Dobry pomysł na powieść to niewątpliwie połowa sukcesu. Druga połowa zależy od jego realizacji. „Tabu” Casey Hill ( pseudonim literacki małżeństwa Kevina i Melissy Hill) świetnie ilustruje sytuację, gdzie ciekawa koncepcja została zepsuta przez przeciętne wykonanie.
„Tabu” jest pierwszą powieścią z serii thrillerów kryminalnych o biegłej sądowej Reilly Steel. Była agentka FBI, zmęczona pracą, uciekając przed traumatycznymi zdarzeniami z przeszłości, szuka ostoi w Dublinie – przy okazji starając się mieć oko na ojca uzależnionego od alkoholu. Irlandia jednak szybko przestaje być oczekiwaną idyllą: z pozoru banalne do rozwiązania sprawy morderstw okazują się być dziełem seryjnego mordercy, który z każdą kolejną zbrodnią poczyna sobie coraz śmielej. Reilly musi stawić czoła nie tylko psychopacie, ale też własnym lękom powracającym w snach.
Całą książkę Hillów można właściwie podzielić na dwie płaszczyzny: ściśle związaną z intrygą kryminalną oraz klimatu wpasowującego się w kanon thrillera. Pierwsza z płaszczyzn zawodzi – nawet słabo zorientowany w tego typu literaturze czytelnik bez trudu powiąże zdarzenia, dostrzeże nielogiczności fabuły i w końcu odgadnie na długo przed finałem, kto jest mordercą. Trochę to dziwi, ponieważ autorzy dawkują informacje bardzo skąpo. Mimo to, brak alternatyw oraz momentami zbyt jasne wskazówki czynią rozszyfrowanie intrygi zadaniem banalnym. Przykładem może być modus operandi powieściowego mordercy – mimo że Reilly wraz z całym zespołem ciężko pracuje analizując materiał dowodowy, by powiązać zbrodnie jakimś logicznym kluczem, to czytelnik już dawno zna odpowiedź: zdradza to tytuł, który sam w sobie jest sporym spoilerem.
Patrząc na „Tabu” przez pod kątem thrillera, sytuacja przedstawia się znacznie lepiej. Powieść zaczyna się mocnym akcentem. Kilka pierwszych rozdziałów przynosi wymyślne morderstwa – okrutne, na granicy dobrego smaku i mimo że opisane bez większego wdawania się w detale oraz solidnie umotywowane fabularnie, nadal pobudzają wyobraźnie. Z drugiej strony, czytelnik szybko przyzwyczaja się do tego i dalsze zbrodnie nie wywołują już większych emocji. Mimo to początkowy efekt w pewnym stopniu się utrzymuje. Zdecydowanie ciężko powiedzieć też, że powieść trzyma w napięciu, co jednak ciekawe, wcale nie przeszkadza to w odbiorze całości. Strony przewraca się szybko i bez znużenia, a główną tego przyczyną są świetnie nakreśleni bohaterowie – z gatunku tych, w których istnienie można uwierzyć bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Reilly to osoba po przejściach, oddana całkowicie pracy, ale jednocześnie korzystająca w niej z wielu kontrowersyjnych metod, co nie przysparza jej sympatii przełożonych i partnerów. Mimo to swą osobowością potrafi ich sobie zjednać. Miło obserwuje się również życie codzienne irlandzkiej policji: oddane są wszelakie smaczki i zależności tam panujące. Sama postać seryjnego mordercy skrojona jest nieszablonowo – drobiazgowo i bardzo rzetelnie. Widać że autorzy odrobili lekcje z szeroko rozumianej psychologii – nie tylko kryminalnej.
Trudno natomiast wyobrazić sobie dalsze tomy przygód śledczej Reilly Steel. Wątki zostały domknięte, a i sam potencjał bohaterów nie wydaje się być wystarczający na potrzeby cyklu. „Tabu” to solidny thriller kryminalny, ale raczej dla czytelników początkujących na tym poletku literackim. Bardziej doświadczeni zachwycić się mogą jedynie chwilami naprawdę mocnym i sugestywnym klimatem, opartym na ciekawym koncepcie fabularnym (jego istoty, mimo sygnalizacji, zdradzić nie mogę), który właśnie ratuje powieść przed etykietą przeciętności.