Jałowa ziemia w próżni
czyli rzecz o „Pustkach”
T.S. Eliot pisał, że najokrutniejszym miesiącem jest kwiecień1. To wtedy aura, przemieszana ze stanem ludzkiego ducha, doprowadza do melancholii, niezdrowego podniecenia lub niewytłumaczalnego lęku. Eliot i autor „Pustek”, Andrew Michael Hurley, są synami angielskiej ziemi, co stanowi klucz do zrozumienia ich literackich dokonań. Dzięki temu wiemy, że gdy bohaterowie powieści w poczuciu egzystencjalnego zagubienia opuszczają cywilizację miasta i udają się na wieś, nie znajdą w niej bezpiecznej sielanki. Kiedy znajdą się na rozległych wrzosowiskach osnutych gęstą mgłą i poczują na skórze zimną morską bryzę, zostają bez szans. Nie potrafią wyswobodzić się z okowów prymitywnej siły, która panuje nad Pustkami. Co prawda będą brodzić w płytkich wodach odpływu, spróbują odczytywać znaki, które ktoś kiedyś zostawił wśród kamieni, jednak wysiłki te okażą się bezcelowe. Pustki pochłoną mieszczańskie umysły.
Autor książki zastosował archaiczny, ale w tym wypadku trafny zabieg: narracja jest retrospekcją prowadzoną w pierwszej osobie. W ten sposób przydaje całości pierwotny charakter, przywodzący na myśl powieści Conrada, Manna i opowiadania Poego lub Lovecrafta. Wszystko, co słyszymy w „Pustkach”, jest głosem chłopca, przefiltrowanym przez jego dorosłe Ja. Jego historia jest częścią zdarzeń dotyczących zgromadzenia religijnego, w którego w skład wchodzi jego najbliższa rodzina. Pod wodzą księdza przed Wielkanocą odwiedzają miejsce uznawane za święte. Powieść Hurleya pozbawiona jest fajerwerków, zwrotów akcji i nagłych zdarzeń, przypisywanych powieściom groszowym z gatunku grozy. Nie ma tu miejsca na dosłowność – dla obślizgłych monstrów wyłaniających się bagien lub drapiących w drzwi wyjściowe potworów, starających się pożreć żywcem domowników. Takich atrakcji w powieści nie ma.
Co czytelnik dostaje w zamian? Po pierwsze atmosferę niesamowitości rozciągniętą nad miejscem akcji. Zarówno stary celtycki kościół, letniskowy dom pielgrzymów, a nade wszystko plaża z wydmami i zniszczonymi bunkrami z czasów II wojny światowej – tworzą efekt nierealności i zawieszenia poza czasem. Równie ważni są bohaterowie. To pełnokrwiste postaci mające swoje wewnętrzne problemy i obawy, na które nałożono przywiązanie do wiary, czy też wprost do zabobonów. Wiara w wyższą siłę sprawczą ( katolickiego Boga) jest zresztą zaczynem spotykających protagonistów nieszczęść. Dewocja staje się u Hurleya metafizycznym magnesem przyciągającym bezbożne zjawiska. Czytelnik, zagłębiając się w opowieść, odnosi wrażenie, że im bardziej żarliwi w swym religijnym uniesieniu stają się uczestnicy zdarzeń, tym atmosfera wokół nich staje się bardziej gęsta, duszna i tajemnicza. Tragedia wisi w powietrzu. Bohaterowie są na tę tragedię skazani. Gdy matka głównego bohatera wyznaje, że cała wyprawa jest w zasadzie ostatnią deską ratunku dla jej chorego dziecka, dla czytającego staje się jasne, że jest to droga bez powrotu. Fanatyczna wiara połączona z rozpaczą kobiety popchnie wszystkich do czynów nieakceptowalnych dla cywilizowanego świata.
Lektura „Pustek” będzie dla wszystkich podróżą w regiony mniej lub bardziej osobiste. Każdy z czytelników na którymś meta-poziomie powinien doświadczyć lekkiego uczucia déjà vu. Atmosfera zagubienia i wielki ciężar przytłaczający braci – będących faktycznymi bohaterami książki – mogą być dla czytelnika powrotem do pustki własnego dzieciństwa. Tym samym dwuznaczna, nierozwiązalna końcówka książki, staje się epitafium dla każdego przeżycia z realnego świata, gdzie nie ma prostych „komiksowych” rozwiązań, „happy endów” i odchodzenia w kierunku chowającego się za horyzontem słońca. W Pustkach nie poczujemy jego ciepłych promieni, nie zobaczymy jaskrawych kolorów… Zostanie nam tylko ciemność, mgła i dalekie echo krzyków rozpaczy.
1Eliot Thomas Stearn „Jałowa Ziemia – grzebanie umarłych”:
Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi
Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza
Pamięć i pożądanie, podnieca
Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.