Rzadko mi się zdarza zupełnie zatracić się w aktualnie czytanej powieści. W gorącym okresie przedsesyjnym gdzie człowiek nie spojrzy, widzi ostrzące pazury terminy oddania prac, zaliczeń i kolokwiów; za oknem niewidziane od zeszłej jesieni słońce grzeje smakowicie, a ja od wczoraj nie robię nic poza jedzeniem, piciem kawy i czytaniem. Współlokatorka dziwnie na mnie patrzy, gdy co chwilę przyjmuję coraz to durniejszą pozę, tylko po to, by choć na moment odciążyć inną partię bolących mięśni. I przez kogo to?
„Tracę ciepło” zaczyna się jak bardziej brudna, mroczna i straszna wersja powieści dla młodzieży Nienackiego i Bahdaja. Historia dzieciństwa, początku męskiej przyjaźni; nierzadko brutalna, pełna smutnych prawd, chwilami grająca na wrażliwych strunach, które horrory zazwyczaj zostawiają w spokoju… a w tle upiorne jeziora, budzące ambiwalentne uczucia grozy i zachwytu. Zmagające się z tajemnicą i upiorami dzieci tworzyły atmosferę podobnej do tej z filmu „Kręgosłup diabła”, ale wraz z ich dorosłością przychodzi też zmiana w powieści, która, jak jej postaci, zdaje się dojrzewać. Zagadki nie dają się tak łatwo rozwiązać, rany zarówno fizyczne jak i psychiczne stają się głębsze oraz boleśniejsze, a do puli strachów autor co i rusz dodaje nowe pozycje. Wszystko tonie w morzu alkoholu, wyjątkowo krwiści bohaterowie nie chcą wyjść z głowy, a przytoczona opowieść niemieckiego żołnierza i młodej polskiej artystki wzrusza, boli i bawi na przemian. Powieść burzy porządek naszych wyobrażeń na temat horroru, wprowadzając więcej wątków obyczajowych niż grozy, a jednocześnie nigdy nie traci klimatu niesamowitości, wyjętego wprost z koszmarów, w ostatniej części upodabniając się do nich niemal całkowicie, z ich pokrętną logiką, nieprzystającymi wizjami i wszechobecną dziwacznością.
Zarówno fabuła, jak i styl książki, sprawiają, że czytelnik po jej skończeniu nie wie, co ze sobą zrobić. „Tracę ciepło” wsysa czytelnika w bardzo polską i bardzo porządną grozę, wypluwając wymiętolonego jak pościel po bezsennej nocy. Orbitowski jest pisarzem do bólu szczerym, diabelnie pomysłowym, a do tego świeżym i z doskonałym piórem.