Złodziej czasu

Jeśli dopiero co poznajesz twórczość Terry’ego Pratchetta, ta ksiązka może nie być dla ciebie najlepszym wprowadzeniem do Świata Dysku. ” On jest przezabawny!” – to częsta rekomendacja, którą słyszymy z ust znajomych nakłaniających nas do lektury „dyskowych” książek. Nie znajdziesz tu mnóstwa komizmu, ale zetkniesz się z niezłą literaturą okraszoną gdzieniegdzie przenikliwym dowcipem. Jeśli jesteś natomiast starym fanem, ta książka będzie dla ciebie czymś więcej, niż kolejną powieścią ze Świata Dysku.

Pratchett zbyt często gra rolę tylko pisarza fantasy, w przeciwieństwie do autorów science fiction. Ta książka pokazuje, że ma on więcej wiedzy na tematy naukowe niż większość kolegów siedzących w gatunku SF. Potrafi zawiłe teorie fizyczne tłumaczyć w zrozumiały sposób, do tego zahartowane humorem. (Polecam waszej uwadze „Naukę Świata Dysku” która w popularnonaukowy sposób odpowiada na pytania jak powstała ziemia i życie na niej.)

 Audytorzy panują nad wszechświatem: widzą wirujące atomy, pracującą grawitację? jednak, nienawidzą oni życia – zbyt wiele nieregularności – i próbowali już kilka razy rozprawić się z tymi nieznośnymi ludźmi. Audytorzy pojawiają się znów w „Złodzieju czasu”, ale tym razem zamierzają ostatecznie pożegnać się z ludzkością. Normalnie rozprawiłby się z nimi Śmierć, ale tym razem zajęty jest akurat nadciągającą Apokalipsą. Musi zebrać do kupy swoich kumpli Jeźdźców – Głód, Wojnę i Zarazę na tradycyjną przejażdżkę. Pojawi się również tajemniczy piąty Jeździec Apokalipsy, który odszedł nim stali się sławni. Śmierć namawia swoją wnuczkę Susan Sto Helit aby pomogła mu w walce przeciwko Audytorom. Susan jest aktualnie nauczycielką szkoły podstawowej w Ankh-Morpork, więc jest przyzwyczajona do codziennej walki o swoje życie.

Członkowie Zakonu Wena, najbardziej znani są chyba jako mnisi historii. Do nich należy dopilnowanie, aby bieg historii toczył się właściwym torem (to się po prostu nie zdarza, mimo wszystko). Ich praca jest uproszczona dzięki zdolności do przesuwania i magazynowania czasu, przeważnie dzięki „prokrastynatorom”. Lu-Tze jest jednym z najwybitniejszych członków Zakonu. Jednakże pracując jako klasztorny zamiatacz, niewielu udziela mu choćby odrobiny uwagi – tylko najświatlejsi wiedzą kim Lu-Tze właściwie jest. Przyjdzie mu zaopiekować się nowym uczniem: Lobsangiem Ludem, który daje pokaz niesamowitymi uzdolnieniami w obsłudze prokrastynatorów, gdy zdarza się nagły przeciek czasu. Ci dwaj – mistrz i uczeń – postawią sobie za zadanie niedopuszczenie do ostatecznej katastrofy uknutej przez Audytorów. Niezależnie od Susan wyruszą w długą podróż do Ankh-Morpork, gdzie powstaje pierwszy prawdziwie dokładny, szklany zegar…

W tej powieści Pratchettowi najlepiej wychodzą szczegóły – barwne sylwetki bohaterów, z którymi można się zaprzyjaźnić podczas lektury, ironizujące dialogi, ale nie akcja jako taka. Niestety fabuła właściwie nie rozkręca się w ogóle, raczy nas tylko dość szybkim finałem, który nie trzyma tempa z resztą książki. Niektórym może nie spodobać się stylizacja języka bohaterów wywodzących się z kręgu mnichów. Na pewno jest wpisana w klimat jaki panuje w shaolińskim klasztorze, czy filmach kung-fu, ale takie stoickie wypowiedzi, częstokroć enigmatycznie filozofujące były dla mnie raczej irytującym elementem tej powieści.

Pratchett pozbawia Ankh-Morpork odwiecznej asysty Straży, brakuje też obecności czarodziei mieszających w wydarzeniach. Nie ma szwadronu znanych od dawna postaci. Dzięki temu ta książka wydawać by się mogła idealna dla nowych czytelników Pratchetta, nie zaznajomionych z wcześniejszymi perypetiami bohaterów. A jednak powieść ta różni się stylem od wcześniejszych. Autor bawi w mniejszym stopniu, pokazuje twarz obserwatora i filozofa społecznego, prześmiewcy w dobrej, lecz nie wybitnej formie. Warto dać szansę „Złodziejowi czasu”, aby sprawdzić jak zmienia się ten twórca.

 

Złodziej czasu

Tytuł: Złodziej czasu

Autor: Terry Pratchett

Wydawca: Prószyński i S-ka

Data wydania: 11 września 2007

Format: 320 s.

Cena okładkowa: 29,90 zł

Opis z okładki:

Czas jest zasobem. Wszyscy wiedzą, że trzeba nim gospodarować.
Na Dysku zadanie to przypada Mnichom Historii, którzy magazynują go i przepompowują z miejsc, gdzie się marnuje (na przykład spod wody – ile czasu potrzebuje dorsz?), do takich jak miasta, gdzie nigdy nie ma dość czasu. Ale konstrukcja pierwszego na świecie naprawdę dokładnego zegara staje się dla Lu-Tze i jego ucznia Lobsanga Ludda początkiem wyścigu… no, z czasem. Ponieważ ten zegar zatrzyma czas. A to będzie dopiero początkiem kłopotów.
„Złodziej czasu” prezentuje także pełnu komplet postaci drugoplanowych – bohaterów i złoczyńców, yetich, mistrzów sztuk walki oraz Ronniego, piątego Jeźdźca Apokalipsy (który odszedł, zanim stali się sławni).

Przewiń na górę