Oswoić Apokalipsę
Lata zimnej wojny nie są jeszcze tak odległe, aby przestały budzić emocje w społeczeństwie. Być może ustalony podział na wschód i zachód już dawno runął, jednak jego konsekwencje nadal trwają w świadomości ludzi po obu stronach barykady. Wydają się być tylko przeniesione – czy konflikt terroryzm kontra cywilizowany świat nie jest obecnie nową formą zimnej wojny? Podobne tematy porusza Piotr Jezierski w swojej Sile strachu. Nie dajmy się jednak zwieść tytułowi – to nie o horror tu chodzi, nie o duchy i upiory. Jezierski stawia na dużo bardziej realny strach – ten znany z codzienności serwowany nam przez politykę, popkulturę czy nawet religię.
Książka Jezierskiego, napisana w formie lekkiego i przystępnego eseju, jest wyczerpującym stadium genezy apokaliptycznych i zimnowojennych lęków. Począwszy od biblijnej wizji św. Jana oraz jej wpływu i konsekwencji, jakie wywarła na wizje końca w późniejszych wiekach, aż do dzisiejszego strachu wywołanego terroryzmem i mutacjami chorób. Mamy tutaj też doskonały przegląd katastrof nuklearnych i ich zimnowojennych konotacji. Jezierski żongluje tu klasykami takimi jak Mad Max, komputerowa saga Fallout czy też proza Zelaznego albo P. K. Dicka. Na uwagę i słowa pochwały zasługuje fakt, że nie zapomniana została tu sprawa polska i Piotr Szulkin ze swoimi świetnymi skądinąd filmami (jak i też nowelami, z których owe przecież się zrodziły) zostaje należycie doceniony. Swoje miejsce znajdują też bracia Strugaccy ze swoim wizjonerskim Piknikiem na skraju drogi, który dał nazwę czarnobylskiej strefie skażenia – zonie. Jezierski na bazie sytuacji społeczno-kulturowej buduje swoisty obraz apokalipsy dla zastanej rzeczywistości. Tak też sprawa ma się z czasami po upadku żelaznej kurtyny. Strach przed radiacją zastępuje strach przed rozwojem techniki. Upatrując genezy lęku między innymi w mitycznej figurze golema, Jezierski snuje wizje współczesnej apokalipsy na podstawie Terminatora, Matrixa, ale też Czy androidy śnią o elektrycznych owcach Dicka. Ponadto można znaleźć tu przegląd współczesnych fascynacji rozwojem nauki.
Swoje miejsce ma również Hipoteza Gai oraz cała plejada naturalnych katastrof. Od tych najbanalniejszych, po bardziej wymyślne jak Hipoteza Medei. Tutaj (o ile Jezierskiego można śmiało i szczerze chwalić za jego rozeznanie w temacie) zabrakło mi trochę Ballarda jak i całej literatury katastroficznej w ogóle. Co za tym idzie, brakuje mi też w sferze domniemanych końców świata rozpropagowanej przez brytyjską nową falę entropii – rozpadający się świat, cieplna śmierć wszechświata.
Na niedosyt nie ma jednak co narzekać. Jezierski stworzył książkę, która może stanowić kompendium apokaliptycznych lęków towarzyszących człowiekowi od zarania dziejów. Co prawda jest to synteza lęków z naszego kręgu kulturowego, co za tym idzie nie dowiemy się jaki koniec świata wyłania się z umysłów mieszkańców choćby dalekiego wschodu. Ale to też nie ma większego znaczenia – to książka skierowana do konkretnych ludzi mogących zrozumieć poszczególne społeczno-polityczne konsekwencje z jakich nasze apokalipsy się wywodzą. Bo każda epoka ma swój koniec świata.
Siła strachu ukazuje, że Jezierski odrobił lekcje celująco. Więcej, odczuwalne jest to, że dla autora obrana tematyka jest rzeczywistą pasją – nie tylko obranym przypadkowo tematem. Mamy tu masę literacko-filmowych przykładów poddanych wnikliwej analizie. Można by marudzić, że dominuje jednak film – zrzucić można by to pewnie na karb tego, iż autor jest z wykształcenia realizatorem filmowo-telewizyjnym (ale też kulturoznawcą). Niemniej jednak to świetne zestawienie współczesnych strachów oraz genezy ich powstania. Lektura Siły strachu przynosi pocieszenie. Ukazuje, że koniec świata można nazwać umowna datą graniczną, momentem przełomu lub też spokojnego przejścia. Element to nieobcy ludzkości od setek lat, pozostaje więc oswoić się z myślą o końcu. Co jednak najważniejsze, książka oferowana przez Piotra Jezierskiego to rzetelnie wykonana praca naukowa, a nie bełkot powstały na fali roku 2012.