Elena na pierwszy rzut oka jest trochę zagubioną młodą kobietą. Mieszka w Toronto z mężczyzną, którego kocha, jednak ciężko jest jej okazywać swoje uczucie. Po części dlatego, że nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji i uwierzyć, że jest w stanie założyć rodzinę, a po części dlatego, że jest… wilkołakiem. Jedyną samicą wilkołaka, dodajmy. Jest już prawie pewna, że zdołała odciąć się od Watahy, która uniemożliwiała jej powrót do normalnego, ludzkiego życia. Nagle dostaje wiadomość, że jej dawni towarzysze mają spore kłopoty. Elena nie potrafi zostawić ich w potrzebie, dlatego wraca do świata wilkołaków.
„Przesycony zmysłowym erotyzmem thriller”, głosi zapowiedź. Chociaż często takie niemal buńczuczne określenia mijają się z prawdą, w tym przypadku jestem skłonna się zgodzić. Chociaż Kelley Armstrong mistrzynią pióra nie jest, a tłumacz Robert P. Lipski powinien dostać po głowie za drażniące powtórzenia, całość wypada całkiem nieźle. Warstwa fabularna jest poprowadzona na tyle sprawnie, że niedostatki stylistyczne tracą na znaczeniu. Opowieść snuta przez Elenę jest całkiem wciągająca. Armstrong ma dryg do konstruowania fabuły i mam nadzieję, że szybko wyrobi sobie lepszy styl.
Erotyzmu jest faktycznie całkiem sporo, bowiem jeden z głównych wątków powieści stanowią skomplikowane (choć niezbyt oryginalne) relacje między Eleną i jej byłym, Clayem. Fanki romansów z wilkołakami, wampirami i innymi fantastycznymi stworami powinny być usatysfakcjonowane. Mnie samą Elena zbyt często irytowała swoim zachowaniem, bym na serio mogła jej w czymkolwiek dopingować, ale za to podobały mi się relacje między poszczególnymi członkami Watahy. Poza tym muszę przyznać, że autorka dobrze przemyślała swoją koncepcję wilkołaczych zależności, dzięki czemu książka dostarcza sporo rozrywki wszystkim wielbicielom mrocznej urban fantasy.
Zaznaczyć trzeba jeszcze, że „Ugryziona” to nie tylko romans – thriller ma wartość równorzędną, dzięki czemu całość jest dość energiczna, interesująca i trzymająca we względnym napięciu. Lubujący się w skomplikowanych intrygach i zapierającej dech w piersiach akcji nie mają tu czego szukać, ale cała reszta może śmiało zakupić „Ugryzioną” i przeczytać ją w pociągu, na nudnym wykładzie czy w poczekalni u lekarza. Powieść Kelley Armstrong jest wystarczająco wciągająca, by zadowolić szukającego prostej i przyjemnej rozrywki czytelnika.