O proroku ze śmietniska
O czym traktuje opisywana tu powieść? O wiecznie napalonym i przedsiębiorczym sprzedawcy dewocjonaliów, jego druhu – niespełnionym pisarzu, o nowym proroku, który urzęduje na śmietnisku; z dużą dozą ordynarnego i ekstremalnego seksu. I jeszcze dzieje się to w przyszłości, niesprecyzowanej, ale bliskiej. Czy tak?
Trzeba by zacząć inaczej, żeby miało to sens. To powieść o ekstremach człowieczeństwa, o aberracjach miłości, wreszcie o Bogu, kulturze masowej i różnych formach religijności. Druga powieść w dorobku Dawida Kaina to raptem sto sześćdziesiąt cztery strony literatury (wydanej przez wydawnictwo niszowe nawet z nazwy) bardzo trudnej do skategoryzowania.
Z miejskiego śmietniska wychodzi pewnego dnia nowy prorok, by chrzcić tonącą w niekończącej się konsumpcji i hedonizmie ludzkość. Chrzcić węglem, w imię boga o nowej, srogiej i przerażającej gębie. A do nawrócenia jest cały świat – ludzi wyjętych wprost z rozkładówek gazet albo z okładek – nijakich, seryjnych i plastikowych. Przypadkiem spotyka go młody i obrotny biznesmen, parający się produkcją popkulturowych dewocjonaliów i postanawia ukręcić nowy interes na rewelacjach dziwaka.
Jest to więc pełna humoru groteska, napisana swobodnym, pełnym nad i wyraz trafnym językiem, w której Kain często zwraca się bezpośrednio do czytelnika; mruga okiem, dowcipkuje i wychodzi to doskonale bezpretensjonalnie (a wcale o to nie łatwo).
Z drugiej strony, „Gęba w niebie” jest horrorem o kilku naprawdę przerażających i celnych momentach. Duchy, demony, wampiry, psychopaci i cała reszta radosnej czeredy znakomicie może służyć do straszenia i służy od lat – ale o ile bardziej przerażający może być Bóg, a więc ten, kto nie musi wcale czekać na zaproszenie do czynienia krzywdy, ale panować może nad milionami w sposób niepojęty i nieludzki!
Jest tu również nieco z prozy główno-nurtowej, taplającej się w popkulturze, pisanej swobodnie i pozornie niedbale.
W jaki sposób udało się autorowi pogodzić te koncepcje – nie pojmuję. Ale zrobił to w sposób naprawdę godny poklasku. Może adekwatne byłoby tu określenie powieści jako „bizarro”, ale wydaje mi się, że to mimo wszystko na nią zbyt mało pojemna szuflada. Bo „Gęba w niebie” to wór pełen pomysłów, połączonych tak zgrabnie i oryginalnie, że można to tylko tłumaczyć talentem autora. Choć można w niej znaleźć naprawdę wiele punktów wspólnych z twórczością Małeckiego i Orbitowskiego, to powieść Kaina jest literaturą o zupełnie indywidualnym charakterze.
Słowem podsumowania. Miałem ostatnio okazję czytać Kaina w komitywie z Kyrczem, Kaina-opowiadanie w „15 bliznach”, w „Bizarro dla początkujących”, wreszcie Kaina-powieść i jestem z tych lektur bardzo zadowolony. „Gęba w niebie” to znakomity utwór jednego z najciekawszych pisarzy naszej sceny literatury niesamowito-fantastycznej. Kolejna jego książka ukazać ma się za kilka dni, następna jest już w zapowiedziach – mam nadzieję, że autorowi uda się nimi nie tylko wyjść do większej liczby czytelników, ale też nas wszystkich zaskoczyć kolejnymi co najmniej równie dobrymi i frapującymi dziełami.