Kurt Wallander, as policji z Ystad, od ponad półtora roku przebywa na urlopie zdrowotnym. Jego psychika nie wytrzymała wydarzeń, które miały miejsce kilkanaście miesięcy wcześniej w Skanii. Mordercza rozgrywka z zawodowym zabójcą i jego trenerem, byłym oficerem KGB, zakończona została przez Wallandera w stylu rodem z filmów o Brudnym Harrym. To nietypowe, gdyż Szwed uważał się raczej za tchórza, choć wszyscy koledzy mieli go za dobrego policjanta.
Półtora roku po tym jak zabił człowieka, Wallander nosi się z zamiarem porzucenia pracy w policji. Próbuje oderwać się, wyjeżdzając na wakacje, aż wreszcie zaszywa się w zapomnianej przez Boga mieścinie i godzinami spaceruje nad morzem. W takim stanie odnajduje go Sten Torstensson, prawnik i przyjaciel, który prosi policjanta o przyjrzenie się sprawie śmierci jego ojca, szanowanego doradcy finansowego. Policja uznała, że zginął w wypadku, więc Wallander uspokaja przyjaciela, ale odmawia pomocy w poszukiwaniach alternatywnego rozwiązania sprawy. Dopiero gdy kilka dni później okazuje się, że Sten zostaje zabity, do Kurta dociera, że mógł zapobiec tragedii.
Cios, jakim była śmierć młodszego z prawników, jest dla Wallandera swoistym katharsis. Mimo że ma jeszcze wątpliwości, postanawia natychmiast wrócić do służby. Bierze oczywiście udział w oficjalnym śledztwie, lecz prowadzi również swoje własne dochodzenie, zatajając przed współpracownikami kilka faktów, które mogłyby brzmieć niewiarygodnie. Przede wszystkim potrzebuje dowodów.
„Mężczyzna, który się uśmiechał” to jedna z najlepszych powieści Mankella. Jest tu wartka akcje, pościgi, a nawet wybuchy – Wallander ma okazję zaprzyjaźnić się z policyjnym specem od materiałów wybuchowych, który naprowadza go na ważne tropy w śledztwie, prowadzącym do Alfreda Harderberga, jednego z najbardziej znanych szwedzkich przedsiębiorców. Oczywiście Harderberg to człowiek o nieposzlakowanej reputacji…
Niespodziewaną sojuszniczką Wallandera w śledztwie prowadzonym na pograniczu prawa, staje się Ann-Britt Hoglund, młoda policjantka, zatrudniona w ystadzkiej policji podczas urlopu Kurta. Dobre wykształcenie policyjne i zmysł śledczy sprawiają, że Wallander i Ann-Britt zaczynają tworzyć zespół wewnątrz zespołu. Jednocześnie Mankell korzysta z okazji by pokazać nam pracującą w policji kobietę, będącą jednocześnie matką i żoną. To w takich jak ona doświadczony Wallander widzi przyszłość policji.
Jak zwykle w przypadku kryminałów Mankella mamy tu do czynienia z dobrze rozpisaną intrygą, osadzoną na solidnym pniu obserwacji socjologicznych. W tle cały czas obserwujemy Szwecję i jej przemiany społeczne. Alfred Harderberg to przykład zdegenerowanego bogacza, który swoją fortunę zawdzięcza niebyt uczciwym początkom. Również wynajmowani przez niego ludzie, są albo nieczuli na nieuczciwość, albo wręcz ideologicznie pasujący do charakteru swojego pracodawcy.
Opis trudnego i mozolnego śledztwa, w którym zespół policjantów walczy nie tylko z zagadką, ale i z policyjnymi procedurami, to jeden z najmocniejszych punktów tej powieści. Do końca nie wiadomo też jak skończy się szaleńcza próba postawienia bogacza przed obliczem sprawiedliwości. Możemy się jedynie domyślać, że Kurt Wallander znów będzie poturbowany i że w kolejnej powieści będzie jeszcze bardziej zmęczony otaczającym go światem.