Pisarstwo najbardziej angielskiej z amerykańskich autorek kryminałów wprost uwielbiam i z utęsknieniem czekałam na kolejną część cyklu z Richardem Jurym. Gdy bardzo długi czas nie pojawiała się w zapowiedziach W.A.B.-u, zaczynałam się obawiać, że wydawnictwo zrezygnowało z kontynuowania tej serii, a tu proszę – ledwo wróciłam do żywych po egzaminach i już mogłam zasiąść do lektury.
Znowu trafiamy do małej angielskiej wioski, gdzie znudzone towarzystwo wypełnia swój wolny czas obserwowaniem ptaków. Na jednym z takich wypadów natrafiono na zwłoki młodej kobiety. I właśnie z jej powodu Richard Jury znowu nie może jechać na zasłużone wakacje i zamiast do posiadłości Melrose’a Planta jedzie do Littlebourne. Jego przyjaciel wkrótce tam trafia i tylko podstęp uwalnia go od śledzącej go ciotki Agathy, wiecznie spragnionej kolejnych kryminalnych zagadek.
Martha Grimes po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią angielskiego kryminału. W „Pod Anodynowym Naszyjnikiem” mamy typową angielską wieś i leniwie rozwijającą się fabułę. Do tego jak zwykle czarującego Melrose’a, wiecznie kichającego Wigginsa, mnóstwo ludzi o uroczych nazwiskach typu Knotts, Binns czy Cripps, a na osłodę ciemny, mglisty las i miejscową pisarkę kryminałów. W połączeniu z kilkoma fantastycznymi postaciami drugoplanowymi oraz trudną, ale nie przekombinowaną zagadką i humorem, całość tworzy to, co tak okropnie wręcz w twórczości Grimes mnie urzeka. Znowu się nie zawiodłam i boję się, że jeśli Amerykanka złapie kiedyś spadek formy, bardzo ciężko będzie mi się z tym pogodzić.
Oczywiście są też minusy: niektórzy z bohaterów są szablonowi, ciotka Agatha jest tylko na kilku pierwszych stronach, a przesłanek do rozwiązania zagadki trochę jakby za mało, przez co wynik śledztwa w pierwszej chwili wydaje się wzięty z sufitu. Jednak uroczy Melrose i wyszczekany urwis Emily wynagradzają wszystko. Martha Grimes zaczyna też wprowadzać szczegóły na temat życia Jury’ego, co wydaje się niezbędne do pociągnięcia serii, i, muszę przyznać, intryguje. Nie widzę w tym nic złego, choć powinna pamiętać, że najważniejsza jest satysfakcjonująca zagadka. Ale co ja plotę! Przecież jeszcze się na niej nie zawiodłam.
Do końca serii zostało jeszcze 18 powieści i niestety tylko bardzo naiwny czytelnik wierzyłby, że wszystkie będą na tak dobrym poziomie, ale i tak ta liczba napawa mnie optymizmem. W końcu, jeśli przeczytałam już 6 powieści Marthy Grimes i wszystkimi się zachwycam, to czy może być dużo gorzej? Oby tylko nie zabrakło czytelników i W.A.B. nie zwlekał z wydawaniem kolejnych części. Dlatego na koniec zachęcam wszystkich do sięgnięcia po twórczość Marthy Grimes.