Oś „Skonsumowanej” tworzą dwie pary i ich przeplatające się historie. Pierwsza to Naomi i Nathan, dwójka reporterów tropiących kontrowersyjne tematy. Oboje lubują się w robieniu zdjęć, a Naomi dodatkowo jest zafascynowana nowymi technologiami i właśnie trafiła na temat drugiej pary, francuskich filozofów-skandalistów, lubujący się w przekraczaniu granic zarówno w życiu akademickim, jak i prywatnym. Nawet krótkie wprowadzenie do tej historii pokazuje, jak bardzo cronenberowska jest to powieść i czego można się po niej spodziewać: Arosteguy zabija, rozczłonkowuje i następnie zjada swoją żonę, a zdjęcia zrobione na miejscu zbrodni podejrzanie szybko trafiają do sieci, a ich makabryczność przyciąga uwagę Naomi; z kolei Nathan tropi kontrowersyjnego chirurga i przygląda się operacji piersi cierpiącej na raka kobiety, zafascynowany i podniecony jej naznaczonym chorobą ciałem. David Cronenberg jako reżyser filmowy znany jest ze swojej obsesji na punkcie ciała i trudno się dziwić, że „Skonsumowana” jest kolejnym jej przejawem. Ostatecznie historia jest jeszcze bardziej pokręcona niż mogłoby się wydawać, a przy tym obficie podlana tłustym sosem absurdu i krwistą makabrą.
W tej mieszance bardzo dobrze odnajdą się w szczególności ludzie obyci z analizą literacką, ponieważ Cronenberg z lubością naszpikował ją smakowitymi kąskami dla badaczy, jakby tylko czekał na eseje o cielesnym horrorze, granicach sztuki czy nowych mediach. Przy czym to wszystko pozostaje groteskowe i niepoważne, a „Skonsumowaną” można śmiało interpretować jako krytykę społeczności akademickiej, którą traktuje bardzo ironicznie. Zresztą Cronenberg sam studiował literaturę i chęć pisania pojawiła się u niego wcześniej niż chęć kręcenia filmów, o czym warto pamiętać i co widać, bo powieść ma naprawdę dobry, dojrzały warsztat, a autor wydaje się zachowywać duży dystans – jak na świadomego twórcę przystało.
Przeczytawszy kilka rozdziałów nieostrożnie posłałam w świat peany na temat zaskakująco przemyślanej, świetnie napisanej i bardzo intrygującej powieści Cronenberga, gdy – nieco niespodziewanie – wszystko przybrało zdecydowanie gorszy obrót. Początek powieści to ciekawa stylistyka grozy oparta na wstręcie, transgresji i fetyszach, a do tego smakowicie makabryczna zbrodnia, popełniona, jak się zdawało, w oparach filozoficznych i seksualnych uniesień. Główni bohaterowie, Naomi i Nathan, są bardzo nowocześnie przerysowani, a ich spostrzeżenia pogłębiają wrażenie odrealnienia i głębokiej, obscenicznej wręcz szczerości. Potem autor odchodzi od tego i głos oddaje Arosteguyowi, a ten snuje nużącą historię z nadmierną dbałością o szczegóły, która na długo zabija klimat powieści (czyżby pisarza trochę poniosło ze stylizacją na przynudzającego, zachwycającego się własną elokwencją wykładowcę?). Całe szczęście potem książka jakby znowu ożywa.
W trakcie lektury ma się wrażenie, że „Skonsumowana” obraca się wokół tych samych tematów, które doskonale znamy z filmowej twórczości Cronenberga, ale ze względu na zawiłości fabuły oraz makabryczność i dużą dawkę niekonwencjonalnej seksualności chyba nie mogłaby trafić do kin w tej formie. Autor najwyraźniej dość wcześnie zdał sobie sprawę z nowych możliwości, bo korzysta z nich aż do bólu i z czasem ten nadmierny entuzjazm przynosi opłakane skutki. Bowiem chociaż w ostatecznym rozrachunku „Skonsumowana” jest bardzo dobrą powieścią, Cronenberg wyraźnie się zapędził i tekst aż prosi się o kilka redakcyjnych cięć. Niemniej warto wyrobić sobie na jej temat zdanie i jedno jest pewne: nie znajdziecie zbyt wielu takich tytułów, więc tym bardziej warto go poznać.