Z cienia

Przeglądając Reddita kilka razy natrafiałem na tematy o najdziwniejszych czy najbardziej przerażających sytuacjach, które spotkały użytkowników. O ile motyw nawiedzenia przez duchy zmarłych czy poltergeisty w podobnych wyznaniach niczym nie zaskakuje, o tyle zwróciłem uwagę na inny, często uznawany za wyjątkowo wstrząsający. Niektórzy bowiem odkrywali, że w ich domu mieszka ktoś, o kim przez dłuższy czas w ogóle nie mieli pojęcia. Mógł to być bezdomny (o ile można tutaj użyć tego słowa), który nocami wkradał się ze strychu i wyjadał zawartość lodówki, albo gang wykorzystujący podwórko niedawno kupionej posesji jako swój cmentarz. Internet roi się od podobnych historii. Czasem ich protagonistą będzie niegroźny kloszard, czasem włamywacz nieświadomy obecności narratora, czasem znów zupełnie niezidentyfikowana osoba, której jedynym śladem obecności jest pozostawiony bałagan. Od razu narzuca się w nich jednak to, że te nawiedzenia przerażają narratorów nie mniej niż przeraziłoby spotkanie z duchem.

W powieści Millása pewien mężczyzna przypadkiem dostał się do domu nieznanych sobie ludzi i zamieszkał we wnęce za szafą, z której wychodził pod nieobecność lokatorów, by korzystać z ich przestrzeni. Szybko porzuca pomysł ucieczki i powrotu do swojego starego życia, zamiast tego przyjmuje alter-ego domowego ducha i postanawia wejść z gospodarzami w symbiozę: w zamian zna korzystanie z ich domu i jedzenia, podejmuje się opieki nad mieszkaniem: sprząta, naprawia meble, zmywa naczynia, pozostając niemal niezauważalny. I z czasem zatraca się w żywocie ducha, zupełnie odsuwając się od zewnętrznego świata.

Autor „Z cienia” na pierwszy plan wysuwa nie horror, lecz groteskę i pastisz. Jeśli opis książki, podobnie jak mnie, zainteresował was jako potencjalne weird fiction, to wiedzcie, że nic z tego. Zupełnie nie warto szukać tutaj podważania natury rzeczywistości, nie ma tu mowy o kosmicznym horrorze. Za to miłośnicy historii o nawiedzeniach powinni się przy tej powieści bawić wspaniale. Poczynania narratora, który postanowił zostać domowym duchem czerpią z tej konwencji i stanowią znakomitą zabawę jej granicami.

Millas podszedł do tematu w sposób żartobliwy, ale gdyby przenieść ciężar prowadzenia czytelnika z mężczyzny zamieszkującego szafe na kogoś z domowników i porzucić oryginalną narrację, która rozgrywa się poprzez fikcyjny talk-show w głowie narratora, otrzymalibyśmy fabułę zbliżającą się do ubiegłorocznego „The Boy” w reżyserii Williama Brenta Bella. Tak jednak nie jest i „Z cienia” w trakcie lektury nikomu nie przejdzie nawet do głowy myśl, że mógłby być to horror. Jeśli jednak wspomnieć zasłyszane historie, jeśli zapomnieć o soczystości narracji i dowcipie, cóż, zostaje jeszcze wiele treści, które niepokoją i zadają kłam lekkiej konwencji. Mówienie o wydźwięku powieści na innych płaszczyznach pozostawiam zaś innym.

Z cienia

Tytuł: Z cienia

Autor: Juan José Millás

Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 2017-03-15

Format: s. 208

Cena okładkowa: 24,93

Przewiń na górę