O ile wcześniejsze historie Koontza pisane w parze z duchem czasu zimnej wojny czy niepokoju społecznego u schyłku XX wieku nierzadko traktowały o tajnych rządowych eksperymentach genetycznych i fanatycznych prześladowcach w imię szalonej idei, o tyle tym razem pisarz uraczył swoich czytelników enigmatycznym dreszczowcem medycznym, w którym skupił się na zobrazowaniu walki jednostki z problemem zdrowotnym.
Poznajemy oto młodego, niezwykle ambitnego przedsiębiorcę, w którego uporządkowane życie niemal od pierwszych stron wkrada się chaos. Ryan Perry – bo o nim właśnie mowa – jest pławiącym się w bogactwie twórcą i zarządcą internetowego imperium, układającym jednocześnie szczęśliwe życie osobiste z narzeczoną Samanthą i mającym niemalże cały materialny świat u swoich stóp… gdy nagle dowiaduje się o bardzo poważnym defekcie swojego zdrowia. Diagnoza postawiona przez specjalistę w dziedzinie kardiologii mówi jasno i wyraźnie: nieuleczalna choroba serca, której wyniszczający proces może zatrzymać jedynie udany przeszczep. Rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem, której stawką jest życie bohatera. Zaczynają dręczyć go niepokojące wizje, a w połączeniu ze spadkiem dobrego samopoczucia i rozbudzoną wyobraźnią podsycają one w nim skłonności do skłonności do paranoi. Ryan Perry z dnia na dzień zamyka się w sobie, celowo unika kontaktów z ludźmi i staje się nieufny nie tylko wobec personelu zarządzającego jego domem, ale również względem narzeczonej i jej matki. Zdesperowany informatyk podejrzewa bowiem, iż ludzie z najbliższego otoczenia zamieszani są w spisek wymierzony właśnie przeciwko niemu i knują za jego plecami zbrodnicze plany. Postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce i zatrudnia zorganizowaną grupę szpiegów w celu odkrycia tożsamości osób z kręgu podejrzanych. Ponadto, zniecierpliwiony długim okresem oczekiwania na odpowiedniego dawcę serca i kierowany ogromnym pragnieniem życia za wszelką cenę, w tajemnicy przed swoim lekarzem zmienia go na nowego, uznanego w medycznym świecie kardiologa.
W rok po tych wydarzeniach Ryan Perry jest już po przeszczepie, rad że powierzył swoje życie w ręce najlepszego specjalisty. Ciesząc się z drugiej szansy jaką obdarzył go los, próbuje także poukładać od nowa swoje sprawy osobiste. I wówczas, gdy wydawać by się mogło, iż Ryan najgorsze ma już za sobą, koszmar minionych miesięcy powraca. Ale dziwaczne, niezrozumiałe sny oraz wrażenie, że wszyscy wokół znowu spiskują przeciwko niemu, to dopiero początek kłopotów jakie czekają bohatera powieści Koontza. Ktoś zupełnie niepostrzeżenie zakrada się do posiadłości Ryana, zostawiając mu tajemnicze upominki i wymowną dlań wiadomość, tytułowe: „Twoje serce należy do mnie”. Następstwa tego zdarzenia w istotny sposób zaważą na postawie bohatera, czytelnika zaś zmuszą do refleksji nad naturą ludzką w kontekście pragnienia życia i odwetu za to co utracone. Koontz zagłębia się w tym miejscu także w trudną tematykę z zakresu działań medycznych, wskazując na mechanizmy sterujące zdesperowaną jednostką i obnażające wyższość fortuny oraz egoistycznych potrzeb ponad kodeks etyczny człowieka.
Trzeba zatem powiedzieć, iż udało się Deanowi Koontzowi stworzyć thriller, w którym oprócz enigmatycznej fabuły, wartkiej akcji, bardzo ciekawie zarysowanej postaci pierwszoplanowej oraz nietypowego w zasadzie czarnego charakteru, czytelnik znajdzie głębsze przesłanie moralne i zastanowi się nad istotą i motywami zachowań ludzkich. I właśnie to, iż autor nie ograniczył się jedynie do ukazania mrocznej historii i walki bohatera z przeciwnościami losu, ale także postarał się ukazać coś ponadto, sprawia, że utwór „Twoje serce należy do mnie” jest dojrzalszy w odbiorze, dzięki czemu czyta się go z ogromną przyjemnością.
Co więcej wyróżnia tę powieść na tle innych dokonań literackich Koontza, to zupełnie inaczej poprowadzona akcja i pewne elementy składowe. We wcześniejszych książkach tego pisarza losy postaci pierwszoplanowych i działania czarnych charakterów mieliśmy zazwyczaj przeplatane osobnymi rozdziałami, z kolei w przypadku utworu „Twoje serce należy do mnie” główny bohater pojawia się w każdym z rozdziałów, natomiast jego przeciwnik ujawniony zostaje dopiero w dalszej, niemalże finalnej części powieści. Postać pierwszoplanowa sama w sobie stanowi także istotną różnicę; choć Ryana Perry’ego w niektórych sytuacjach wspomagają wynajęci przezeń tajni agenci, to jednak przez większą część akcji książki działa on w pojedynkę. Taki model prezencji bohatera był nietypowym w powieściach Koontza napisanych przed laty, wszak wówczas mieliśmy do czynienia z układem mężczyzna-kobieta, którzy ramię w ramię stawiali czoła zagrażającemu im niebezpieczeństwu. Ponadto rozpatrując pobudki jakie kierują Ryanem Perry’m, nie do końca możemy go przedstawić w pozytywnym świetle. Kiedy go poznajemy wydaje się być on wesołym, zakochanym i nieco kapryśnym bogaczem, ale gdy spada nań wieść o chorobie, postać ta wikła się w ponurych rozterkach, egoistycznych zapędach i kłamstwach. Chcąc ratować samego siebie wystawia na próbę silne więzi z otaczającymi go ludźmi: nadwątlone zostają miłość do Samanthy i zaufanie do personelu domu, a także osobistego lekarza. Mamy więc tutaj świetnie zobrazowane studium psychologiczne człowieka działającego pod presją i podatnego na stresujące sytuacje pełne trudnych, nierzadko nieodwracalnych decyzji.
„Twoje serce należy do mnie” jest powieścią, w której fabule wymagający czytelnik dostrzeże także kilka słabych punktów. Jednym z nich jest brak rozbudowania wątku drugiego kardiologa, wszak działania tej postaci są szczególnie istotne w kontekście ostatecznej konfrontacji Ryana z nadawcą tajemniczych podarunków. Inną słabostkę tego utworu stanowi motyw pochodzenia snów i koszmarów Perry’ego; w niektórych momentach wątek ten wydaje się być mocno naciągany na potrzeby akcji powieści i połączenia ze sobą elementów fabuły jako całości. I jeszcze poniekąd samo zakończenie, tradycyjnie sentymentalne, ale ten kto dobrze zna styl Koontza wie, że szczęśliwe i ckliwe na swój sposób rozwiązania akcji stanowią wizytówkę tego pisarza. Jednakże co ważne dla tej powieści, ów happy-end jest inaczej skonstruowany, można powiedzieć nawet, że autor wychodzi obronną ręką w finalnej już scenie, melodramatyczną nutę kierując na zupełnie inne tory aniżeli można byłoby się tego spodziewać.
Podsumowując, „Twoje serce należy do mnie” jest powieścią bardzo tajemniczą, o silnie rozbudowanej dramaturgii fabularnej, a przez to niezwykle ciekawą i trzymającą w napięciu przez długie strony. Może nie stanowi jakiegoś wielkiego hitu w całym dorobku literackim Deana Koontza, ale wśród ostatnio napisanych przezeń powieści z pewnością zasługuje na szczególne wyróżnienie. Szkoda tylko jeszcze, że w naszym rodzimym wydaniu znalazło się sporo literówek i roszad rodzajów męskiego z żeńskim w wielu wyrazach.