdzić, że rosyjski twórca zaserwował czytelnikom kawał solidnej literatury.
Śliski, po nieudanych zamach na swoje życie, wyrusza na rajd, by obserwować poza murami fortu trasę wędrówek Śnieżnych Ludzi. Domyśla się, że wyprawa jest tylko przykrywką, która pozwoli jego tajemniczym oprawcom dorwać go na otwartym terenie, jednak postanawia wziąć udział w tych podchodach, by dowiedzieć się, komu i dlaczego zależy na jego śmierci.
Drugi tom posiada wszelkie zalety pierwszej części, a co więcej przewyższa ją dużo szybszym tempem, częstszymi zwrotami akcji i ostrzejszym humorem. Czytając perypetie naszego patrolu często zdawało mi się, że biorę udział w grze RPG – chociaż nie miałem żadnego wpływu na bohaterów powieści, to płynąc przez kolejne strony czułem, jakbym to ja przewodził grupie, i rozwiązywał wszelkie problemy, zastawiał pułapki, uciekał z więzienia i załatwiał wszelkiej maści potwory. Sugestywność przedstawienia świata i poszczególnych wydarzeń w tej powieści jest jej największym atutem.
W świecie Pogranicza czytelnik może znaleźć mnóstwo stworzeń, których różnorodność jest dowodem na niebanalną wyobraźnię autora, a sposób ich przedstawienia jest na tak wysokim poziomie, że mogą być bardzo pomocne dla tych, którzy tworzą sesje RPG.
Niestety, książka ta nie jest nieskazitelna. Śliskiemu zbyt łatwo udaje się wykaraskać ze wszelkich zasadzek, problemów, czy obław. Wszechobecny łut szczęścia, ratujące życie przeczucia, czy zdobyte przedmioty, które jakiś czas później okazują się idealnymi narzędziami do wyjścia z beznadziejnej sytuacji są niewzruszoną regułą w tej powieści. Pędząca akcja, doskonała narracja i ciekawe wydarzenia pozwalają przymknąć oko na te niedociągnięcia, jednak nie wystarczą do zatarcia niemiłego wrażenia, jakie wywołuje zakończenie. Wydawałoby się, że autorowi kompletnie zabrakło pomysłu na przyzwoite zwieńczenie tej wciągającej historii; ma się wrażenie, jakby autor zacisnął zęby – po części z determinacji, po części z bezradności – i ostatnie strony napisał zupełnie bezmyślnie, by jak najszybciej dobrnąć do końca.
Jednak pomimo tych mankamentów książka jest niewątpliwie godna polecenia – zapewni kilka godzin naprawdę solidnej rozrywki, których na pewno nie będziemy żałować. Obie części „Sopla” są wciągającą historią i chociaż mam trochę żalu o zakończenie to zapewne nieraz jeszcze zatęsknię za Śliskim i całym Przygraniczem.