Trzeci poziom

„Trzeci poziom” Urlicha Hefnera w wydawniczej zapowiedzi nazwano thrillerem katastroficznym. To, w połączeniu z ilustracją wzburzonego morza na okładce, daje czytelnikowi sięgającemu po tę książkę pewne wyobrażenie o tym, z czym będzie mieć do czynienia. Ale krzywdzącym jest, wrzucenie tej powieści do „jednego wora” np. z filmami Rolanda Emmericha. Bo chociaż w „Trzecim poziomie” elementy katastroficzne są, i tak jak w filmach Emmericha polegają na obserwowaniu kolejnych tragedii, to jednak schodzą na plan najdalszy. Tutaj najważniejsza jest intryga, dopełnieniem której jest cała plejada ciekawych postaci.

Wybrzeża Stanów Zjednoczonych nawiedzają kolejne potężne huragany niszczące całe miasta i pochłaniające tysiące istnień. O jeden z nich ociera się prom kosmiczny Discovery, który akurat wracał z misji na orbicie okołoziemskiej. Mimo poważnych uszkodzeń systemów, pilotowi udaje się wylądować, jednakże dwaj pozostali członkowie załogi zapadają w dziwnego rodzaju śpiączkę. Po przebudzeniu okazuje się, że astronauci doznali poważnego urazu psychicznego, a katatonia oraz napady drgawek są niczym w porównaniu z wizją straszliwej katastrofy, którą obaj, niezależnie od siebie przepowiadają. Zostaje stworzony wieloosobowy zespół specjalistów. Mają przy pomocy analiz anomalii pogodowych i uszkodzeń statku, oraz terapii załogi promu wyjaśnić przyczyny zdarzenia. W Centrum Lotów Kosmicznych im. Johna F. Kennedy’ego spotykają się główni bohaterowie: dziennikarz i parapsycholog Brian Saint-Claire, specjalistka od badania snów Suzannah Shane i meteorolog Wayne Chang. W drugiej części kraju, w Teksasie, szeryf Dwain Hamilton zauważa zależności między pojawiającymi się w jego hrabstwie ciałami, a tajemniczą bazą wojskową piechoty morskiej, która niedawno wznowiła działanie. Zaczynając swoje prywatne śledztwo nie ma pojęcia, że tak jak trójka z eksperckiej komisji NASA, narazi siebie i swoich bliskich na kolejne niebezpieczeństwa.

„Trzeci poziom” to bardzo sprawnie napisany i doskonale wyważony thriller. Mamy tutaj akcję, którą autor przetyka masą technicznych elementów, znamiennych dla technothrillerów. I właśnie książce Hefnera najbliżej do tego gatunku. Całość uzupełnia porażającymi scenami z niszczycielskimi żywiołami w roli głównej. Co mi się podoba w jego pisarstwie to, to że tak sprawnie żongluje wątkami. Przeskakuje od pełnych meteorologicznego żargonu rozmów specjalistów od huraganów, na małomiasteczkowe śledztwo w sprawie śmierci Indianina, żeby za chwilę opisać katastrofę gigantycznego statku wycieczkowego, i robi to z wielką precyzją, ani na chwilę nie tracąc rozpędu. Idealnie dawkuje napięcie i prowadzi czytelnika przez gąszcz postaci i wątków nie gubiąc przy tym ani jednego z nich.

Widać w pisarstwie Hefnera wyraźne wpływy najnowszych trendów, bo jego „Trzeci poziom” skrojono jakby od razu pod ekranizacje. W zasadzie każda scena jest napisana w sposób bardzo filmowy, a podział na rozdziały i księgi wygląda jakby z góry przygotowany pod mini-serial. Nie jest to w tym wypadku zarzut, gdyż sprawdza się to lepiej niż dobrze. Także na polach technicznych i naukowych odrobił pracę wzorowo. Z lektury „Trzeciego poziomu” można wynieść sporą wiedzę z zakresu meteorologii i parapsychologii. Techniczny żargon jest na tyle zrozumiały, że każdy laik z pomocą przypisów zrozumie o czym mowa. Myślałem, że nienaturalnie wypadnie umiejscowienie akcji, bo Urlich Hefner jest Niemcem i na stałe mieszka w Lauda-Königshofen. Na szczęście okazało się inaczej i Ameryka w wydaniu Hefnera, mimo lekkich potknięć, wypada nie gorzej niż u piszących thrillery rodowitych Amerykanów.

Co mogę książce zarzucić, to zbytnie epatowanie filozofią New Age i ekologią. Gdy przychodziło mi po raz kolejny czytać o zemście matki natury na bezbronnym w jej obliczu człowieku, robiło mi się niedobrze. Hefner w tym wypadku popada w zbyt moralizatorski ton i doprowadza do sytuacji, gdy wszyscy, jakże różni bohaterowie, wypowiadają się w sprawie zniszczeń, jakich dokonała ludzkość na ekosystemie, jednym głosem i przy okazji, profilaktycznie grożą czytelnikowi palcem.

Nic dziwnego, że „Trzeci poziom” zdobywa szczyty europejskich list bestsellerów. To wciągająca, doskonale napisana lektura, przy której nie sposób się nudzić. Jeżeli szukacie dobrej rozrywki to ta książka wam ją zapewni.

Trzeci poziom

Tytuł: Trzeci poziom

Autor: Ulrich Hefner

Wydawca: Albatros

Data wydania: 13 sierpnia 2010

Format: 584 s.

Cena okładkowa: 39,90

Opis z okładki:

Huragany i tornada o niespotykanej sile pustoszą Stany Zjednoczone. Amerykańskie służby meteorologiczne nie są w stanie przygotować ludzi na spotkanie z żywiołem. Nie sprawdzają się żadne prognozy, plany ewakuacji sypią się jak domki z kart, w kraju narasta panika. W zniszczonych miastach giną setki tysięcy ludzi. Nad Zatoką Meksykańską pojawia się zorza polarna. Niezwykłe anomalie pogodowe występują też w innych punktach globu, wywołując równie tragiczne skutki. Przy schodzeniu do lądowania w Houston prom kosmiczny Discovery dotyka granicy jednego z frontów burzowych. Systemy statku zostają uszkodzone, ale pilotowi udaje się wylądować, choć dwóch członków załogi zapada w śpiączkę. Astronauci budzą się z objawami ciężkiego urazu – mają napady lęku i drgawek oraz wizje straszliwej katastrofy. Profesor James Paul, kierownik programu kosmicznego NASA, tworzy zespół specjalistów do analizy anomalii pogodowych i terapii załogi promu. Jest wśród nich meteorolog Wayne Chang, dziennikarz i parapsycholog Brian Saint-Claire oraz badaczka snów Suzannah Shane. Wayne wpada na trop przyczyny anomalii wskazującej na świadome działanie człowieka i zostaje zamordowany we własnym domu. Wcześniej w tajemniczym wypadku umiera profesor Paul. Suzannah i Brian lecą do wioski w Wenezueli, gdzie mieszka szamanka trafiona „promieniem światła”. Właśnie wybudziła się ze śpiączki i opowiada niewiarygodne historie. Dzięki uzyskanym od kobiety informacjom Suzannah i Brian odnajdują w Nowym Meksyku tajny ośrodek badawczy – podejrzanie wyglądające miejsce naszpikowane wielkimi antenami. Jakie jest jego przeznaczenie? Trwa wyścig z czasem, by ocalić świat od katastrofy…

Przewiń na górę