Muszę przyznać, że do powieści „Złe rzeczy się zdarzają” przekonała mnie postać autora, Harry’ego Dolana, a raczej fakt, że studiował on filozofię. Zwyczajowo rzadko kiedy sięgam po thrillery czy kryminały, ale mam wrażenie, że — przynajmniej jeśli chodzi o moje osobiste odczucia — za sprawdzoną regułę można uznać, iż filozofowie zawsze piszą lepsze, bardziej inteligentne książki. Pierwsze z brzegu przykłady pochodzą z rodzimego podwórka: Jacek Dukaj czy Łukasz Orbitowski. „Złe rzeczy się zdarzają” w żadnym razie nie okazała się wyjątkiem od tej zasady.
Krótkie streszczenie fabuły: człowiek zwany Davidem Looganem zostaje redaktorem w „Szarych Ulicach” — czasopiśmie specjalizującym się w kryminałach i opowieściach detektywistycznych. Zaprzyjaźnia się również z Tomem Kristollem, naczelnym tego magazynu. Gdy pewnego razu Loogan zgadza się na prośbę Kristolla o udzielenie mu pomocy w zakopaniu ciała zabitego włamywacza, szybko pojmuje, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż przedstawia ją jego szef…
Po tym krótkim streszczeniu wydaje się, że możemy oczekiwać zwykłego thrillera. I to w sumie prawda, niemniej moim zdaniem nie ma podziału na zwykłe i niezwykłe thrillery. Ten gatunek raczej należy rozbijać na książki dobre oraz słabe. W końcu każdy kryminał czy dreszczowiec mają z grubsza podobną fabułę, którą należy rozwiązać wiarygodnym zakończeniem. Nie ma miejsca na „odloty”. Gdy takowe się pojawiają, to zazwyczaj kierunek tego „wydziwiania” umieści książkę w dziedzinie science fiction lub horroru, a kryminalne elementy przestają być wyznacznikiem gatunku. Ale wróćmy do meritum: „Złe rzeczy się zdarzają” to dobry thriller.
Największym plusem książki jest fakt, że została bardzo inteligentnie skonstruowana i zapętlona. Nie sposób domyślić się zabójców, ich ilości, motywów, ani chociażby powiązania różnych zdarzeń. Wiele jest dzieł, w których doświadczymy podobnych zawiłości, ale często zdarza się tak, że gdy jest już po wszystkim, rozwiązanie nie brzmi wiarygodnie. Tutaj dodatkowo sprawę komplikują ciekawie skonstruowane fałszywe tropy i zawirowania.
Na plus należy również zaliczyć intrygujące postacie. Do samego końca nie znamy historii głównego bohatera, Davida Loogana, a tak naprawdę można odnieść wrażenie, że każda osoba występująca w powieści w tylko sobie znanych celach przekręca relacjonowane wydarzenia lub coś ukrywa. Podejrzenia się mnożą, a my mamy coraz większe trudności w ułożeniu z tych wszystkich historii jednej wersji. W pewnym momencie, jeśli nie przystaniemy i nie zastanowimy się przez moment, to pogubimy się w faktach i domysłach.
Trudno mi podać jakąś konkretną wadę powieści „Złe rzeczy się zdarzają”. Może trochę za mało w niej „tła” — szerszej charakterystyki miasta Ann Arbor, w którym rozgrywa się akcja, czy rozbudowania bohaterów o bardziej nietypowe zachowania czy zainteresowania. W końcu każdy z nas ma jakieś oryginalne cechy. Ale to drobnostki, które tak naprawdę nie są konieczne, by nazwać książkę Harry’ego Dolana dobrą, naprawdę wciągającą, inteligentną rozrywką.