Pierwszy tom „Wilczego Dziedzictwa” pt. „Cienie przeszłości”, autorstwa Magdy Parus w moich oczach okazał się objawieniem roku 2007. Świetny styl, niebanalne pomysły i niezwykła przyjemność z czytania zrobiły spore wrażenie. Czy kontynuacja spełnia pokładane w autorce nadzieje i czy ma ona szansę stać się tygrysem polskiej fantastyki? Myślę, że tak.
W „Przeznaczonej”, Colin – główny bohater, w pełni świadomy swej wilczej natury wilkołak – udaje się do Europy w poszukiwaniu porwanej siostry. Przez półtora roku snuje się bez przekonania po starym kontynencie, co rusz gubiąc obiecujące tropy; ma olbrzymie kłopoty z kojarzeniem faktów i wysnuwaniem wniosków a przy tym jest bardziej agresywny niż powinien. Czy za takim stanem rzeczy stoi tylko i wyłącznie rozkojarzenie spowodowane utratą bliskiej mu siostry? Nie wiadomo, ale dzięki spotkaniu z Tin – równie świadomą waderką wychowywaną przez byłego łowcę – jego los ulega znacznemu polepszeniu. Wpada na interesujący trop i w końcu napotyka ludzi/wilkołaki mogące mu co nieco wyklarować sytuację. Przy czym doznaje niespotykanego wcześniej uczucia, jakim jest miłość – choć w tym wypadku można zdecydowanie mówić o odnalezieniu brakującej połówki.
Magda Parus wzięła sobie do serca krytykę dotyczącą tomu pierwszego i od samego początku „rusza z kopyta” z akcją. Nie ma mowy o dłużyznach i przynudzaniu, nieciekawych wątkach i postaciach. Wszystko jest tak świetnie skompilowane, poprzeplatane i rozegrane, że nie sposób się nie zachwycać. „Przeznaczoną” czyta się niczym pierwszej klasy thriller szpiegowski, w którym tajne organizacje (tu wilkołacza) knują przeciwko ludzkości, a przeszkodą nie są dla nich nawet pobratymcy. Wciągająca fabuła, zaskakujące zwroty akcji, eksperymenty genetyczne, wielka choć trudna do zaakceptowania miłość oraz inne wymienione wyżej, to solidne wyznaczniki jakości dla tej powieści.
Kontynuacja w ogromnej mierze spełniła moje oczekiwania i choć „Przeznaczona” jest nieco odmienna klimatem od poprzedniczki, to czyta się ją bardzo dobrze. Jedynym i niewybaczalnym mankamentem powieści jest jej zakończenie, a raczej jego brak. Akcja tomu drugiego kończy się w tak nieoczekiwanym momencie, że aż ręce opadają. Nawarstwiające się przez oba tomy pytania pozostające wciąż bez odpowiedzi oraz liczne nierozegrane wątki tak zaostrzają apetyt na ciąg dalszy, że nie sposób wybaczyć, zarówno autorce jak i wydawcy, że na kontynuację musimy czekać dłużej niż kilka tygodni. Cykl „Wilcze dziedzictwo” to znakomita lektura rozrywkowa, sprawnie przemyślana i napisana. Pani Magdo, chcemy więcej! I to jak najszybciej!