Wigilijne psy

Łukasz Orbitowski to facet, który pisywał opowieści grozy wtedy, kiedy nikt w tym kraju nie patrzył poważnie na horror, jako źródło dobrej kasy. Myślę, że to głównie młodzieńczej brawurze zawdzięcza, iż zaczęto go drukować. Po prostu chłopak nie zdawał sobie sprawy z marnych szans szerszego zaistnienia i robił swoje.

„Wigilijne psy” to trzeci zbiór opowiadań Łukasza, a co za tym idzie, prezentujący nowsze, nieco dojrzalsze teksty. Poprzednie książki [„Złe Wybrzeża” (1999) oraz „Szeroki, głęboki, wymalować wszystko” (2002)] sam autor określa jako „młodzieńcze” i nie jest z nich zadowolony. Mimo to fani jego starszych opowiadań będą usatysfakcjonowani.

Różnice pomiędzy tymi tekstami a starszymi opowieściami grozy sygnowanymi nazwiskiem Orbitowskiego są widoczne niemal od razu. Już „Serce kolei”, pierwszy tekst zbioru, pokazuje nam, że jego autor świetnie radzi sobie z przeplataniem wątków, konstruuje barwne, realne postacie, rysując je ledwie kilkoma zdaniami. Ma też dobry warsztat, jego tekst nie jest suchy, a jednocześnie nie razi kolokwializmami tam, gdzie są one niewskazane. Powiecie, że to po prostu poprawne pisarstwo? Tak, ale nietrudno byłoby wskazać autorów, których nie stać nawet na to.

Co jeszcze daje nam Orbitowski, czego czasem nie dają inni? Zwykłą radość, płynącą z obcowania z literaturą. Zwłaszcza przy krótszych formach doskonale widać, że autor dobrze się bawił spisując swoje opowieści, my zaś możemy mieć tego namiastkę – czytając.

Inne spośród opowiadań- „Kacper Kłapacz” – pokazuje nam, że pisarzowi nie obce jest kino grozy. To bardzo filmowa historia, mogąca kojarzyć się z modnym ostatnio horrorem azjatyckim. Powstały w epoce Gierka blok mieszkalny na zadupiu pod Krakowem jest miejscem, gdzie spotykamy bohaterów niemal żywcem przeniesionych z filmów Tarantino. Drobni oszuści, gang ziomali (dla niewtajemniczonych: jest to inna nazwa blokersów), nawiedzony pijaczek i jego lekko szurnięta „była” – to właśnie mieszkańcy zapomnianego przez Boga i policję budynku. Kiedy jak co roku pojawiają się tam demony, zaczyna się akcja niczym z najbardziej klimatycznych filmach Hideo Nakaty.

Przyznam, że początkowo raziła mnie nieco młodzieżowość „Wigilijnych Psów”, jednak Orbitowski w końcu przekuł moją nieufność w swój sukces. Po zaakceptowaniu bohaterów – autentycznych, choć niesympatycznych – cała historia staje się nagle wciągająca, a finał, nieco przez autora przeciągnięty, daje sporo satysfakcji.

Z pisarstwem Łukasza jest tak, że zwykle trzeba zaakceptować narzucane przez niego reguły, żeby się dobrze bawić. Tak jest w „Lombardzie” czy w „Objawieniach”. Jako że są to opowieści niesamowite, musimy zawiesić niewiarę i pozwolić autorowi na snucie nawet najbardziej nieprawdopodobnych wizji. Taka już jest fantastyka.

Większość tekstów z tego zbioru ukazała się wcześniej w prasie tematycznej. Jednym z najlepiej przyjętych opowiadań była klimatyczna „Opowieść taksówkarska”. Utrzymana w klimacie miejskiej legendy historia, to jeden z najlepszych kawałków książki. Zaraz po nim umiejscowiłbym tytułowe „Wigilijne psy”. One również sprawiają wrażenie historii zasłyszanej, obrobionej na potrzeby literackie i bardzo sprawnie zapisanej.

Reszta historii również broni się całkiem dobrze. Wszystko to za sprawą żywego języka oraz ciekawych pomysłów fabularnych.

Czy można mówić o Orbitowskim jako o twórcy młodym? Ktoś się oburzy i zaprotestuje – przecież publikuje już dość długo, ostatnio nawet można go regularnie spotkać w fantastycznych periodykach, gdzie tu więc młodość? W tekstach, moi mili. Przede wszystkim w tekstach. Są świeże, soczyste i po prostu bardzo dobrze się je czyta. Jak zwykle w takich przypadkach bywa, niektórzy upatrują w Łukaszu nadziei polskiej fantastyki. Ja wolę w nim raczej widzieć dobrego pisarza, który jeszcze długo będzie nas raczył swoimi historiami – nie muszą nawet straszyć, ważne, aby były po prostu ciekawe.

Wigilijne psy

Tytuł: Wigilijne psy

Autor: Łukasz Orbitowski

Wydawca: Editio

Data wydania: grudzień 2005

Format: 408 s.

Cena okładkowa: 29,90 zł

Opis z okładki:

Dziewięć znakomitych opowiadań grozy, osadzonych w polskich realiach. Dusza pociągu odbita na szybie, samotny blok, który raz do roku odwiedzają umarli, diabeł, rozsyłający sms-y, niezwykła przygoda pracownika firmy, dostarczającej złe wiadomości – to tylko kilka opowieści, zawartych w książce „Wigilijne psy”.

Przewiń na górę