Autor tej książki zasłynął przede wszystkim jako wnikliwy badacz i popularyzator wiedzy na temat medycyny sądowej i kryminalistyki. Jürgen Thorwald (prawdziwe nazwisko to Heinz Bongartz) zajmował się tymi tematami na tyle wnikliwie, że mimo iż jego najbardziej znane utwory powstały w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, to do dziś mogą stanowić cenne źródło inspiracji dla autorów mających ambicje jak najbardziej realistycznego odzwierciedlenia efektów zbrodni dokonywanych przez człowieka. Oczywiście nie jest to podręcznik dla młodych literatów, a po prostu jedna z najlepszych pozycji kształtujących od dziesięcioleci wiedzę na temat medycyny sądowej.
„Stulecie chirurgów” to pierwsza z dwóch książek, których zawartość zawdzięczamy notatkom doktora Henry’ego Stevena Hartmanna, dziadka Thorwalda. Hartmann był lekarzem i podróznikiem, a jego zapiski stały się podstawą do dociekań dotyczących rozwoju medycyny, ze szczególnym uwzględnieniem medycyny sądowej.
Opowieść rozpoczyna się od połowy XIX wieku, kiedy to wynaleziono narkozę. Dzięki temu z pozoru niezbyt efektownymu odkryciu, którego autorem był Horace Wells, chirurgia poczyniła wielki krok naprzód. Możliwe stało się wykonywanie zabiegów niemożliwych do przeprowadzenia we wcześniejszych warunkach. Wrażliwość pacjenta na ból była przeszkodą dla wszelkich bardziej skomplikowanych operacji. Nic dziwnego, że sam Hartmann uznał, że przed tym przewrotem prawdziwa chirurgia właściwie nie istniała.
Wells stał się jedną z pierwszych ofiar swoich własnych eksperymentów (umarł przedawkowawszy narkotyki). Nie powstrzymało to jednak rozwoju chirurgii i choć początkowo ludzie nieufnie odnosili się do nowych metod (zdarzało się, że nieudana operacja mogła skończyć się śmiercią lekarza!), z czasem je udoskonalono i zmodyfikowano.
Z opowieści Thorwalda wynika, że technika szła naprzód znacznie szybciej, niż ludzie byli w stanie ją przyswoić. Nawet dziś, poddając się skomplikowanym zabiegom medycznym, nie bardzo zdajemy sobie sprawę z tego co się z nami dzieje. „Stulecie chirurgów” uczy pokory wobec tego odpowiedzialnego i trudnego zawodu.
Jürgen Thorwald okazuje się być również sprawnym pisarzem. Mimo dość sporej objętości (ksiązka ma ponad 550 stron), czyta się ją bardzo szybko i płynnie. Z jednej strony to zapewne zasługa bardzo ciekawej tematyki, jednak również fabularyzowana forma tej opowieści, sprawia że nie czujemy znużenia, mimo dużej ilości historycznych i technicznych faktów, jakie autor nam serwuje.
Pierwsze polskie wydanie „Stulecia chirurgów” miało miejsce w 1980 roku, od tego czasu każde kolejne wydanie staje się bestsellerem. Myślę, że tak będzie i tym razem, jest to bowiem książka na tyle uniwersalna, że może być czytana dziś z równym zainteresowaniem jak niemal trzydzieści lat temu.