Na poprzedniej stacji, traktującej o parapsychologii i spirytyzmie, wspomniałem, że w swojej drugiej powieści – Cieniu Bafometa – Grabiński takie motywy jak mediumizm, telepatia czy telekineza tłumaczył w sposób naturalistyczny – powiązał je z umysłem człowieka. Wydawać by się mogło, że tym sposobem niejako zaprzeczył esencji swojej twórczości, którą była wiara w transcendencję, jednak jest to tylko pozór. Grabiński był bowiem człowiekiem o bardzo szerokich zainteresowaniach, wśród których ogromne znaczenie posiadały zagadnienia dotyczące ludzkiej psychiki. I badanie tajemnic ludzkiego umysłu, a w szczególności jego anomalii i skrzywień, było dla naszego klasyka drzwiami, przez które można było ujrzeć tajemnicę bytu:
Obłąkańcy mają nieraz wielką, smutną rację. Czyny i słowa wariatów sprawiają niekiedy wrażenie zastygłych symbolów, pod których sztywną powłoką bije życie swoiste, oryginalne a straszne zarazem. Obłąkanie jako wszelka anomalia – to jakby protuberancja życia, wyrzucona z jego nieprzeniknionych tajni nadmierną prędkością skoków. Zazdrosne o swe tajemnice pandemonium bytu uchyla od czasu do czasu rąbka zasłony; na moment odsłaniają się przed zlęknionym okiem skłębione w dzikim chaosie wiry, rozwierają otchłanie bez dna lub zionie chłodna, bezbrzeżna, rozpaczliwa pustka. I znów kotara zapada z powrotem i wszystko układa się pod równą, gładką powierzchnią codzienności. Obłąkani – to często geniusze uczucia i myśli. Przepotężna namiętność lub ideał rozsadzają kruchą formę pozostawiając smutno-śmieszną karykaturę.
Szaleńcy są tu przedstawieni jako osobnicy, którzy zajrzeli za „kotarę bytu”, ale wskutek kruchej formy – słabości ich umysłu – stają się nie oświeconymi, a obłąkanymi. Pogląd taki powstał wskutek fermentu tamtych czasów, zapoczątkowanego przez włoskiego psychiatrę, Cezara Lombroso, autora studiów zatytułowanych Geniusz i obłąkanie. Twierdził on bowiem, że geniusz jest zjawiskiem wręcz patologicznym; jest czymś, co nie mieści się w normie. Lombroso wprawdzie nie uważał, że geniusz i obłąkanie są zjawiskami tożsamymi, ale wskazywał na podobieństwa tych fenomenów. Był to punkt zapalny, po którym nastąpił prawdziwy boom na takie przedstawianie ludzi wybitnie uzdolnionych. U z ludzi z dużą inteligencją doszukiwano się anomalii psychicznych. Pod szczególną obserwacją znaleźli się artyści.
I taką właśnie osobą był Tadeusz Pomian, główny bohater Cienia Bafometa – był on twórcą, pisarzem, który cierpiał na przypadłość szeroko komentowaną w czasach młodości Grabińskiego – rozdwojenie jaźni. Wyzwał on na pojedynek ministra Praderę, człowieka, z którym prowadził wojnę światopoglądową. Początkowo jego „mroczne ja” było tłumione i zbyt słabe, by zagrozić potężnej jaźni Tadeusza, jednak urosło w siłę dzięki Szantyrowi – ten był osobą o słabej i kruchej psychice. Myśli o śmierci ministra przeszły więc na Szantyra, który wskutek hipnotycznego stanu, wbrew swojej woli, zabił ideowego przeciwnika Pomiana.
Od tej pory mrok w jaźni głównego bohatera zaczął przejmować nad nim kontrolę. Miało to przemożny wpływ na życie Tadeusza, bowiem jego alter-ego posiadało ogromne zdolności psychofizyczne, dzięki którym mógł popisywać się telepatią, telekinezą, a także wpływać na media w czasie seansów spirytystycznych, wskutek czego z fluidów formowały się takie kształty, jakich pragnął.
Problem podwójnej osobowości został potraktowany w Cieniu Bafometa dość klasycznie – dwie osobowości zamieszkujące jedno ciało. Są jednak inne utwory, w których Grabiński potraktował to zagadnienie w sposób wybornie niekonwencjonalny. Przykładem jest tutaj Problemat Czelawy, nowela opublikowana w tomiku Szalony pątnik. Do głównego bohatera przychodzi żona prof. Czelawy, uskarżająca się na halucynacje, w czasie których widzi sobowtóra jej męża.
Nowela ta była przedmiotem analizy Karola Irzykowskiego, ówczesnego krytyka i bliskiego przyjaciela Grabińskiego. Irzykowski porównywał ją z Doktorem Jekyllem i panem Hyde’em i na końcu swojej analizy stwierdził niepochlebnie, że utwór Grabińskiego jest zupełnie niepotrzebną kopią. Nasz klasyk poczuł się dotknięty tą opinią i postanowił zapoznać się z dziełem szkockiego pisarza, by sprawdzić, czy faktycznie popełnił nieświadomy plagiat. W swoim szkicu zatytułowanym Zagadnienie oryginalności w twórczości literackiej stwierdził, że po lekturze „pierwowzoru”… odetchnął z ulgą. Nic w tym dziwnego – Grabiński motyw podwójnej osobowości wykorzystał w sposób iście nowatorski, ponieważ Problemat Czelawy nie jest historią o dwóch jaźniach w jednym ciele, ale o… jednej jaźni w dwóch ciałach!
W jeszcze ciekawszy sposób motyw ten jest wykorzystany w Zezie – narrator noweli pewnego dnia spotkał niejakiego Brzechwę, swojego ideowego antagonistę. Długi czas Brzechwa irytował głównego bohatera, by w końcu stoczyć pojedynek z jednym z jego przyjaciół, w czasie którego zginął. Wkrótce potem narrator zapadł na zapalenie mózgu, w po wyleczeniu się z choroby, zaczął dostrzegać, że… przejmuje cechy Brzechwy.
Grabiński tutaj jeden motyw zrealizował na trzy różne sposoby: klasyczny w Cieniu Bafometa, gdzie dwie jaźnie zamieszkiwały jedno ciało, „odwrócony” w Problemacie Czelawy, gdzie jedna jaźń zamieszkiwała dwa ciała oraz „mieszany”, będący połączeniem dwóch poprzednich – narrator i Brzechwa to – cytując za Hutnikiewiczem – „dwa antytetyczne bieguny JEDNEJ dwujedni psychicznej”, a po śmierci tego drugiego oba bieguny przenoszą się do ciała narratora.
Przy omawianiu problemów psychiki ludzkiej nie sposób nie wspomnieć o psychoanalizie Frueda. Austriacki psychiatra twierdził, że człowiek nie panuje nad sobą w pełni, ponieważ są w jego psychice takie sfery, które nie podlegają świadomej kontroli oraz że ego nigdy nie jest panem w swoim domu. W tym „domu” są ukryte pomieszczenia, symbolizujące podświadomość. I ten motyw Grabiński wykorzystał również we wspomnianym Zezie – ukryta wnęka jego pokoju była literackim odpowiednikiem podświadomości.
Jaźń była nierozerwalnie związana w budynkami w twórczości Grabińskiego, co wspomniałem podczas przytaczania na poprzedniej stacji motywów dotyczących psychometrii. I mimo że psychometria była głównym motywem tych noweli, Grabiński nie omieszkał połączyć jej z różnymi smaczkami, które pochodziły z ówczesnych teorii psychiatrycznych. Tak było z psychoanalizą Freuda, tak było też z koncepcją francuskiego badacza Ribota, który twierdził, że osobowość człowieka jest związana z budową ciała oraz wspomnieniami. W Szalonej zagrodzie, noweli przytoczonej na poprzedniej stacji, wspomniałem, że energia psychiczna osiadła na ścianach budynku zaczęła wpływać na głównego bohatera. Jednak przypomnieć trzeba, że wyglądem zagroda przypominała anormalnie zbudowanego człowieka, a także posiadała swoją „pamięć” – odcisk martwego chłopca na jednej ze ścian. Już wtedy było więc wiadomo, jaka „osobowość” osiadła na ścianach tajemniczego budynku.
Nasz klasyk nie odwoływał się do znanych koncepcji psychiatrów, by jedynie dodać swoim tekstom smaczku, ale czynił z nich również motywy przewodnie. Wspomniałem już, że Freud pisał o tym, że podświadomość może znacząco wpływać na naszą „świadomą” jaźń. Twierdził też, że w pokładach podświadomości lęgną się nasze popędy, szczególnie płciowe. Grabiński bardzo często sięgał po ten motyw, gdzie przez stosunek seksualny „jaźń” jednego z bohaterów została porządnie nadszarpnięta. Tak było w Salamandrze, gdzie główny bohater po stosunku z Kamą czuł się niczym „wygasły krater wulkanu”, tak było w Cieniu Bafometa, gdzie o swoją jaźń walczyli Pomian oraz Amelia.
Główny bohater powieści nieustannie rozwijał swojego ducha, wierzył w metafizykę i był człowiekiem o znacznej moralności. Inaczej Amelia, wdowa po Praderze, która była wyuzdaną do granic możliwości hedonistką. Po śmierci ministra starała się ona przekonać Tadeusza do swojego sposobu życia. Na początku były to zwykłe dyskusje, standardowa walka na poglądy. W końcu jednak walka przenosi się do sypialni, gdyż to jest doskonałe miejsce do „podmycia” fundamentów ego. Amelia jednak się przeliczyła – to jej jaźń przeszła całkowitą metamorfozę:
Niepostrzeżenie rozpoczęła się cicha a zawzięta walka, która zogniskowała się niebawem w dwóch kierunkach: jedną osią konfliktu były jej kaprysy erotyczne, drugą wyraźna chęć odwrócenia kochanka od jego dotychczasowych celów i zadań życiowych i zamknięcia go w ciasnym kole seksualnych spraw i zainteresowań. Lecz ani tu, ani tam nie mogła poszczycić się żadnym sukcesem; Pomian był namiętny, ognisty jak płomień- ale też uparty i nieustępliwy jak stal. […]
Erotyzm Pomiana, zdrowy i normalny, stawiał żywiołowy opór jej wybrykom, zwłaszcza, gdy te obrażały jego męskość i godność ludzką. […] Mimo całej namiętności, jaką miał dla niej, Pomian nie dał ani razu zbrutalizować.
W końcu, stopniowo, Amelia zmieniła się w czasie aktów seksualnych – „namiętność jej, przedtem zaborcza i dzika, nabrała odcienia słodyczy i głębokiego liryzmu”. W końcu przeszła na stronę Pomiana również w kwestiach światopoglądowych, czyli – jej osobowość uległa całkowitej przemianie. Widać tutaj wyraźnie, jaką siłą może być akt seksualny – potrafi on znacznie wpłynąć na bohaterów utworów. Zdarza się jednak, że moc popędów jest jeszcze silniejsza, jak np. w Kochance Szamoty, gdzie niszczą one jaźń… same z siebie.
Jerzy Szamota zaczyna się spotykać z kobietą, w której kochał się przez długi czas – Jadwidze Kalergis. Kiedy zaczął z nią współżyć, jego stan drastycznie się pogarszał, tracił świadomość, aż w końcu posiwiał przez jedną noc. Ciekawy jest fakt, że w czasie jednego ze stosunków Szamota dostrzegł ciekawą rzecz:
Ona ma na ciele znaki przyrodzone zupełnie podobne do tych, które i ja posiadam. Znamiona nasze są właściwie całkiem identyczne. Zabawny zbieg przypadku! Tym zabawniejszy, że znaki występują nawet w tych samych miejscach. Jeden ciemno-czerwony, w kształcie winnego grona wielkości orzecha, na prawej łopatce, i drugi, w postaci tzw. „myszki” wysoko w lewej pachwinie. […] Raz, […], nagle pod wpływem nieprzepartej chęci postanowiłem ukłuć ją. Powoli wyciągnąłem z krawatki opalową szpilkę i zanurzyłem w jej obnażoną nogę. Trysła krew i odezwał się krzyk – lecz z m o j e j piersi: w tej chwili uczułem w nodze gwałtowny ból.
Jak to wyjaśnić? Grabiński podsuwa rozwiązanie mottem noweli:
Y zbudował P. Bóg z żebra, które wyjął z Adama, białogłowę, y przywiódł yą do Adama. Y rzekł Adam: To teraz kość z kości moich y ciało z ciała mego: tę będę zwać Mężyną, bo z męża wzięta jest. Przetoż opuści człowiek oyca swego i matkę, a przyłączy się do żony swey, y będą dwoje w jednym ciele…
Widać więc, że Jadwiga… wyszła z Szamoty! Była ona jego fantazmatem, który Jerzy sam stworzył. Jego chuć w podświadomości była tak silna, tak nieprzeparta, że stworzyła projekcję Jadwigi, z którą główny bohater współżył.
To jednak nadal jest wykorzystanie motywu w wersji „lajt”. Prawdziwą niespodziankę Grabiński uczynił w noweli W domu Sary, gdzie główny bohater przez stosunki seksualne… uległ całkowitej zagładzie. Narrator przytacza w tym utworze historię swojego przyjaciela, który zaczął spotykać się z niejaką Sarą Bragą. Podczas współżycia z nią zaczął całkowicie tracić chęć do życia, myślał o niej nieustannie, zaczął nawet stawać się przezroczysty. W końcu zniknął zupełnie:
Na krześle wysuniętym na środek pokoju ujrzałem galaretowatą postać ludzką kształtem i konturami twarzy przypominającą Stosławskiego. Był przejrzysty na wylot; widziałem poprzez niego rysujące się wyraźnie sprzęty pokoju…
Nie dowierzając wzrokowi, dotknąłem go: ręka natrafiła na coś ustępliwego jak gęsta ciecz. Cofnąłem szybko dłoń; z palców moich ześlizgnęła się jakaś lepka, kleista treść jak żelatyna i ściekła leniwo na podłogę.
Nagle postać zawahała się, śluzowaty kształt się zachybotał w dziwnej rozchwiei i rozpadł się na części. […] Po paru minutach nie zostało nic – krzesło było puste: Stosławski rozwiał się bez śladu…
Trzeba jednak zauważyć, że teza Freuda nie jest jedynym z głównych motywów tej noweli. Kolejnym, równorzędnym, jest motyw biblijny – Sara Braga okazuje się Sarą z Rages z Księgi Tobiasza. Grabiński nowelę tę opał też na fragmentach z Biblii, których znajomość autora jest ogromna. Nie powinno to jednak dziwić – religia była w życiu Grabińskiego dziedziną ogromnie istotną i to właśnie ona będzie motywem przewodnim kolejnej stacji na naszej trasie.
——————————
BIBLIOGRAFIA:
M.Budak,https://carpenoctem.pl/wp-content/uploads/2011/07/cienbafometa.pdf .
S.Grabiński, Zagadnienie oryginalności w twórczości literackiej, „Pamiętnik Literacki” 1925/26.
A.Hutnikiewicz, Stefan Grabiński i jego dziwna opowieść, [w:] Tegoż, Utwory wybrane, oprac. A. Hutnikiewicz, t.1, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980.
A.Hutnikiewicz, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Toruń 1956.
K.Kłosińska, Fantazmaty. Grabiński-Prus-Zapolska, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004.
S.Lem, Posłowie, [w:] S. Grabiński, Niesamowite opowieści, oprac. S. Lem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975.
Markowski M.P., Psychoanaliza, [w:] Teorie literatury XX wieku, red. A. Burzyńska, M. P. Markowski, Znak, Kraków 2006.