Pierwszy kontakt – ciekawa okładka (zamieć śnieżna, ledwo widoczny domek w tle oraz zarysy trupiej czaszki), zachęcający napis: „Koszmar zacznie się zanim zamkniesz oczy”, linijka tekstu dlaczego Best Magazine poleca tą książkę, logo wydawcy nad krwistym napisem – horror. Pierwszy kontakt można uznać za udany, skusił mnie aby sięgnąć po tą pozycję Jamesa Herberta.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z prozą Pana Herberta, w moich zbiorach można odnaleźć takie tytuły jak „Nawiedzony”, „Duchy z Sleath”, „Rok 1948” czy też „Księżyc”. Co tu dużo mówić, mam już pewnie zdanie o autorze wyrobione. Na pewno nie dorównuje piórem takim autorom jak: King, Straub czy Barker. Jednak jest o milę dalej w swoich poczynaniach słowem od Mastertona (o ironio, Amber poczynił błąd i wewnątrz książki odnajdziemy tekst: Copyright by Graham Masterton).
Drugi kontakt został nawiązany kiedy zagłębiłem się w historię opisaną w tej książce. John Holman pracuje dla Ministerstwa Obrony i Ochrony Środowiska Naturalnego. W trakcie misji szpiegowskiej (inaczej się tego nazwać nie da) na terenach należących do Ministerstwa Obrony, cudem ocalał z silnego trzęsienia ziemi jakie nawiedziło ten obszar. W jego trakcie z ziemi ulotniła się żółtawa mgła, która w kontakcie z organizmem żywym sieje zniszczenie w jego mózgu. Holman, który zetknął się z nietypową mgłą, wylądował na oddziale psychiatrycznym, gdzie odzyskuje świadomość. Natomiast mgła rozprzestrzenia się na okoliczne wioski. Każdy organizm, który znajdzie się w jej obrębie, zmienia się w idealną, pozbawioną zahamować maszynę do zabijania. Mgła powiększa swoje rozmiary i zaczyna się niebezpiecznie zbliżać do większych miast, metropolii. Holman, który wraz z pierwszym kontaktem stał się odporny na jej działanie, będzie musiał stawić czoła nowemu, niespotykanemu zagrożeniu.
Napiszę krótko i treściwie, książka nie podobała mi się pod żadnym względem. Herbert poniósł porażkę na całej linii. O ile styl jego pisania, który jest bardzo prosty i nie raczy nas barwnymi opisami, można wybaczyć lub przemilczeć, o tyle całej historii nie mogłem przełknąć. Pomysł na historię jest niezwykle infantylny ! Przykład ? Mgła posiada świadomość lub coś na jej kształt, ucieka, bawi się w chowanego z człowiekiem ! Ba, w jednym z rozdziałów wykazuje poczucie humoru, chowając swoje jądro (centrum) w kościele. Herbert, nie wiem czy uczynił to specjalnie, śmieszy niektórymi opisami. W tej książce daje się zauważyć dziwną tendencję autora do wprowadzania na scenę bohaterów tylko po to aby uśmiercić ich w sposób bardzo wyszukany. I tak ksiądz, po kontakcie z tytułową mgłą, spuści swoje płyny ustrojowe wprost z ambony na wiernych, pijaczyna zostanie zadziobany przez swoje ukochane gołębie, farmer zadeptany przez krowy, a nauczyciel wf zlinczowany przez uczniów (tutaj Herbert puścił wodze fantazji nawiązując do twórczości Mastertona – uczniowie zanim go uśmiercili, urządzili sobie wielką orgię). Oczywiście znajdziemy w książce więcej takich „smaczków”. Jak tu pisać o niej normalnie? . Wspomnę jeszcze o zapędach dramaturgicznych Herberta: ojciec dziewczyny Holmana wyznaje, że nie jest jej biologicznym ojcem, a jego miłość do niej opierała się głównie na pożądaniu. Staruszek zginął tragicznie po tym jak córka miała kontakt z mgłą.
Co tu więcej pisać !? Książkę polecam tylko zagorzałym miłośnikom horroru, ekologom (notabene książka kładzie mocny nacisk na sprawę zanieczyszczenia środowiska), ludziom którzy lubują się w różnych scenariuszach zagłady ludzkości oraz fanom Herberta, którzy chcą przeczytać wszystkie książki Anglika. Osobom, które dopiero chcą zacząć przygodę z prozą Herberta, polecam inną książkę!