Niewiele dobrych pozycji spod znaku płaszcza i szpady czytałem. Albo miałem pecha w doborze lektur, albo po prostu stosunkowo nieduża ich ilość jest zjadliwa. Po „Panów z Pitchfork” sięgnąłem z pewną powściągliwością, nastawiając się raczej na przeciętną historię z głupkowatym humorem i na siłę pogmatwaną fabułą. Dostałem coś z goła innego, o czym, uważam, warto skrobnąć kilka słów.
Kamil Gruca to młody autor (rocznik 82), a „Panowie z Pitchfork” to jego literacki debiut. Udany, trzeba przyznać. Ta z jednej strony historyczna, a drugiej awanturniczo-przygodowa powieść przedstawia losy średniowiecznych rycerzy, ukazuje bitwy i uczty, a także średniowieczną politykę w sposób nie dość, że zjadliwy, to jeszcze frapujący.
Akcja powieści dzieje się we Francji, władanej przez Karola VI, a głównymi bohaterami są angielscy rycerze, spośród których zdecydowany prym wiedzie sir Robert Neville, człowiek wykształcony, trzeźwo myślący i na swój sposób niezwykle wrażliwy… Po tym, jak król Anglii Henryk V postanawia wraz ze swą świtą zawitać na ziemie Karola VI, rozpoczyna się pełna humoru przygoda, która autentycznie pochłania bez reszty. Czytelnik dostaje pełną akcji historię, w której poznaje losy średniowiecznych rycerzy, w tym trójki wywodzącej się z Pitchfork: wspomnianego Roberta, jego ojca Ralfa oraz barona Artura. Wyprawa Henryka V, choć długa i mozolna, bogata jest w genialne dialogi i przepyszny humor, a to jedynie otoczka całej historii.
„Panowie z Pitchfork” zawierają wiele wątków pobocznych, na które szczególnie warto zwrócić uwagę, gdyż nie stanowią jedynie tła opowieści, ale w sposób przemyślany łączą się z głównym trzonem fabularnym. I wcale nie mam tu na myśli wątku miłosnego z Marią na czele, z którą sir Robert odnajduje wspólny język, a potem traci dla niej głowę, na szczęście tylko w sensie metaforycznym! A propos wątków pobocznych, w wywiadzie poświęconym najnowszej książce, Kamil Gruca zwraca uwagę na dość istotną sprawę: W książce znajduje się parę wątków, które ze średniowieczem nie mają zbyt wiele wspólnego (ci, którym na tym zależy uda się je zapewne odnaleźć). Starałem się pisać tak aby moja opowieść wciągnęła nie tylko fascynatów wieków średnich, dlatego też akcja i przygoda są na pierwszym miejscu. Pozostaje mi tylko napisać, że starania nie poszły na marne. Powieść może się podobać nie tylko czytelnikom żądnych przygodowych historii spod znaku płaszcza i szpady, lecz również miłośnikom przemyślanej historycznej prozy, w której wierność w odtwarzaniu klimatu epoki to sprawa istotna.
Kamil Gruca na czas tworzenia „Panów z Pitchfork” wyprowadził się do Francji, aby tam „być bliżej” materiałów związanych z francuską historią średniowiecza. Książce to na pewno wyszło na dobre, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę jej atmosferę. Jeśli zaś chodzi o bohaterów, również nie byli kreowani „na sucho”, z marszu. Gdy rozpoczynałem pracę nad książką – mówi Kamil Gruca – wróciłem do lektury Jesieni Średniowiecza (w liceum czytałem parę rozdziałów, ale książka nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia) i była to dla mnie wyśmienita lektura. Pozwoliła na lepsze wczucie się w mentalność ludzi średniowiecza. Wiele innych szczegółów powieści zostało równie subtelnie dopracowanych. Autor zadbał o czytelnika, co widać od samego początku i należą mu się za to podziękowania.
„Panowie z Pitchfork” to solidna proza. Polecam z czystym sumieniem.