Obrzmiały, wydęty

Wraca zawsze w takie noce, jak ta. Gdy jest mi smutno i czuję się źle. Wystarczy, by coś mnie trapiło i wiem, że znowu wróci tutaj obrzmiały, wydęty i zły. Za każdym razem puchnie coraz bardziej, jakby rozdymały go gazy. Patrzy na mnie zza niedosłoniętej żaluzji. Noce są teraz ciepłe; przez uchylone okno słyszę sapanie, złośliwy chichot. Noce są teraz ciepłe, majowe. Budzi mnie głodny komar, rozgniatam go o ukłuty policzek i czuję, że nie tylko on wysysał ze mnie tej nocy krew. Ale szyja jest gładka, nienaruszona.

Opowiadanie publikujemy w formie pliku PDF.

Obrzmiały, wydęty
Przewiń na górę