Jestem legendą

Na samym początku przyznam się bez bicia, że nie przepadam za wampirzymi opowiastkami. Nigdy też specjalnie się nimi nie zachwycałem. Oczywiście przerobiłem najważniejsze (czy może najbardziej popularne) tytuły z tego nurtu: Drakula, Miasteczko Salem, Twierdza, ostatnio nawet cykl o Anicie Blake (od Anne Rice jak na razie trzymam się z daleka). I właściwie oprócz pierwszego z wymienionych tytułów żadna inna historia o wampirach nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Do niedawna. Bo skończyłem właśnie lekturę powieści Richarda Mathesona „Jestem legendą” i jak dla mnie to jedyne prawdziwe i godne nagłośnienia rozwinięcie i zmierzenie się z potęgą „Drakuli” Stokera.

Sam Matheson w Polsce znany jest właściwie tylko jako scenarzysta Strefy Mroku, a szkoda bo oprócz parania się scenopisarstwem (ma na swoim koncie m.in. scenariusze do ekranizacji utworów Poego) jest powieściopisarzem. Zaczął pisać w bardzo młodym wieku, a pierwsze swoje opowiadanie opublikował jeszcze będąc w college’u. W roku 1990 otrzymał Bram Stoker Award za zbiór swoich opowiadań. Natomiast powieść „Jestem legendą” stała się kanwą na podstawie której George’a A. Romero nakręcił kultowy już film „Noc żywych trupów”. Przejdźmy jednak do fabuły powieści.

Właściwie całkiem znienacka znajdujemy się w świecie skażonym tajemniczą i śmiertelnie groźną zarazą (o charakterze wirusowym), która krótko mówiąc czyni z ludzi wampiry. Robert Neville często bliski poddania i załamania zmuszony jest walczyć i egzystować w tym świecie, w ciągu dnia zdobywać pożywienie lub przygotowywać swój dom na nocne ataki z Ich strony. Wszyscy jego bliscy, łącznie z ukochaną żoną i przyjaciółmi stali się ofiarami pożogi. Czekają teraz na niego, nawołują, zachęcają do wyjścia, czekają na chwile słabości. A Robert ma ich wiele. Wpada w szał, depresje, często spowodowane nadmiarem alkoholu, chęć skończenia ze swoim życiem, poczucie jego bezcelowości. Jego kłopoty dopiero się zaczynają, jednak na końcu okaże się że tytuł powieści nie tylko bezpośrednio odnosi się do głównego bohatera, ale też w ironiczny sposób konfrontuje (poprzez fabułę) z mitem stworzonym przez Stokera wiele lat temu.

Co mnie w tej historii urzekło? Przede wszystkim to z jakim kunsztem i geniuszem Matheson nakreślił postać głównego bohatera. Jest to moim zdaniem jedna z najbardziej rzeczywistych i wiarygodnych postaci książek grozy. Od samego początku niemalże „wierzymy” w Roberta, czujemy jego depresję, bezradność, współczujemy mu bo jest bezgranicznie smutny i tragiczny. Podobała mi się kwestia podejścia naukowego do samej zarazy i wampiryzmu. Konfrontacja mitu – legendy z rzeczywistością. Ostatni człowiek na ziemi? O tak, to świetny motyw, a autor wykorzystał go perfekcyjnie. Poza tym Matheson ma naprawdę płynny styl, który czyta się szybko i bez przestojów. Opisy wielokrotnie napawają lekiem i pobudzają wyobraźnię. Końcówka jest mistrzowska, dawno nie czytałem tak elektryzującej książki. I o dziwo, pomimo mas wampirów zdecydowanie większy nacisk został położony na psychikę postaci i ich odczuć, co również świadczy o wysokiej klasie tej książki. Krótko mówiąc: „Jestem legendą” to arcydzieło światowego horroru i nie przeczytać jej to po prostu wstyd. Szkoda że jest to książka dostępna właściwie wyłącznie na aukcjach i w antykwariatach.

Jestem legendą

Tytuł: Jestem legendą

Autor: Richard Matheson

Wydawca: MAG

Data wydania: 11 stycznia 2008

Format: 223 s.

Cena okładkowa: 25 zł

Opis z okładki:

Robert Neville to genialny naukowiec, jednak nawet jemu nie udało się opanować straszliwego wirusa, którego nie można powstrzymać ani wyleczyć i który… został stworzony ludzką ręką. Neville, z niewiadomego powodu odporny na działanie wirusa, jest ostatnim żyjącym człowiekiem w mieście – kiedyś zwanym Nowym Jorkiem… – a być może nawet na świecie. Jednak nie jest sam. Otaczają go „Zarażeni” – ludzie, którzy na skutek epidemii zmienili się w mięsożernych mutantów zdolnych do funkcjonowania jedynie w ciemnościach, pożerających i zarażających wszystko i wszystkich na swojej drodze.
Ostatnie trzy lata Neville buszował po okolicy w poszukiwaniu pożywienia i zapasów, systematycznie wysyłał w eter wiadomości, wierząc, że dotrą one do innych ocalałych. Jednak Zarażeni cały czas czają się w mroku, obserwują każdy jego ruch i czekają, aż zrobi jeden śmiertelny błąd.
Będąc jedyną nadzieją ludzkości, Neville ma już tylko jeden cel: znaleźć sposób na odwrócenie działania wirusa. Chce do tego wykorzystać własną, odporną na chorobę krew, na którą jednak wciąż polują Zarażeni. Neville wie, że potwory mają nad nim przewagę, a jego czas nieubłaganie dobiega końca.

Przewiń na górę