Zdarzyło wam się kiedyś, że dostaliście w restauracji inne danie niż zamawialiście? Czasem coś podobnego dzieje się z książkami. Trzymam w rękach „Od kuchni” i widzę na okładce nóż kuchenny sterczący groźnie z sosnowego blatu. Czytam opis po drugiej stronie, który zapowiada jakąś sensacyjną opowieść pełną zagadkowych wydarzeń. Już na samym początku ginie człowiek, owszem. Ale policja szybko kwalifikuje to jako nieszczęśliwy wypadek.
„Od kuchni” z pewnością nie jest kryminałem, ale książka okazała się nie lada odkryciem. Śpieszę wyjaśnić. Głównym bohaterem jest Gabriel Lightfood, od niedawna szef kuchni w restauracji hotelu Imperial. Na boku przygotowuje jednak otwarcie własnego lokalu. Do tego czasu minie jednak jeszcze kilka miesięcy, dopiero wtedy może znajdzie czas, żeby poślubić swoją ukochaną Charlie. Póki co musi mieć jeszcze na oku pracowników w Imperialu, którzy robią jakieś niejasne interesy.
Sprawy komplikują się bardziej kiedy nocny stróż umiera w piwnicy restauracji i wychodzi na jaw, że nocowała tam Lena – pomoc kuchenna. Teraz nie ma gdzie się podziać i Gabriel, któremu zadrżała czuła struna, lokuje dziewczynę w swoim mieszkaniu. Oczywiście to tylko na kilka dni… Jednak każde zdarzenie pociąga za sobą kolejne i tak to, stajemy się widzami wypadków, które obrócą życie Gabriela do góry nogami.
To, co najbardziej zaskakuje w „Od kuchni” to bogata tematyka. Nieważne czy Monica Ali opisuje przyrządzanie cordon bleu, zasadę działania krosna przemysłowego, czy dyskusję o psychoanalizie – jest doskonale kompetentna i wiarygodna. Jej opisy i dialogi są przy tym tak lekkie, że czytanie sprawia niesamowitą przyjemność. Choć brałam nawet pod uwagę, że Ali pracowała wcześniej w kuchni i tkalni, moje domysły rozwiał dopisek autorki na końcu książki, gdzie wymienia wszystkie pozycje, z których czerpała wiedzę na nieznane jej tematy. Chapeau bas za skromność!
Zachwyca jej zdolność do zauważania rzeczy przyziemnych, które umiejętnie opisane zmieniają się w małe objawienia. Uderzają trafne opisy wirujących w powietrzu drobin kurzu, albo tego niezwykłego wrażenia, że za chwilę się zwariuje – Monica Ali jest jak naukowiec patrzący na wszystko przez mikroskop. Rozumie, jak funkcjonuje człowiek, zna jego słabości i pragnienia. Prezentuje nam świat na nowo widziany – trzymając się metafory laboratoryjnej – przez swój okular.
To wszystko robi spore wrażenie.
„Od kuchni” nie jest może klasyczną sensacją, ale ma trzymające w napięciu momenty i chowa w zanadrzu porządną niespodziankę. Poza tym wręcz skrzy się od humoru. To także wciągająca, pełna zaskakujących zagrań językowych, zachwycających opisów, dojrzała pisarsko fabuła z wachlarzem interesujących i żywo zarysowanych postaci. Lektura zostawia po sobie posmak triumfu z dobrze ulokowanego czasu i pieniędzy, i zapewnia doskonałą zabawę. Polecam.