Saga „Zmierzch” pozostawiła wygłodniałą podobnej literatury grupę fanek, które są idealnym celem dla kolejnych wydawnictw i naśladowców twórczości Stephenie Meyer. Nie widzę oczywiście w tym nic złego. Normalnym jest, że pisarze idą za modą, a jeżeli przy okazji pozyskują młodych czytelników, to w dobie Internetu wypada ich tylko chwalić. Nic więc dziwnego, że jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne romanse z elementami horroru dla nastolatków. W ten nurt wpisuje się również Gillian Shields, która wcześniej pisała książeczki dla dzieci, a w 2010 roku zadebiutowała na polskim rynku „Nieśmiertelnym” – połączeniem gotyckiego romansu z horrorem. I chociaż sam miłośnikiem tego typu literatury nie jestem, to jednak w tej króciutkiej powieści Shields jest coś, co nie pozwoliło mi się oderwać od lektury i całość przeczytałem w jeden wieczór.
Młodziutka Evie Johnson zostaje wysłana do elitarnej szkoły dla młodych dam, która swoimi zasadami i zakazami, wydaje się jakby wyjęta z XIX wieku. Oczywiście dziewczynie nie jest lekko się przystosować. Większość dziewcząt i nauczycielek jest nastawiona do niej wrogo, staje się obiektem niewybrednych żartów, a omdlenia, które zaczynają się jej przytrafiać nie pomagają. Jedyną rzeczą, która trzyma ją w Wildcliffe Abbey są nocne schadzki z tajemniczym Sebastianem, chłopcem ciut od niej starszym, który mimo niezbyt pozytywnego pierwszego wrażenia, okazuje się być miły, czuły i szarmancki, chociaż bardzo skryty. Ciekawość Evie niepostrzeżenie przeradza się w fascynację.
Kolejne rozdziały opowiadające o rodzącym się, między Evie a Sebastianem uczuciu, przerywane są fragmentami dzienników Lady Agnes, córki założyciela Wildcliffe Abbey. Pisane pod koniec XIX wieku są początkowo relacją podobnego zauroczenia do tego, które przeżywa Evie. Obiekt westchnień, którego tożsamość autorka pamiętnika ukrywa pod inicjałem S., znajduje tajemniczą księgę i wraz z Agnes próbuje okiełznać magię żywiołów. Kolejne wpisy poświęca zgłębianym tajemnicom i zawiści S. o postępy, których dokonuje. Przyznam się szczerze, że taki układ przeszkadza w czytaniu. Wybija z nastroju i przede wszystkim, zbyt szybko zdradza część historii. Druga sprawa, że pamiętnik Lady Agnes nie jest specjalnie interesujący i jego lektura, może ze względu na język i nieciekawą narrację, jest po prostu nudna.
Fabuła powieści nie jest odkrywcza i wyrobiony czytelnik z pewnością ani przez moment nie zostanie zaskoczony. Niemniej jednak muszę przyznać, że Shields opowiada historię Evie sprawnie, a w końcówce udaje jej podkręcić tempo akcji, która dotychczas toczyła się raczej nieśpieszno. „Nieśmiertelny” napisany jest lekkim, obrazowym językiem, więc czyta się bardzo szybko i bezboleśnie. Tak jak wspomniałem na początku, mnie lektura zajęła jeden wieczór i zapewniła całkiem dobrą rozrywkę. Groza jest obecna, choć raczej subtelna: są budujące gotycki klimat nastrojowe opisy ponurego gmachu szkoły, otaczających ją ogrodów i sąsiednich wrzosowisk. Brak jest makabrycznych opisów, za to mamy czarownice, czarną magię i tytułowego nieśmiertelnego, który skrywa niejeden sekret.
„Nieśmiertelny” to historia o zagubionej dziewczynie, która znajduje przyjaźń, miłość i odkrywa moc, o jakiej jej się nie śniło. Myślę, że przypadnie do gustu głównie czytelniczkom w wieku gimnazjalno-licealnym. Nie ma co się oszukiwać, pisarstwo Shields skierowane jest właśnie do nich. To idealna lektura na jakiś letni, deszczowy wieczór. Wszystkim, którzy szukają galopującej akcji i tym, których mierżą nachalne opisy dojrzewającej miłości, polecam ją natomiast ominąć.