Nie będę po raz kolejny narzekał na moje „uwielbienie” do wampirów, bowiem już nawet przysłów zaczyna mi brakować by wyrazić bezcelowość tych działań. Krwiopijcy są niewątpliwie najbardziej popularnymi i rozpoznawalnymi istotami związanymi z literaturą grozy i moja niechęć na pewno ich nie zatrzyma. Szczególnie, gdy przypuszczają tak zmasowany atak jak w antologii „Krwawe powroty”.
Nie powiem, ubawiłem się na początku znakomicie, gdy wyczytałem, że redaktorzy tego zbioru polecili autorom połączyć w opowiadaniach dwa tematy: wampiry i urodziny. Od razu oczyma wyobraźni ujrzałem zbiór opowiadań o nastolatkach, oczywiście obowiązkowych gotach, zmienianych w trakcie przyjęć w wampiry, względnie opowiadających o tym w rocznice swych ponownych narodzin. Oczywiście i takich tekstów nie zabrakło, pojawiło się jednak i kilka takich, które sprawiły, że zainteresowałem się kilkoma nazwiskami.
Interesujące jest już samo wydanie. Pomijając dość agresywną okładkę książki, ciekawym zabiegiem jest krótka prezentacja każdego z autorów, dzięki czemu można się zorientować, kto ile lat siedzi w temacie wampirów, a w niektórych przypadkach nawet, kto zacz. (Nie ma co ukrywać własnego ksenofobizmu i bezprzykładnego patriotyzmu literackiego). Trudno jednak rozpatrywać kolejno wszystkie z trzynastu zamieszczonych tutaj opowiadań, szczególnie, że część mieści się właśnie w granicach wspomnianego wcześniej banału („Życzenie”; „Jak zostałem nastoletnim wampirem”), czasem banał ten staje się dodatkowo dziwacznie górnolotny i nadęty („Zmierzch”), a czasem jest po prostu zabawnie i humorystycznie („Zemsta Drulindy”). Na uwagę zasługuje więc ogromna różnorodność, autorzy bowiem prezentują całkowicie inne wizje tematu i muszę przyznać, że są one nieraz bardzo ciekawe. Możemy się tu natknąć na próby demitologizacji wampirów, jedne całkowicie nieudolne, by nie rzec żenujące („Noc Drakuli”), po całkiem ambitne i nowatorskie podejście do tematu („Czarownica i wampir”, „Smutna pieśń sów”; „Jak Stella odzyskała swój grób”). Wampiry jawią się w tym zbiorku zarówno jako bezmyślne bestie („Pechowe urodziny”), nadęte bufony („Noc Drakuli”), zakompleksione dzieciaki („Jak zostałem nastoletnim wampirem”), czy wręcz terroryści („Pierwszy dzień reszty mojego życia”), ale także jako detektywi („Fałszywe medium”; „Czerwony kalosz”; „Jak Stella odnalazła swój grób”) czy po prostu wybawienie („Pechowe urodziny”). I najbardziej zaskakujące było dla mnie to, że zasadniczo nie było żadnej reguły mówiącej czy dany tekst się uda czy nie, bowiem różnorodność często przegrywała z kiepskim pomysłem, innym razem banał był ratowany przez znakomity warsztat.
Antologie mają to do siebie, że trudno je oceniać, trudno znaleźć złoty środek i wypośrodkować całość. Ta antologia takich błędów nie zawiera, a przynajmniej nie w tak dużym stopniu jak to zwykle bywa. Jestem pewien, że każdy znajdzie tu dla siebie coś interesującego. Osobiście polecam „Fałszywe medium” i „Porę wampirów”, bardzo spodobały mi się także „Czerwony kalosz” i „Smutna pieśń sów”. Zwolennicy wampirzych tematów znajdą oczywiście dużo więcej, sądzę nawet, że będą zachwyceni. Naprawdę ciekawa antologia. A pisze to ktoś, kto nie lubi ani wampirów, ani urodzin.