Angela Carter stwierdziła że literatura grozy stanowi ucieczkę od moralności. Ramsey Campbell spędził niemalże 50 lat swego życia na pisaniu, próbując udowodnić, że jest dokładnie na odwrót. Oto historia człowieka który zmienił oblicze współczesnej grozy.
1. Dzieciństwo i początki twórczości literackiej.
John Ramsey Campbell urodził się 4 stycznia 1946 roku w Liverpoolu. Niedługo po jego narodzinach między ojcem i matką zaczęły tworzyć się różnice nie do pogodzenia, co zaowocowało ostatecznie bardzo niezręczną dla wszystkich stron sytuacją. Matka Campbella, jako żarliwa Katoliczka nie brała pod uwagę rozwodu, w związku z tym postanowiono, że ojciec będzie zamieszkiwać górne piętro wspólnego domu. Pisarz przyznaje ze szczerością, że większość jego dzieciństwa ojca jedynie słyszał, natomiast praktycznie nigdy nie widywał. Czasami podsłuchał, jak matka wypominała małżonkowi późne powroty z pubu. Nigdy nie pozwalała, by ojciec z synem usiedli przy jednym stole, za wyjątkiem Bożego Narodzenia, kiedy to wysyłała przerażonego chłopca na górę, by ten, w ramach gestu dobrej woli, sprowadził ojca do wspólnego posiłku. Ojciec jednak nigdy nie odpowiadał na jego pukanie. W skrajnych sytuacjach, jeśli nie było innego wyjścia, zostawiał mu wiadomości-notatki, pisane po francusku. Gdy zdarzało się, że obaj wracali o tej samej porze z miasta, ojciec specjalnie trzymał drzwi frontowe zamknięte upewniając się w ten sposób, że nie spotkają się twarzą w twarz.
Campbell był wychowywany w wierze katolickiej, surowej i pełnej dogmatów, co zresztą odbija się wielokrotnie echem w jego późniejszych utworach. Uczęszczał do katolickiej podstawówki Chrystusa Króla, gdzie realizowano politykę srogiej dyscypliny, a kary cielesne nie stanowiły rzadkości.
Matka bardzo mocno wspierała zainteresowanie literaturą syna, przyczyniła się do jego zapędów literackich, włączając w to też próby tworzenia literatury grozy. Sama opublikowała kilka krótkich opowiadań w lokalnej gazecie Yorkshire przed drugą wojną światową, a także próbowała pisać thrillery pełne suspensu. Była fanką filmowej grozy, zabierała często syna, ku jego nieskrywanej radości, do kina na projekcje horrorów i thrillerów, dziś uważanych za klasyki kina lat 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Campbell bardzo młodo zaczął okazywać zainteresowanie literaturą oraz pisaniem. Gdy w wieku sześciu lat zobaczył okładkę magazynu Weird Tales w witrynie saloniku prasowego, stwierdził, że nie jest to coś, co z wielkim zapałem by czytał, ale coś, co z wielką radością by tworzył. Cztery lata później czytywał już regularnie periodyki poświęcone s-f oraz fantasy (głównie Astounding Science Fiction, oraz Weird Tales), a kiedy osiągnął wiek lat piętnastu, zbierał książki legendarnej amerykańskiej oficyny założonej przez Augusta Derletha – Arkham House. W 1957 roku rozpoczął naukę w liceum St. Edwards College. Z tego okresu pochodzą też pierwsze utwory, które przetrwały do dzisiaj. Był to zbiór dwudziestu opowiadań wraz z krzykliwymi ilustracjami autorstwa samego Campbella, pod tytułem Ghostly Tales. Wiele z nich było inspirowane twórczością M.R. Jamesa oraz Dennisa Wheatleya. Campbell podesłał książkę do wydawnictwa T.V. Boardman & Co. i, co zaskakujące, Tom Boardman Jr. odpisał młodemu twórcy, że jego opowiadania są nieźle napisane, a on sam rokuje na naprawdę dobrego pisarza w przyszłości i zachęcił do dalszej pracy nad warsztatem. Campbell potraktował te słowa bardzo poważnie.
Choć już w wieku 8 lat miał pierwszą styczność z opowiadaniami H.P. Lovecrafta, dopiero w 1960 przeczytał zbiór opowiadań Cry, Horror!, zawierający jedenaście utworów Samotnika z Providence. Był to moment przełomowy, bowiem wtedy właśnie postanowił pisać lovecraftowskie pastisze. Rok później podesłał kilka z nich do samego Augusta Derletha, który ku zdziwieniu młodego Anglika odpisał i w długim liście wymienił słabe i dobre strony utworów, jednocześnie w dużym stopniu zachęcając do dalszej pracy (Derleth nie miał pojęcia, że odpisywał zaledwie piętnastolatkowi). Uwagi wydawcy dotyczyły przede wszystkim umiejscowienia akcji opowiadań. Campbell na siłę pisał historie rozgrywające się w Nowej Anglii, mimo że w swoim krótkim życiu zwiedził niewiele więcej poza Liverpoolem, w którym urodził się i mieszkał. Przyjmując tę radę, młody pisarz postanowił stworzyć własne mini-uniwersum, które wpisało się już na stałe w Mitologię Cthulhu: obszar doliny rzeki Severn w południowo-zachodniej Anglii. Znalazły się tam fikcyjne miejscowości takie jak Brichester, Severnford, Temphill, Goatswood, Clotton oraz Camside, które są pewnego rodzaju odpowiednikami amerykańskich Arkham, Kingsport, Dunwich czy Innsmouth. Nie ulega jednak wątpliwości, że pierwsze próby przeniesienia akcji do angielskiej scenerii przypominają bardziej operację „kopiuj-wklej”. Derleth zasugerował również, by Campbell zrezygnował z bardzo popularnych u Lovecrafta nazwisk typu Armitage, Pickman itd., zastępując je bardziej swojskimi dla regionów angielskich. Pierwsza publikacja opowiadania Campbella – The Church In High Street (w rzeczywistości w dużej części napisana od nowa przez Derletha) – miała miejsce w 1962 roku w antologii wydanej przez Arkham House pt. Dark Mind, Dark Heart. Dla młodego autora była to nie lada gratka, a przede wszystkim powód do ogromnej dumy. W końcu nie każdy ma szansę ujrzeć swoje nazwisko obok takich mistrzów jak Robert Bloch, William Hope Hodgeson, M.P. Shiel oraz przede wszystkim H.P. Lovecraft.
Gdy Campbell skończył przepisywanie na nowo pastiszy, biorąc sobie do serca uwagi Derletha, założyciel Arkham House zdecydował wydać je jako zbiór opowiadań pt. The inhabitant of the lake and less welcome tenants. Był to rok 1964, a Campbell miał 18 lat. Proszę wziąć pod uwagę dwa fakty. Po pierwsze już wtedy oficyna założona przez przyjaciół Lovecrafta miała renomę co najmniej znaczącą. Po drugie, jeśli ktoś tak obeznany z literaturą grozy jak Derleth daje szansę młodemu autorowi w postaci wydania jego własnego zbioru opowiadań, definitywnie oznacza to, że Campbell jest kimś wartym uwagi. Niezbitym faktem jest też, że utwory, które tam się znalazły, są przełomowe jeśli chodzi o lovecraftowskie pastisze, bo napisane całkiem innym językiem, umiejscowione w całkiem innych lokacjach i skupione na całkiem innych bóstwach niż tysiące amerykańskich klonów Koloru z przestworzy. Opowiadania takie jak Cold Print, The Inhabitant of the Lake, The Insects from Shaggai, The Room In The Castle, czy The Moon-lens na stałe wpisały się do kanonu najlepszych utworów w Mitologii Cthulhu i są dziś uważane za równie istotne, co utwory samego Lovecrafta.
Po wydaniu ww. zbioru Campbell nie spoczął na laurach – bo przecież mógł spokojnie pisać dalej pastisze, ewentualnie rozbudowując swoją część Mitologii Cthulhu i żyć odcinając kupony z niesłabnącej popularności Lovecrafta. Zdecydował, że zrobił tyle, ile trzeba w tej dziedzinie grozy i że należy skupić się na wypracowaniu własnego stylu. Inspiracji do tworzenia nie musiał daleko szukać, dała mu je własna matka, choć nie w sposób bezpośredni i z pewnością nie taki, jakiego by sobie Campbell życzył.
Jego matka chorowała na kliniczną schizofrenię, której stan sukcesywnie pogłębiał się od wczesnej młodości chłopaka. Jej nerwice i manie sprawiały, że życie wcale nie było dla niego łatwe. Do 1961 roku mieszkała z nimi babcia (ze strony matki) i to ona stanowiła podporę normalności w rodzinie. Rok po jej śmierci Campbell był zmuszony opuścić szkołę, zaraz po zaliczeniu sześciu przedmiotów na egzaminach w ramach General Certificate of Education, i zdobył posadę referenta w urzędzie skarbowym. Cztery lata później zmienił pracę, przechodząc do systemu publicznych bibliotek miasta Liverpool. W tym samym roku matka Campbella przeszła operację, w wyniku której wystąpiły komplikacje. Zaogniło to jej negatywny stosunek do pracowników szpitala – chciała pozwać chirurga, który ją operował. Coraz mocniej widać było destruktywny wpływ pogarszającej się paranoi. Przestała nawet ufać własnemu synowi, sugerując iż uczestniczy on w konspiracji przeciwko niej.
Los nie był zbyt łaskawy dla Ramseya i istniała obawa, że pójdzie w smutne ślady matki, ale na szczęście stało się inaczej. Campbell poznał Jenny Chandler, córkę pisarza science fiction – A. Bertrama Chandlera, na konwencie sf w 1969 roku. W 1970 roku spotykali się już regularnie, a pobrali się na początku roku następnego. Razem z dwójką dzieci – Tamsin Joanne (urodzona w 1978 r.) oraz Matthew (urodzony w 1981 r.) stanowili prawdziwą, stabilną rodzinę, a Campbell, w odróżnieniu do lat wcześniejszych, mógł w końcu poczuć się kochany i szanowany. Po powrocie z miesiąca miodowego nabrał odwagi, by stanąć twarzą w twarz z ojcem. Niestety ten drugi uległ poważnemu wypadkowi, spadając ze schodów i kilka dni później zmarł w szpitalu.
W 1973 roku Campbell, nie czując satysfakcji z obecnej pracy, postanowił zająć się w całości pisaniem. Jego drugi zbiór opowiadań, Demons by Daylight, został również wydany przez Arkham House i pomimo ogromnej różnorodności, zarówno w stylu, jak i w tematyce, otrzymał bardzo pozytywne recenzje krytyków oraz innych pisarzy. Wyjątkowy sposób na ukazanie swojego zachwytu pokazał pisarz amerykański T.E.D. Klein tworząc tekst pochwalny Ramsey Campbell: Appreciation, który przesłał do liverpoolczyka w 1974 roku (esej został wydany w niskonakładowym magazynie Nyctalops w 1977 roku). Tekst ten podziałał bardzo motywująco na Campbella, który zaczął tworzyć ogromne ilości opowiadań do pism i antologii, a jego trzeci zbiór The Height of the Scream ( również nakładem Arkham House) ujrzał światło dzienne w 1976 roku.
Mniej więcej w tym samym czasie amerykański agent Campbella, Kirby McCauley, zachęcał go dość intensywnie do napisania powieści, gdyż według niego pisarz dopiero wtedy będzie poważany jako prawdziwy, pełnoprawny twórca grozy. Były to czasy boomu horrorowego, zapoczątkowanego przez Dziecko Rosemary Iry Levina, Egzorcystę Williama Petera Blatty’ego a później pierwsze książki Stephena Kinga (Carrie, Lśnienie itd.). Campbell przystąpił do pracy i w ciągu sześciu miesięcy stworzył pierwszą swoją powieść, The doll that ate his mother. Książka została wydana w 1976 roku i niestety sprzedawała się dość słabo. Jednak nie stanowiło to przeszkody dla młodego pisarza, który podjął wyzwanie ponownie, pisząc swoją drugą powieść, The face that must die.
Ta nieustępliwie ponura historia seryjnego mordercy (napisana na długo przed „modą” na tego typu powieści) miała duże problemy ze znalezieniem wydawcy. Wiele brytyjskich i amerykańskich firm ją odrzucało, tłumacząc, że książka jest zbyt okropna i nieprzyjemna w odbiorze. Ostatecznie została wydana, po wielu znaczących cięciach, w 1979 roku.
Początek lat 80-tych zeszłego wieku to czas gdy Stephen King i Peter Straub ( głównie dzięki Upiornej opowieści) zyskali ogromną popularność i równie dużo pieniędzy za sprzedaż swoich dzieł. Campbell czuł, że musi stworzyć fabułę powieści, która mogła by stanąć w szranki z książkami wymienionych wcześnie pisarzy (oraz dosłownie setek ich naśladowców) i zdobyć znaczną popularność. Rezultatem była wydana w 1980 roku powieść The Parasite ( w WB wydana pod nazwą To Wake the Dead), która osiągnęła sukces finansowy i dała pisarzowi niezależność, pozwalającą na dalsze tworzenie we własnym, intymnym stylu, niezbyt przypadającym do gustu rzeszom fanów kingowskiej grozy. Tak też powstały m.in. Incarnate (1983), The Hungry Moon (1986), Midnight Sun (1990), The Long Lost (1993) czy The House on Nazareth Hill (1996).
Z powodu pisania powieści Campbell zaniedbał opowiadania. Znacznie spadła ich liczba, co jest o tyle znaczące, że właśnie za krótkie formy pisarz zebrał najwięcej pochwał i zyskał popularność, zwłaszcza wśród innych twórców grozy i krytyków. Nie mniej jednak zbiory jego opowiadań ukazywały się nadal, m.in. w 1987 wydano Dark Feasts, na który składały się najlepsze wg. Campbella utwory. Co więcej, zbiór ten wydany został w 1993 roku przez Arkham House w wersji znacznie bardziej rozszerzonej, pod nazwą Alone With the Horrors: The Great Short Fiction of Ramsey Campbell 1961-1991. Jest to zbiór powszechnie uważany za jeden z najlepszych w historii literatury grozy, do tego stopnia, że jest wykorzystywany na kursach językowych i lekcjach angielskiego w Wielkiej Brytanii. Innym bardzo istotnym zbiorem jest Scared Stiff (1986), który praktycznie zapoczątkował nurt horroru erotycznego. Jak pisze Clive Barker we wstępie do owego zbioru, nikt wcześniej nie podchodził w ten sposób do mariażu sexu i grozy. Campbell był w stanie przedstawić sceny erotyczne i sam akt kopulacji, czyli z reguły sceny kojarzone z przyjemnością, jako coś zgoła odmiennego i mrocznego, przepełnionego niszczycielską iluzją. Wielu pisarzy próbowało w późniejszych latach naśladować Campbella, niestety z marnym skutkiem. Zbiór ten jest kolejnym dowodem na unikalność Campbella oraz specyfikę jego daru i literackiej wizji.
Warto wspomnieć również o tym, że Campbell pełnił rolę edytora antologii grozy, których wydano całkiem sporo w przeciągu ostatnich trzydziestu lat. Pierwszą było Superhorror z 1976 roku, któremu towarzyszyły dwa tomy antologii z serii New Terrors z 1980 roku. Arkham House zwrócił się do Campbella o przygotowanie antologii New Tales of Cthulhu mythos (1980), która okazała się sporym sukcesem. Innym ciekawym przykładem jest Uncanny Banquet z 1992 roku, zawierający m.in. niemal zapomnianą nowelę grozy Adriana Rossa The Hole of the Pit z 1914 roku. Razem ze Stephenem Jonesem redagował również pierwsze pięć tomów Best New Horror, uważaną powszechnie za najlepszą serię antologii poświęconych weird fiction. Warto wspomnieć że do dziś różne pojedyncze opowiadania Campbella wydano w ponad stu trzydziestu różnych antologiach poświęconych horrorowi i dark fantasy.
Peter Straub – „Poczucie zagrożenia od zawsze było jego myślą przewodnią: jego opowiadania rozgrywają się w świecie pełnym niebezpieczeństw i niedomówień, gdzie nawet współczesność jaśnieje złowieszczym blaskiem. Świat Ramseya Campbella to świat naszych najmroczniejszych koszmarów. Groza w jego prozie nie została po prostu wymyślona – ją się odczuwa, doświadcza, czytelnik przez wiele dni czuje na sobie jej wpływ.”
Robert Bloch – „Ramsey Campbell ma talent do wzbudzania przerażenia – wie jak przysporzyć cię o koszmar, kiedy jeszcze nie śpisz!”