Najlepsze opowiadania grozy (Michał Budak)

Z okazji dwunastych urodzin Carpe Noctem prezentujemy Wam listę najlepszych opowiadań grozy. Pięcioro naszych redaktorów wybrało po cztery lub pięć tekstów, które ich zdaniem potrafią naprawdę wywołać ciarki. W niniejszym wpisie poznacie teksty wybrane przez Michała Budaka.

Stefan Grabiński, Smoluch
Z twórczością Stefana Grabińskiego pierwszy raz spotkałem się stosunkowo późno, jednak z miejsca ją pokochałem. Proza „polskiego Poe” była dowodem na to, że literatura grozy nie musiała być miałka i płytka, a wręcz przeciwnie – mogła mieć bardzo solidne zaplecze filozoficzne czy naukowe. Dobitnym przykładem na to jest nowela Smoluch należąca do tomiku zatytułowanego Demon ruchu, w którym Grabińskim zamknął m.in. koncepcję dynamicznej teorii bytu stworzoną przez wybitnego myśliciela Bergsona. Jednak tym, co wysuwa się w utworze na pierwszy plan, jest nierozstrzygnięte na kartach dzieła pytanie, jaki wpływ ma człowiek na swoje życie – jest on kowalem własnego losu czy może pionkiem w rękach tajemniczych sił ukrytych za kotarą bytu? Egzemplifikacją tego problemu jest konduktor Boroń, któremu co jakiś czas przed oczami pojawia się tytułowy Smoluch – zjawa zwiastująca katastrofę kolejową. Nie mogę zdradzić więcej szczegółów z fabuły, jednak puenta, mimo że może niezbyt zaskakująca, skłania do myślenia i sprawia, że utwór ten nie wyjdzie długo z pamięci czytelnika.

Wojciech Gunia, Wojna
Swego czasu byłem członkiem jury, które oceniało opowiadania nadesłane na konkurs zorganizowany przez wydawnictwo Agharta, które jako główną nagrodę przewidziało publikację zwycięskich utworów w antologii polskiego weird fiction zatytułowanej Po drugiej stronie. Termin ogłoszenia wyników gonił, za sobą miałem lekturę wielu przeciętnych lub zwyczajnie słabych tekstów, aż w końcu zacząłem czytać plik zatytułowany Wojna. Był to siarczysty policzek uświadamiający mi, że dzięki temu konkursowi mogą się ukazać naprawdę nieprzeciętne dzieła. Historia opowiada o mieszkańcach pewnej miejscowości, w której nieustannie krążą plotki o wielkiej wojnie. Nikt tak naprawdę nie widział wyraźnie wojsk czy żołnierzy, ale wszyscy się zachowują w taki sposób, w jaki my najprawdopodobniej zachowywalibyśmy się w czasie zbliżającego się do nas konfliktu zbrojnego. Tym, co mnie urzekło w opowiadaniu, jest niepokojący i nieokreślony klimat rodem z najlepszych utworów Kafki. Początkowo myślałem, że ktoś robi sobie jaja i wysłał jakiś mało znany utwór autora Procesu. Okazało się jednak, że nie jest to żaden plagiat, tylko genialny, poruszający klimatem tekst, który odczytywałem jako błyskotliwą alegorię ludzkiego życia. Dobrze, że nie przeczytałem Wojny na samym początku, bo wtedy wszystkie inne nadesłane teksty podobałyby mi się zdecydowanie mniej.

Edgar Allan Poe, Zagłada domu Usherów
Przyznam się szczerze – nie należę do zbytnich entuzjastów twórczości E.A. Poe. Jest jednak jeden utwór, który wwiercił mi się w mózg i wypalił na nim swoje nieusuwalne piętno. Jest nim Zagłada domu Usherów, gdzie narrator przybywa do domu swojego starego przyjaciela, Roderyka Ushera, który w liście narzekał na swoją chorobę i prosił o otuchę w tym trudnym dla niego czasie. W domu tym mieszka bliźniaczka Roderyka, Madeline, która również choruje, a niedługo po przybyciu narratora Usher informuje o jej śmierci. Od tego momentu mamy mistrzowski pokaz budowania nastroju grozy za pomocą niedopowiedzeń i wydarzeń, które mogą być wprawdzie przypadkowe, ale nieustannie czuje się, że mają one swoje głębsze znaczenie. Niezwykły jest też sposób opowiadania utworu – zdenerwowanie i niepokój narratora są tak sugestywne w jego wypowiedziach, że wszelkie emocje udzielają się również czytelnikowi. W moim rankingu jest to jedno z najlepszych opowiadań grozy, które zostały napisane i które najprawdopodobniej powstaną.

H.P. Lovecraft, Szczury w murach
Jest to jedna z moich ulubionych opowieści Lovecrafta, ponieważ zawiera w sobie motyw, które zawsze mnie intrygował i rozpalał moją wyobraźnie – odkrywanie tajemnic przeszłości. Główny bohater utworu, potomek legendarnego rodu Delaporów, remontuje należącą do jego rodziny siedzibę Exham Priory, do której się wprowadza. Mówi nam od samego początku, że jego ród jest przeklęty, więc wydawać by się mogło, że wszystko, co najlepsze, zostało wyłożone na tacy już we wstępie utworu. Nic bardziej mylnego – relacja narratora i opis tego, co się działo, przypominają zmyślną układankę, której każdy element budzi w czytelniku niezdrowe wręcz zainteresowanie. Przeczytać możemy o legendach i opowieściach związanych z rodem, niechęci wieśniaków do nowego właściciela, dziwnych dźwiękach dochodzących z murów budowli czy niespokojnym i niecodziennych zachowaniu kotów. Wszystko to prowadzi do punktu kulminacyjnego, który odkrywa prawdę o przodkach narratora i sprawia, że wszystkie elementy układanki z dźwięcznym „klik” wskakują na swoje miejsce. Z perspektywy czasu może i to wszystko nie jest już tak tajemnicze i zaskakujące, ale kiedy pierwszy raz czytałem to opowiadanie, wywołało we mnie emocje, których odblaski czuję do dziś.

Thomas Ligotti, Nasz tymczasowy nadzorca
Z twórczością Ligottiego jestem zaznajomiony dopiero od niedawna, ale niektóre jego opowiadania zachwyciły mnie i zdetronizowały z mojego rankingu kilku – wydawałoby się – niepodważalnych kandydatów do najlepszego utworu grozy. Jednym z najlepszych opowiadań ze zbioru Teatro Grottesco jest według mnie Nasz tymczasowy nadzorca. Narrator w liście do swojego przyjaciela opisuje wydarzenia, które odbyły się w pewnej fabryce. Jej nadzorca poinformował podwładnych, że musi wyjechać w sprawach służbowych, a na jego miejsce przyjdzie ktoś inny. Następnego dnia pracownicy przyszli do pracy i wykonywali swoją pracę, zastanawiając się, kim jest ich nowy przełożony. Jeden z nich wszedł do gabinetu, jednak prędko z niego wybiegł, zachowując się jak szaleniec. Na jego miejsce przybył nowy pracownik, który szybko okazał się przodownikiem pracy, a jego tempo chcieli wyśrubować inni. I tu jest magia całego utworu – w fabryce kładzie się na sobie metalowe elementy. Nie wiadomo, w jakim celu, nie wiadomo, do czego zostaną użyte. I mimo tej niewiedzy cała fabryka zaczyna pracować coraz szybciej, wydajniej, wręcz obsesyjnie. Ta bezmyślna mechaniczność była przerażająca i hipnotyzująca zarazem. I mimo że nie jest to najważniejszy element utworu, to ten jeden obraz sprawił, że Nasz tymczasowy nadzorca przebojem wbił się do mojego urodzinowego TOP 5.

Najlepsze opowiadania grozy (Michał Budak)
Przewiń na górę