Mumie – obok piramid – są chyba najbardziej reprezentatywnym elementem starożytnej cywilizacji egipskiej, a także chętnie wykorzystywanym symbolem współczesnej kultury masowej. Wystarczy wspomnieć serię filmów z Brendanem Fraserem lub liczne dokumentalne produkcje wyjaśniające, w jaki sposób przygotowywano zwłoki faraonów do zmumifikowania. I to właśnie ten proces jest głównym filarem „Mumii” Tess Gerritsen, uznawanej za najciekawszą autorkę thrillerów medycznych.
Crispin Museum w Bostonie jest placówką gromadzącą w swoich piwnicach znaleziska archeologiczne, z których większość, wskutek niepełnej dokumentacji, nie jest znana nawet ich właścicielowi. Kustosz Robinson w czasie inwentaryzacji, mającej na celu uzupełnienie listy eksponatów, znajduje w jednej ze skrzyń mumię. Badania tkanin wskazują, że zwłoki mają ponad dwa tysiące lat. W celu lepszego określenia wieku cennego znaleziska, ochrzczonego przez media Panią X, przeprowadzono tomografię komputerową, w czasie której okazało się, że w zębach kobiety znajdują się wypełnienia dentystyczne, natomiast w nodze tkwi pocisk z broni palnej. Szybko okazuje się, że jest to jak najbardziej współczesna nieboszczka, której ciało zostały zmumifikowane. Z biegiem akcji pojawiają się kolejne denatki, które po śmierci zostały poddane procesom konserwowania zwłok.
Opis ten jest tylko jednym wątkiem skomplikowanej układanki, której elementy amerykańska autorka z prawdziwą maestrią odkrywa przed czytelnikiem. Jest to doskonale skonstruowana powieść, której nie sposób zaszufladkować gatunkowo. Mamy tutaj pełen napięcia thriller, której motorem napędowym jest fascynujący zbrodniarz-archeolog, zostawiający przyszłej ofierze oraz organom ścigania wskazówki potrafiące wytrącić z równowagi nawet największego weterana wydziału zabójstw; sensację, gdzie wyścig z czasem wbija czytelnika w fotel; dobrej klasy kryminał, który nawet po rozwiązaniu sprawy zaskakuje jeszcze jednym, ostatnim twistem.
Ten pyszny misz-masz gatunkowy jest okraszony dodatkowo ciekawymi faktami naukowymi, z których można się dowiedzieć nie tylko o sposobie mumifikowania ciał u starożytnych Egipcjan, ale też w jaki sposób południowoamerykańscy Indianie tworzyli tsantsy, czyli trofea wojenne zrobione z głów pokonanych wrogów lub na czym polegała istota słynnej klątwy Tutenchamona. Większość z tych smaczków zachwyci nie tylko pasjonatów żądnych nowych ciekawostek, ale też wielbicieli dreszczyku emocji, gdyż niektóre opisy konserwowania ciał mogą przyprawić o gęsią skórkę.
„Mumia” jest powieścią, którą bez wahania mogę polecić praktycznie wszystkim miłośnikom literatury popularnej. Ze względu na kolaż gatunkowy każdy znajdzie coś dla siebie, a lekka i przyjemna narracja skutecznie umili czas spędzony nad lekturą. Stephen King wypowiedział się swego czasu o Gerritsen, twierdząc, że w jego domu czyta się każdą jej książkę. Po zapoznaniu się z „Mumią” myślę, że przynajmniej na tym polu będę mógł bez kompleksów zrównać się z autorem „Miasteczka Salem”.