Zygmunt Miłoszewski na polskim rynku wydawniczym zadebiutował powieścią grozy „Domofon”. Polski Stephen King – jak natychmiast, niestety, go okrzyknięto – nie zamknął się jednak w wąskim światku literackim. „Uwikłanie”, na podstawie którego Jacek Bromski nakręcił film, jest doskonałym przykładem, że autor nie tylko dobrze czuje się w mrocznym klimacie, ale przede wszystkim świetnie wychodzi mu pisanie kryminału.
Teodor Szacki, trzydziestoparoletni warszawski prokurator ma właśnie zasiąść do niedzielnej jajecznicy z rodziną, gdy sielankę przerywa telefon o odnalezieniu zwłok. Denat zostaje znaleziony w klasztorze, w którym odbywał terapię psychologiczną. Kto mógł zabić i z jakiego powodu? Na te pytania Szacki musi odpowiedzieć jak najszybciej. Nie spodziewa się jednak, że to, do czego doprowadzi go śledztwo, uwikła go w sprawę o wiele bardziej niebezpieczną.
Udał się Miłoszewskiemu ten kryminał przynajmniej z kilku powodów.
Po pierwsze, mamy bohatera, który nie straszy papierowością, nie jest przerysowany ani nijaki. Zmęczony, nieco zniechęcony do życia trzydziestoparolatek, któremu kryzys wieku średniego puka do drzwi. Człowiek, który siedząc po uszy w prozie życia ma nadzieję na jeszcze jedną, ostatnią przygodę. Wreszcie prokurator z krwi i kości, któremu daleko do szlachetnego bohaterstwa, ale przy tym wyrażający sprawiedliwe osądy. Na plus zasługuje też cała plejada postaci, począwszy od obdarzonego wymyślnym poczuciem humoru partnera Szackiego, rodzinę oraz ludzi, których poznaje w trakcie prowadzonego śledztwa.
Po drugie, pomysł. Kontrowersyjna terapia, mająca przynieść ulgę osobie cierpiącej na zaburzenia psychiczne, wciąga w eksperyment również innych ludzi, doprowadzając do eskalacji uczuć i emocji w całej grupie. Miłoszewski odrobił zadanie domowe i sprawnie uknuł część fabuły na wiarygodnie przedstawionej kuracji. Eksperyment psychologiczny to jednak tylko część świata, w który wikła się Szacki.
Duża znajomość szczegółów to punkt trzeci, który stanowi o wartości „Uwikłania”. Świat policji, prokuratury i procedur przedstawiony jest z pietyzmem. Wiedza Miłoszewskiego na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości jest spora, dzięki czemu powieść nabiera realizmu, co czyni ją jeszcze bardziej interesującą.
„Uwikłanie” to kryminał, który znajdzie swoich zwolenników i przeciwników. Powieść nie oszałamia fabułą, ani nie pędzi z akcją. Spokojne, wyważone śledztwo oparte jest na wiarygodnej fabule i świetnych dialogach. Kolejna część przygód Szackiego już niedługo w księgarniach. Ja ustawiam się w kolejce, a wszystkim innym polecam uwikłać się w tę historię.