Ziarno prawdy

Kryminał z krwi i kości

Kiedy pojawił się długo oczekiwany kryminał „Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego, lawinowo pojawiły się również bardzo przychylne recenzje powieści. Zachwyt wzbudziła intryga, tło w postaci pięknego Sandomierza oraz postać Teodora Szackiego. Kiedy słuchając peanów zasiadłem do lektury, miałem ochotę – wbrew opiniom – przyczepić się do kilku rzeczy. Znalazłem jedną: „Ziarno prawdy” to podły złodziej czasu, który za nic ma inne obowiązki czytelnika.

Prokurator Teodor Szacki, wskutek zawirowań personalnych, trafia do pięknego Sandomierza. W cieszeniu się życiem w tak urokliwym miejscu przeszkadza jednak brutalne morderstwo. Co gorsza, zabójstwo szanowanej działaczki społecznej przypomina pewien rodzaj rytualnego mordu. Szacki musi stawić czoła nie tylko mordercy, ale miastu, które z jednej strony jawi się idyllicznym tłem dla przygód „Ojca Mateusza”, z drugiej jest miejscem, gdzie demony antysemickiej przeszłości budzą się najszybciej.

Miłoszewski po raz kolejny zaserwował czytelnikom świetnie skrojony kryminał. Na dobre wyszło autorowi porzucenie Warszawy, która odegrała znaczącą rolę w „Uwikłaniu”. Sandomierz, miasto pełne kontrastów społecznych, stanowi świetne tło dla stylowej powieści kryminalnej. Autor idzie jednak jeszcze dalej. Jego Sandomierz to również istotny bohater powieści. Przekrój mieszkańców, ich przywary oraz przeszłość miejscowości mają tutaj ogromne znaczenie dla samego śledztwa.

Intryga, poprowadzona dosyć klasycznie, nie jest może wzorem oryginalności, ale czytelnik będzie miał dużo zabawy wraz z rozwojem wydarzeń.

To, co świetnie zostało przedstawione w „Uwikłaniu”, w „Ziarnie prawdy” jest jeszcze lepsze. Bohater Miłoszewskiego znów jest lekko zgnuśniałym, zrezygnowanym, a jednocześnie profesjonalnym i wytrwałym stróżem prawa Rzeczypospolitej Polskiej. Za wszelką cenę, walcząc z samym sobą i osobistymi problemami, doprowadza śledztwo do końca. Większość postaci w książce staje na drodze Szackiego w konkretnym celu – każda stworzona jest bardzo dobrze i daje obraz pełnokrwistej akcji i fabuły.

Warto wspomnieć o stylu pisarza, który choć mało wymagający, bardzo wciąga i sprawia, że książkę czyta się wyśmienicie. 

Zygmunt Miłoszewski, oprócz sprawnej fabuły, świetnych dialogów i bardzo dobrej intrygi kryminalnej, oferuje czytelnikowi coś więcej. Mianowicie mocno wbija szpilę w polskie stereotypy, przywary i narodowe duchy przeszłości. Antysemityzm, wciąż bardzo obecny w naszym kraju, stanowi u Miłoszewskiego kanwę, wokół której skonstruował zagadkę. Autor poprzez postacie, które spotykamy na kartach powieści, śmiało pokazuje, co myśli o dzisiejszym świecie. A dostaje się niemal wszystkim po równo. Niektórzy mogą poczuć się książką urażeni (jak władze Sandomierza, które zrezygnowały z promocji książki w mieście, co uważam za wyjątkową głupotę) inni, podzielający zdanie autora, będą nią zachwyceni. Bardzo się cieszę, że dostaliśmy polski kryminał z krwi i kości, który nie boi się obnażać i dotykać bolesnych spraw, które większość społeczeństwa z uśmiechem zamiata pod dywan.

Podsumowując, warto było czekać na „Ziarno prawdy”. Zygmunt Miłoszewski po raz kolejny udowadnia, że jest pisarzem, z którym trzeba się liczyć. Elementy powieści współgrają świetnie i łączą się w naprawdę dobrą powieść. Dodajmy do tego bezpardonowe podejście do polskich stereotypów oraz mroczne tło niewielkiego miasta, a dostaniemy dzieło na wysokim poziomie. Może inni znajdą w nim mankamenty, jednak ja ich nie znalazłem i czekam na kolejne śledztwo prokuratora Szackiego

Ziarno prawdy

Tytuł: Ziarno prawdy

Autor: Zygmunt Miłoszewski

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 5 października 2011

Format: 448 s.

Cena okładkowa: 39,90

Opis z okładki:

Nowy, długo oczekiwany kryminał z Teodorem Szackim! Jest wiosna 2009 roku, prokurator nie pracuje już w Warszawie, pożegnał się z przeszłością i karierą, by przenieść się do Sandomierza. Tu zaczyna „nowe wspaniałe życie”, ale dość szybko spotyka go rozczarowanie. W obcej i nieprzyjaznej rzeczywistości rozgoryczony Szacki prowadzi śledztwo w sprawie dziwacznego morderstwa, którego ofiara to sandomierska działaczka społeczna, kobieta szanowana i ceniona, o nieskazitelnej reputacji. Dochodzenie napotyka piętrzące się przeszkody i ścianę milczenia, a jednocześnie towarzyszy mu gorączka medialna. Ważnym kontekstem staje się bolesny splot relacji polsko-żydowskich oraz historia, która wydarzyła się przeszło sześćdziesiąt lat wcześniej…

Przewiń na górę