Piąta pora roku

Wzloty i upadki Malin Fors

Piąta pora roku to zakończenie kroniki upadku osobistego komisarz Malin Fors i finał sprawy młodej Marii Murvall, przed laty brutalnie zgwałconej i okaleczonej dziewczyny. Historia ta, zapoczątkowana w Ofierze w środku zimy, ciągnęła się ukradkiem przez kolejne trzy tomy, aż w piątym z kolei znalazła sobie niezwykle przejmująco efektowne zakończenie w owym bodaj finale historii.

Malin jest nadal na odwyku i przeżywa związek z przystojnym i śmiertelnie zakochanym w niej młodym lekarzu. Ich sytuacja byłaby nieco jak z harlequina, gdyby nie pewne fakty: nastoletnia córka Malin wyprowadza się do szkoły z internatem, na czym nieco cierpi zażyłość ich wzajemnej, przez lata burzliwie rozwijającej się relacji, tymczasem jej aktualna miłość pragnie wspólnego potomka. W środku osobistych perypetii wraca sprawa przebywającej w szpitalu psychiatrycznej Marii, a wraz z nią kolejne – jeszcze bardziej brutalne zbrodnie, jakie dokonano na młodych dziewczynach w szwedzkich lasach. Komisarz rzuca się w wir pracy, przez co jej życie prywatne zaczyna schodzić na drugi plan – a relacje z bliskimi niebezpiecznie trzeszczeć.

Trudno mi powiedzieć, czy Piąta pora roku jest lepszym kryminałem, czy powieścią psychologiczną. Opisy zbrodni zmrożą chyba nawet najbardziej twardego czytelnika, a tropy, którymi toczy się śledztwo, pełne nawiązań do poprzednich tomów sprawiają, że trudno się od historii oderwać. Nie można Kallentoftowi odmówić naprawdę znakomitego warsztatu kryminalnego – ale to dopiero warstwa odkrywająca życie osobiste bohaterów sprawia, że powieść przeżywa się niezwykle mocno. Nie ma tu fałszu, wyrachowania i bohaterów wyciętych z papieru. Wszytko jest żywe, intensywne i sięgające najbardziej intymnych emocji. Ja przyznaję się, że najchętniej całość pięcioksięgu od razu przeczytałbym ponownie, jeszcze raz przeżył te wszystkie sytuacje, chodził tropem Malin Fors, jej sukcesów i kolejnych upadków w alkoholowy dół.

Lekturę cyklu o komisarz Malin Fors zaczynałem od części drugiej, Śmierci letnią porą i wtedy wydała mi się nieco przegadana i przyciężkawa. Z perspektywy czasu wiem, że było to głównie wynikiem mojej nieznajomości tomu pierwszego – i uczulam na to potencjalnych czytelników – naprawdę warto zacząć od „zimy”, wtedy najpełniej odbierze się całość historii, najlepiej zrozumie się intencje bohaterów i tym bardziej zachwyci fabularna klamra. O ile zachwyci w ogóle – bo Kallentoft tworzy ten typ literatury, który równie łatwo można pokochać, jak i znienawidzić. Jeśli w kryminałach szuka się rozrywki, która jest oczywista i sztampowa, to można przeżyć ogromne rozczarowanie emocjonalnym i kwiecistym stylem Szweda, pełnym zmian czasu, bohaterów, niesmak można poczuć słuchając lekko kiczowatych monologów zmarłych, którzy nie tylko przejmują czasem narrację, ale też w kilku momentach „przebijają się” z zaświatów, mając niewielki, ale kluczowy wpływ na decyzje bohaterów.

Tę książkę – jak i jej poprzedniki – albo kupuje się razem z ich dziwactwami i specyficzną konwencją, albo będzie się czuło rozczarowanie i absmak. Mnie nikt do czytania najnowszej części cyklu nie zmuszał – rzuciłem się na nią jak wygłodniałe zwierzę i nie mogłem się oderwać od lektury. Kallentoft nie rewolucjonizuje kryminału, jego powieści nie są znów też taką awangardą, jak mogłoby się wydawać po powyższych słowach. Za to z całą pewnością jest to kryminał autorski i łatwy do rozpoznania już po kilku zdaniach. Zbyt dosłowne porównania do Stiega Larssona są więc absolutnie bezzasadne, ale choćby dla sprowokowania uwagi na koniec stwierdzę, że moim zdaniem Mons Kallentoft jest lepszy.

Piąta pora roku

Tytuł: Piąta pora roku

Autor: Mons KAllentoft

Wydawca: Rebis

Data wydania: 21 sierpnia 2012

Format: twarda oprawa, 464 s.

Cena okładkowa: 39,90

Opis z okładki:

Jest początek maja. W czasie spaceru po lesie za Linköpingiem ojciec z dwójką dzieci znajduje brutalnie okaleczone zwłoki kobiety, noszące wyraźne ślady tortur. Komisarz Malin Fors od razu dostrzega podobieństwo do sprawy Marii Murvall, kobiety, która przebywa w szpitalu psychiatrycznym od czasu, gdy znaleziono ją zgwałconą i brutalnie pobitą w lesie. Teraz okazuje się, że sprawa Marii to być może tylko element większej układanki.

Przewiń na górę