Pies i klecha. Przeciwko wszystkim

Opowiadania Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Urbaniuka, w których pojawiają się dwie charakterystyczne postaci – milicjant Enka i ksiądz Gil – stały się na tyle popularne, że trafiły jakiś czas temu na karty powieści. Biorąc pod uwagę czas akcji opowiadań – Polska w epoce upadku komunizmu – bohaterowie tancy jak Enka i Gil stanowią doskonały przykład „współpracowników niemożliwych”. Pierwszy z nich, to pracownik reżimowej komórki aparatu państwowego, od razu kojarzący się z działaniami władzy przeciw opozycji, w tym również przeciw kościołowi katolickiemu. Drugi zaś, jest kapłanem o naukowych aspiracjach, specjalistą oddelegowanym do współpracy z milicją w sprawch, w których wiedza Kościoła może okazać się niezbędna. Obaj panowie nie dość, że współpracują, to jeszcze udaje im się z czasem zadzierzgnąć nić trudnej przyjaźni.

Moment w którym zostają przedstawieni czytelnikowi powieści, to początek przemian ustrojowych w Polsce. Orbitowski i Urbaniuk prezentują nam kraj, który jest republiką rządzoną przez „kolesi” z obozu solidarnościowego. Niepodległościwcy właśnie zachłystują się władzą, co możemy obserwować w świetnie zarysowanej scenie, w której bohaterowie przemierzają korytarze hotelu sejmowego. Widzimy sytuację upadku starego porządku, w momencie gdy nowy jeszcze się nie ukształtował. To ciekawa obserwacja, zwłaszcza że czyniona przez pisarzy, dla których opisywane lata przypadają na wiek szczenięcy. Mówi więc sporo o perspektywie z jakiej opisywana jest sytuacja polityczna.

W serii „Pies i Klecha” najistotniejsze są jednak wątki nadnaturalne, nawet jeżeli nie zawsze jest to horror traktowany na poważnie, to w końcu sytuacje niezwykłe są podstawowym powodem współpracy obu bohaterów.

Tym razem mamy do czyniena z czymś na kształt okultystycznego spisku. Kiedy bohaterowie trafiają do PRL-owskiego szpitala psychiatrycznego (w którym oprócz „zwyczajnych” pensjonariuszy można spotkać dawnych partyjnych towarzyszy, którzy zostali odsunięci od polityki), okazuje się że Orbitowski i Urbaniuk pokazują nam koszmar, będący z jednej strony kwintesencją chorego systemu ówczesnej służby zdrowia, z drugiej zaś okultystyczną makabreską ze starym marksistą w roki naczelnego ezoteryka. Mimo że niekiedy wizja ta wydaje się niemal absurdalna, to przy opisywanym przez dwójkę autorów Szpitalu Przemienienia Pańskiego, schulzowskie Sanatorium Pod Klepsydrą jest jedynie cieniem minionej grozy. Kiedy Enka i Gil zostają sami i kontynują śledztwo, w pewnym momencie pojawiają się podczas lektury niepokojące dreszcze. Później pojawiają się jeszcze wielokrotnie.

Drugi wątek, który śladem tajemniczej Królowej prowadzi śledztwo do Warszawy, sprawia, że przez podejrzane meliny Pragi, bohaterowie docierają na ulicę Wiejską. Absurdalny pomysł wejścia do hotelu sejmowego na „zdjęcie z Wałęsą” (naturalnej wielkości kartonowy Wałęsa okazał się wystarczający), to jeden z najdowcipniejszych pomysłów z jakimi się spotkałem. Okultyści dążący do władzy i pragnący w zamian za „rząd dusz” oddać swój kraj we władanie złych sił, to pomysł, którego nie powstydziliby się amerykańscy specjaliści od spiskowych teorii.

Jak przystało na powieść grozy mamy tu obowiązkowo zakończenie z tzw. fajerwerkami. Bohaterowie są poturbowani, ale wygrali… Czy aby napewno? Jednym z głównych atutów powieści Orbitowskiego i Urbaniuka jest niepokój, który nie mija po zakończeniu całej historii. Nie ma jednoznacznych odpowiedzi i jednostronnych zwycięstw. Największą wygraną bohaterów jest fakt, że przeżyli.

Enka i Gil to postaci, które dopiero w dłuższej formie pozwalają lepiej się poznać. W opowiadaniach byli jedynie kliszami, przez które każdy widział bohaterów tak, jak sobie wyobrażał księdza i milicjanta. Tu możemy dowiedzieć się więcej o ich przeszłości. Wydawca dorzucił nam też (tytułem wstępu) opowiadanie zatytułowane „Żertwa”, pierwszą wspólną sprawę gliniarza i księdza. Szkoda tylko, że nie wydano najpierw zbioru gotowych już tekstów, publikowanych wcześniej w prasie. Wówczas nie byłoby dziwnego zgrzytu czasowego pomiędzy opowiadaniem a właściwą częścią powieści. Mimo tego problemu przygody Psa i Klechy wciągają jak mało która z polskich powieści.

Pies i klecha. Przeciwko wszystkim

Tytuł: Pies i klecha. Przeciwko wszystkim

Autor: Łukasz Orbitowski

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: listopad 2007

Format: 536 s.

Cena okładkowa: 29,99

Opis z okładki:

Pierwsza polityczna powieść grozy!
Odsłania satanistyczny spisek u fundamentów Polski Ludowej!
Spytasz, jak do tego doszło, że ponad pół wieku temu Polskę oddano pod władzę Szatana. Porazi Cię przypuszczenie, że w roku 1989 sytuacja się powtórzyła…
Niecodzienni przyjaciele: milicjant i ksiądz trafiają na demoniczny spisek wiodący od grupki lekceważonych patriotów, przez lochy szpitala – katowni Służby Bezpieczeństwa, aż do hotelu sejmowego. Nim dojdą prawdy, zmierzą się z własnymi demonami, spotkają opętanych i anielskiego bękarta. Na ich drodze staną piękne dziewczyny i flaszki wódki. Sięgną samego dna Warszawy, czeluści, do których wcześniej nie zstąpił nikt.
Czy uratują Polskę, stając przeciwko diabłu, własnym przełożonym i samym sobie, czyli po prostu przeciwko wszystkim?

Przewiń na górę