Przysięga

Istnieją książki, które czyta się z namaszczeniem, niespiesznie, delektując się każdym zdaniem. Są jednak i takie, które żarłocznie się pochłania, pędzi się do samego końca, byle tylko dowiedzieć się, jaki finał miała dynamiczna i potoczyście opowiedziana historia. Do tej kategorii zaliczam powieść Przysięga Michaela Palmera, pisarza wytrawnego, publikującego od dość dawna, autora z naprawdę dużym dorobkiem. W informacji wydawniczej – co interesujące – przeczytałam, że jest on także twórcą zekranizowanej Krytycznej terapii, jednego z najfatalniejszych filmów, jakie w życiu widziałam, zatem z dużą nieufnością podeszłam do lektury.

Tymczasem okazało się, że wyczucie twórcze Palmera jest ogromne, bo dotyczy nie tylko wybranej przez niego konwencji thrillera medycznego, lecz także do zamysłu, by głównym bohaterem  Przysięgi  uczynić  doktora Lou Welcome’a. Sympatyczny protagonista nie ma wprawdzie równie sympatycznej przeszłości, jako były alkoholik i narkoman, jednak w ostatecznym rozrachunku jest przyzwoitym, troskliwym i serdecznym człowiekiem. Jego relacje z ludźmi należą do udanych, a więź z nastoletnią córką jest po prostu wzruszająco urocza.  Widać wyraźnie, że pod względem rozłożenia akcentów emocjonalnych wszystko zdaje się mieć swoje miejsce, a retrospekcje, odnoszące się do historii postaci, są niejako konsekwencją prowadzonej narracji.

Ta z kolei jest niezwykle przejrzysta, bardzo mocno osadzona w wybranej odmianie i realizująca w związku z tym wszelkie jej założenia, a więc zagadkę, jak się okazuje, około-medycznej natury, intensyfikujące się wokół głównego bohatera napięcie, atmosfera dziwnej paranoi oraz jeszcze dziwniejszych zachowań i zdarzeń, które jednakowoż na koniec układają się  w logiczną, racjonalną i niepozbawioną specyficznego uroku całość. Akcja toczy się wartko, a jej zwroty dokonują się w sposób zaskakujący nawet dla wytrawnego czytelnika. Postaci są dobrze zarysowane, a scena inicjująca przebieg wydarzeń robi ogromne wrażenie, ponieważ odbiorca ma okazję zaobserwować to, co będzie starał się ostatecznie pojąć protagonista. Moment jest brutalny, choć z punktu widzenia ciągu przyczynowo-skutkowego, jak również dynamiki akcji, po prostu niezbędny.

Wszystko bowiem zaczyna się od masakry, której dokonuje terapeuta John Meachum w przychodni, w której pracuje. Zajście to czytelnik ogląda właśnie z jego perspektywy, co sprawia, że od razu zostaje niejako „wrzucony” w wir wypadków. W kolejnym rozdziale opowieść podejmuje już narrator wszechwiedzący, dzięki któremu odbiorca poznaje  doktora Welcome’a (dobry Boże, co za nazwisko! Chociaż w pewnym momencie jego sens zostaje w powieści przytoczony i ukazany w autoironicznym oglądzie samego Lou), jak i sympatyczną Pierwszą Damę, piękną i łagodną (cóż za ideał!) Darlene Mallory. Dalej streszczać nie będę, albowiem od tego jest powieść, żeby ją przeczytać, a recenzent z kolei nie od tego, by o niej opowiadać, lecz by dokonać oceny.

Głównym wątkiem jest w Przysiędze aspekt ekologiczny, związany z popularnym obecnie tematem bezpieczeństwa i ryzyka związanego z genetycznie modyfikowanymi uprawami. Jest to niestety najsłabsze ogniwo całego utworu, wyraźnie moralizatorskiego i dość w tej materii stronnicze.

Dobrze za to zarysowane zostały niuanse związane z dystrybucją żywności, problematyką globalnego jej niedoboru i metodami, którymi ludzie próbują ten kryzys rozwikłać. Równie przyjemnie czyta się o kwestiach dotyczących polityki, jej meandrów i pułapek; wyraźnie widać aluzje do najnowszych trendów politycznych w Stanach Zjednoczonych, włącznie z mocno akcentowaną nieufnością obywateli względem działań prezydenta.

Niestety cieniem kładzie się na tej powieści bardzo banalny i kiczowaty wątek miłosny, wikłający Welcome’a w zupełnie zbędne dylematy moralne oraz niemądry finał całej sprawy. Szkoda, bo poza tym Przysięga jest tekstem interesującym, który polecam jako niezobowiązującą, acz nader sympatyczną lekturę. Panie Palmer, kawał dobrej roboty!

Przysięga

Tytuł: Przysięga

Autor: Michael Palmer

Wydawca: Albatros

Data wydania: 2015-02-06

Format: s 432, okładka miękka ze skrzydełkami

Opis z okładki:

Doktor Lou Welcome chciał dobrze.
Sam jest alkoholikiem od pięciu lat skutecznie walczącym z nałogiem, dlaczego więc nie miałby wierzyć, że jego podopieczny, John Meacham, po wyjściu z psychicznego dołka będzie w stanie na nowo podjąć praktykę lekarską?
Skąd miał wiedzieć, że skończy się to siedmioma morderstwami i samobójstwem?
Lou Welcome nie może zostawić śledztwa samemu sobie, ponieważ to on ręczył za zdrowie psychiczne Meachama i to on jest obwiniany o tę tragedię. Wygląda też na to, że tylko on zauważa dziwne zachowanie ludzi z otoczenia Meachama.
Ślad prowadzi na pole kukurydzy. I kto wie, co można na nim znaleźć…

Przewiń na górę