Coraz ciekawiej
Przy okazji recenzowanie poprzedniego numeru Opowieści niesamowitych szczególnie narzekałem na nierówny poziom opowiadań. Tym razem już marudzić nie mogę, gdyż redakcja pisma stanęła na wysokości zadania oddając w ręce czytelnika numer zrobiony rzetelnie i bez wpadek.
Numer rozpoczyna się od świetnej relacji z Festiwalu im. Brunona Schulza we Wrocławiu autorstwa Roberta Włodarka. Niezmiernie krzepiący jest fakt dostrzegania dorobku naszego rodaka w kategoriach fantastyki. Co więcej, Maciej Parowski wskazuje nawet Schulza jako duchowego „ojca” Stanisława Lema. Sam tekst stanowi nie tylko relację, ale kompleksowy skrót ważniejszych dokonań Drohobyczanina oraz jego wpływu na kulturę.
Opowieści niesamowite zaskarbiają sobie moją sympatię coraz bardziej, publikując teksty o pisarzach już nieco zapomnianych. W poprzednim numerze był to Adam Wiśniewski-Snerg, tym razem wybór padł na Adama Hollanka. Szkic pióra Leszka Bugajskiego traktuje o paradoksach życia legendarnego redaktora Fantastyki, pokazując go w ciekawym świetle. Dodam, że bardzo różniącym się od tego jakie zazwyczaj pada na sylwetkę Hollanka.
W numerze prym wiodą jednak opowiadania, których jest aż jedenaście. Na pierwszy plan wybija się przede wszystkim Cmentarz na Pradze Tomasza Bochińskiego. To kryminalno-fantastyczna opowieść z prowadzoną dwutorowo narracją, ukazuje dwójkę bohaterów, będących swoim zupełnym przeciwieństwem – księdza i wróżkę. Co ciekawe jednak, oboje dążą do tego samego czyli rozwikłania tajemnicy.
W świąteczny klimat wprowadza tekst Anny Kańtoch Pięć dziwnych nocy wigilijnych. Utrzymany jest w podobnym stylu, do poprzednio wspomnianego, z większym jednak naciskiem położonym na element fantastyczny. W klimat zagadek i tajemnic wpisuje się także Andrzej Pilipuk swoim opowiadaniem Czarne parasole.
W nowym numerze Opowieści niesamowitych jest również sporo horroru – co dziwnym zjawiskiem nie jest, jeśli brać pod uwagę tytuł pisma. Kazimierz Kyrcz w Bardziej niż myślisz niestety zawodzi. Samo opowiadanie, chociaż wprowadza w sugestywny klimat, trochę odstrasza wyświechtanym pomysłem. O wiele lepiej na tym gruncie wypada Dawid Kain ze swoim J-E-S-T-E-M. To opowieść o duchu zagubionym w skomputeryzowanym, postindustrialnym świecie. I chociaż sam patent na fabułę również nie jest absolutnie oryginalny, to wykonanie oraz satysfakcja płynąca z lektury stoją na najwyższym poziomie. Wyróżnia się również debiutant – Michał Grabowski z tekstem Prezent. Jest krwawo, brutalnie i bez taryfy ulgowej. Właśnie tak, jak na ten rodzaj literatury przystało. Na deser zostaje jeszcze kilka innych opowiadań. Może odrobinę mniej interesujących, ale trzymających dobry, równy poziom.
Poza wspomnianymi już atrakcjami dostajemy również artykuł o Flashu Gordonie – jednym z czołowych i najbardziej rozpoznawalnych bohaterów amerykańskiej pulpowej fantastyki. Poza tym recenzje, polecanki i konkursy. Na zakończenie zaś ciekawy i klimatyczny felieton Andrzeja Pilipiuka traktujący o strachu. Tym najgorszym, bo o strachu przed nieznanym.
W odniesieniu do numeru poprzedniego widać znamiona wyraźnego progresu. Mówiąc prosto: jest lepiej. Teksty są dobrane przemyślanie zarówno w sferze prozy jak i publicystyki. Nie doznamy tu żadnych dysonansów tematycznych. Wręcz przeciwnie – jest spójnie i co najważniejsze jest ciekawie. Zdecydowanie coraz ciekawiej.