Andrew Taylor wykonuje świetną robotę, odtwarzając Anglię z lat trzydziestych. Zarówno depresyjny Londyn jak i raczej nieprzyjazna wieś, gdzie toczy się pewna część historii, żywo wyłaniają się z kart powieści. Wiele dowiedziałam się o brytyjskiej polityce tamtego okresu, jako że pojawiają się postaci o sympatiach faszystowskich i komunistycznych. Książka daje też wgląd w pozycję kobiet z początku XX wieku, które może i miały już prawo wyborcze ale niewielkie szanse na rozwód i niezależne życie. Po oczach biją różnice ekonomiczne – podział na biedotę i uprzywilejowaną klasę średnią.
Na samym początku poznajemy Lydię Langstone, bogatą i rozpieszczoną dziewczynę, która okazuje się jednak na tyle silna, by porzucić znęcającego się nad nią męża Marcusa, członka Brytyjskiego Związku Faszystów.
Na szczęście Lydia ma miłego, choć leniwego i wiecznie pijanego ojca, do którego może się wprowadzić. Kapitan Ingleby-Lewis mieszka w zrujnowanej kamienicy przy Bleeding Heart Square. Dziwaczna nazwa tego miejsca pochodzi z legendy o mordzie na pięknej kobiecie, której szatan wyrwał serce. Pozbawiona środków do życia Lydia podejmuje pracę jako sekretarka, po raz pierwszy w swym prawie trzydziestoletnim życiu sprząta i gotuje.
W środku tego życiowego przewrotu zostaje wciągnięta w prywatne śledztwo, które prowadzi ambitny dziennikarz Rory Wentwood. Próbuje on dowiedzieć się co, naprawdę stałosię z poprzednią właścicielką domu, panną Phillippą Penhow. Kto stoi za jej zniknięciem i kto przysyła obecnemu kamienicznikowi Josephowi Serridgowi paczki ze zwierzęcymi sercami? I co ważniejsze, dlaczego to robi?
Fabuła uzupełniona jest przez fragmenty pamiętnika panny Penhow, które uchylają rąbek tajemnicy, a komentowane są przez anonimową osobę, w posiadaniu której najwyraźniej znajduje się notatnik. Tożsamość tej postaci będzie nieznana aż do ostatnich stron powieści.
Taylor jest bardzo zręczny w tworzeniu opisów – nigdy nie są wymuszone i dodają prawdziwej głębi zarówno ludziom. jak i wydarzeniom: naprawdę można poczuć odór psujących się serc w holu kamienicy. Może trochę to przewraca zawartość żołądka ale przynajmniej jest to, coś się zapamiętuje.
Jego proza jest bogata językowo. Z łatwością tworzy wiarygodnych bohaterów i plecie sieć, która ich wszystkich łączy wokół Bleeding Heart Square. Tym bardziej szkoda, że powieść nie jest wybitnym kryminałem. Chociaż, właściwie każdy rozdział i dialog posuwa akcję do przodu, jest to trochę za wolne tempo. Taylor misternie tworzy siatkę powiązań, nakręca spiralę oczekiwania na wielki finał, a kiedy ten nadszedł, poczułam się oszukana. Kiedy sekret został rozwiązany, ogarniające zewsząd niebezpieczeństwo nie wydało się dość niebezpieczne i zagadka jako taka okazała się przewidywalna i nie taka znowu tajemnicza.
Niezbyt udane zakończenie nie skazuje jednak „Zaułka diabła” na zapomnienie. Taylor jest naprawdę utalentowanym pisarzem. Z ochotą wracałam do lektury jego powieści. Historia jest miejscami osobliwa, jak np. dziecko kolekcjonujące czaszki niczym kolorowe kamyki; z pewnością trochę krwawa i obrzydliwa, miejscami dosadna językowo ale te ostrzejsze fragmenty są dobrze zgrane z resztą i satysfakcjonują przez 400 stron z okładem.