Kilka lat po filmowej premierze słynnego „Wiklinowego człowieka”, duet twórców tej niezwykłej opowieści pokusił się o beletryzację projektu. Nieco mniej aktywnego literacko Hardy’ego wsparł zatem Shaffer, mający na koncie między innymi hitchcockowską „Matnię” oraz inteligentny kryminał sceniczny „Sleut”. Słowo wstępne do książki napisał zaś autor badań nad fenomenem popularności motywów przekazanych przez film, trafiających w czułe punkty kultury masowej.
A jak przedstawia się warstwa fabularna tej opowieści?Angielski sierżant policji, Neil Howie, otrzymuje zlecenie odnalezienia zaginionej na małej szkockiej wyspie dziewczynki zwącej się Rowan Morrison. Niemal natychmiast po przybyciu do osady, której nieformalnym patronem i społecznym przywódcą jest lord Summerisle, konstatuje, iż jej mieszkańcy bynajmniej nie są skorzy do pomocy w rozwikłaniu sprawy. Żaden z nich nie przyznaje się do znajomości wzmiankowanej w anonimowym liście Rowan, do tego jeszcze – ku wielkiemu oburzeniu Howiego – ich obyczaje ogromnie odbiegają od ogólnie respektowanych norm społecznych. Ot, chociażby nieprzestrzeganie określonej godziny zamknięcia pubu czy też zbiorowe orgie wielu młodych par w jego pobliżu. Silny kręgosłup religijno – moralny „stróża prawości” zostaje jeszcze dodatkowo poddany próbie uwiedzenia przez seksowną córkę barmana, Willow McGregor. Przetrwawszy pierwszą noc na wyspie, wstrząśnięty Neil kontynuuje swe śledztwo, klucząc jednak i gubiąc się w domysłach. Jedyna obecna na wyspie osoba o nazwisku Morrison ma tylko jedną córkę, potencjalna nauczycielka Rowan z kolei sugeruje, iż poszukiwana dziewczynka nie żyje, zaś jej ciało znajduje się na pobliskim cmentarzu. Dodatkową zagadką jest brak fotografii z ostatniego święta plonów, w czasie którego celebrowane są przez mieszkańców wyspy „ofiary” z warzyw i owoców – tego roku najwyraźniej Summerisle przeżyło nieurodzaj, objawiający się chociażby przez zaserwowanie Howiemu owoców z puszki. Policjant decyduje się przedsięwziąć dalsze kroki i udaje na audiencję do samego lorda Summerisle. Spotkanie z nim, poprzedzone widokiem kolejnych pogańskich obrzędów (celebrowanych w tańcu wokół ognia przez nagie kobiety), jest jeszcze większym zaczątkiem konfliktu przekonań i wiary policjanta wobec libertynizmu i hołdowaniu dawnym tradycjom przodków przez władcę wyspy. Rozkopanie grobu Rowan przynosi jedynie ekshumację pochowanego w jej trumnie zająca (symbolu zmartwychwstania), dla Howiego stając się sygnałem dla powrotu do Anglii i ponownego przybycia z większą grupą żądnych wyjaśnienia sprawy funkcjonariuszy. Nieoczekiwanie dla niego samego, samolot którym przybył na wyspę nie działa, w efekcie czego Neil zmuszony jest do pozostania w gospodzie „Zielonego Człowieka” kolejnego dnia. Jest nim 1 maja, wielkie święto pogańskie, związane z celebracją nadejścia wiosny. Howie postanawia wykorzystać okazję i na własną rękę przeszukać wszelkie domy na wyspie, w poszukiwaniu zaginionej (ukrytej?) dziewczyny. Kolejne wydarzenia są jednak jeszcze bardziej zaskakujące
Od pierwszych stron tej pozycji daje się odczuć, iż obaj autorzy postanowili jeszcze silniej zaakcentować i rozszerzyć najważniejsze wątki i motywy filmowej opowieści. Sierżant Howie zatem staje się postacią jeszcze bardziej utwierdzoną w swych przekonaniach, skrajnie prawą i silnie stojącą po stronie katolicyzmu, skonfrontowanego tutaj z pierwotnymi wierzeniami i tradycjami pogańskimi. Dodano nieco psychologizmu, nurt analizy detektywistycznej i kilka opisów poszerzających ekranowe sceny. Oraz, nade wszystko, wszystkie obecne w filmie Hardy’ego teksty piosenek i quasi-poemat recytowany przez Christophera Lee. Nie muszę też chyba wspominać, iż książkowy „Wicker Man” zawiera wszystkie sceny obecne w pierwotnym rękopisie oraz reżyserskiej wersji filmu – zatem stanowi perełkę dla wszystkich widzów mających do dyspozycji jedynie skróconą, 84 minutową wersję filmu. A w zasadzie i dla wszystkich pozostałych, gdyż najdłuższa wersja tego kultowego już dzieła została ponoć bezpowrotnie zniszczona. Wiele więcej ponad zawartość scenariusza tu jednak nie znajdziemy – głównie dobre literackie rzemiosło oraz charakterystyczne dla stylu Shaffera zaskoczenia i swoista gra z polegającym na swych domysłach czytelnikiem w kotka i myszkę. Mimo wszystko jednak, pasuje do kompletu z filmem, ścieżką dźwiękową oraz książką Browna traktującą o fenomenie kulturowym odbioru „Wiklinowego Człowieka” – jednej z najbardziej niezwykłych po dziś dzień opowieści o starciu dwóch potężnych wartości oraz niuansach kultury pogańskiej (choć ukazanej tutaj niestety z punktu widzenia rzymsko-katolickiego, pełnego oczerniania i przejaskrawień).