Wszechobecna nuda
Myślę, że kariera skandynawskich kryminałów w Polsce ma pewne podłoże. Otóż bardzo lubimy, kiedy przybliża się nam warunki życia panujące w innych krajach. W szczególności w krajach skandynawskich. Zamknięty, hermetyczny świat, kojarzący się niektórym jedynie ze śniegiem i zimnem, nagle za pomocą kryminalnych historii wpuścił do siebie innych. Okazało się, że Skandynawowie jak mało kto przypadli do gustu Polakom ze swoimi krwawymi opowiastkami. Domeną krajów północy jest również opisywanie wszelkich aspektów społeczno-obyczajowych. Trzeba przyznać, że większość czyni to z dużą gracją. Są niestety też tacy, którzy ani na polu opowieści kryminalnej, ani społeczno-obyczajowej nie mają nic ciekawego do powiedzenia.
Na złym tropie Leeny Lehtolainen to koncertowo zmarnowany pomysł na całkiem ciekawą powieść.
Maria Kalio, chcąc nieco odpocząć od pracy w policji, rozpoczyna działalność na polu pomocy społecznej. W tym samym czasie poznaje dziennikarkę Juttę Särkikoski, która znana jest z tego, iż obnaża wszystkie grzechy świata fińskiego sportu. Okazuje się, że ktoś chce najprawdopodobniej uciszyć niesforną dziennikarkę, grożąc jej śmiercią, a nawet spychając z drogi jej samochód. Rozpoczyna się wyścig z czasem i mordercą.
Pomysł na powieść kryminalną o światku fińskiego sportu wydawał mi się bardzo atrakcyjny. Spiski, małe intrygi, lokalne interesy, a wszystko to w dziedzinie, o której wiem tylko tyle, że ma niezłych skoczków narciarskich. Niestety, kiedy odłożyłem książkę na półkę, czułem się tak samo zmęczony jak nasza bohaterka po trudnym i wyczerpującym śledztwie.
Głównym zarzutem wobec powieści Na złym tropie jest nuda. Wszechobecna nuda. Zdaję sobie sprawę, że powieść kryminalna nie musi obfitować w pościgi, strzelaniny, szalone twisty fabularne czy ostre dialogi. Lubię powieści stonowane, rozwijające się nieco wolniej. Powieści, które pozwalają zapoznać się z tematem, środowiskiem, bohaterami. Niestety tutaj takich rzeczy nie uświadczymy. Nawet jeśli poznamy hermetyczny świat sportu i postacie z książki, to wszyscy w niemal równym stopniu są tak nijacy i nudni, że wylatują z głowy po przeczytaniu kolejnego rozdziału.
Akcja powieści jest bardzo ślamazarna. Sama powieść bardzo przez to traci. Leena Lehtolainen starała przybliżyć czytelnikowi niemal cały proces dochodzenia. W przerwach między przesłuchiwaniem świadków, „bieganiem” za dowodami i domysłami, pisarka przedstawia nam świat, w którym żyje Kalio. Dla mnie, niestety był on miałki i męczący.
Nieco lepiej jest od strony psychologiczno-społecznej. Rzeczywiście można dowiedzieć się, co nurtuje dzisiejsze fińskie społeczeństwo. Lehtolainen zapoznaje czytelnika z problemami domowej przemocy, nietolerancji oraz dopingu w sporcie. Ale chyba jednak nie o to chodzi w powieści kryminalnej.
Nie bardzo pasował mi również styl, w którym napisana jest ta książka. Pierwszoosobowa narracja zazwyczaj wzmaga dynamizm powieści, a tutaj było odwrotnie. Czasem szczerze miałem dość chodzenia za Marią Kalio w niemal każde miejsce i bardzo chciałem pójść w drugą stronę.
Podsumowując, jeśli ktoś lubi powieści spokojne, w których z pozoru atrakcyjny wątek kryminalny, zostaje przytłumiony przez fabularną ślamazarność, to mogę polecić tą powieść. Wszystkim innym raczej nie. Nie czytałem innych powieści pani Lehtolainen, ale zdaje się, że są o wiele lepsze, niż Na złym tropie. Ja póki co, nie zamierzam się o tym przekonywać.