Harlan Coben jest pisarzem, którego nazwisko coraz częściej zdobi nie tylko błyskotliwe kryminały jego własnego autorstwa, ale też powieści innych twórców lansowanych na nowe gwiazdy literatury popularnej. Widząc ten trend, powoli zacząłem się zastanawiać, czy amerykański autor jest swoistym znakiem jakości, czy też najzwyklejszym na świecie lepem na czytelników. Po przeczytaniu „Trzech tygodni na pożegnanie” C.J. Boxa skłaniam się ku tej pierwszej możliwości.
Jack i Melissa McGuane’owie są udanym małżeństwem, które przeżywa pełnię szczęścia wskutek pojawienia się nowego członka rodziny – adoptowanej córeczki Angeliny. Niestety, sielanka kończy się w chwili, kiedy okazuje się, że biologiczny ojciec dziecka, który nie zrzekł się praw rodzicielskich, rości sobie prawo do odzyskania dziewczynki. Sytuację komplikuje fakt, że jest on synem Johna Morelanda, wpływowego sędziego federalnego, który nie tylko doskonale orientuje się w tajnikach prawa, ale też sam je tworzy. McGuane’owie dostali trzy tygodnie na pożegnanie się z Angeliną, którą po upływie tego czasu będą musieli oddać Morelandom. Zdesperowane małżeństwo prowadzi śledztwo, które ujawnia niepokojące fakty o sędzim i jego synu.
Od razu trzeba zaznaczyć, aby książkę traktować nie jako kryminał, ale jako powieść sensacyjną. Dzięki temu czytelnik skupi się na doskonalej akcji, odsuwając na bok intrygę, której główny trzon jest niemalże oczywisty. Przy takim podejściu powieść okaże się istną perełką, obficie ociekającą wręcz napięciem. Nie sposób nie zauważyć, że pod pędzącymi z zawrotną prędkością wydarzeniami, subtelnie zarysowano warstwę psychologiczną. Autor w interesujący sposób ukazuje maksymę Nietzschego: „ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.”
Na uwagę też zasługuje pierwszoosobowa narracja, dzięki której cała historia widziana jest oczami zdesperowanego ojca, próbującego za wszelką cenę zatrzymać ukochaną córeczkę. Zdarzenia przedstawione są w sposób emocjonalny, momentami odrobinę przechodzący w patos, ale przez to dobitnie pokazują dramat rodziny postawionej w kryzysowej sytuacji.
„Trzy tygodnie na pożegnanie” jest porcją solidnej rozrywki, a C.J. Box niebezpodstawnie jest rekomendowany przez samego Cobena. Pozostaje jedynie żałować, że kiedy czytelnik już otworzy książkę, zostaną mu tylko maksymalnie trzy dni na pożegnanie z bohaterami powieści, gdyż nie wyobrażam sobie, by przejście przez tak sprawnie napisaną książkę zajęło więcej czasu.