Przy okazji premiery powieści „Upadłe anioły” postanowiłem wrócić do „Katie Maguire” i przez kontynuowanie jej przygód przypomnieć sobie jeszcze raz pierwsze spotkanie z charyzmatyczną panią policjant.
Większość powieści Mastertona dzieje się w Stanach Zjednoczonych, więc tym bardziej już za pierwszym czytaniem zaintrygowała mnie książka osadzona w Irlandii. Nie chodzi tu też o to, że dużo Polaków w ostatnich latach tam wyemigrowało, ale zaciekawiło mnie spojrzenie autora na charakterystyczną kulturę tego kraju. I tak oto poznajemy Katie Maguire, oficer irlandzkiej policji, zwanej „Garda Síochána”. Kobieta na wysokim stanowisku w strukturach zwykle kojarzonych z mężczyznami ma z tego powodu spore problemy. A i życie prywatne nie jest dla niej łatwe – straciła dziecko, a małżeństwo wydaje się sypać coraz bardziej z każdym dniem.
Masterton już kilka razy czynił kobiety swoimi głównymi bohaterami i za każdym razem wychodziło mu to rewelacyjnie. Nie wiem, jak te książki odbierają czytelniczki autora, ale ja mam wrażenie, że potrafi się on przełączyć w „tryb kobiety”. W przypadku „Bonnie Winter” zabieg sprawdził się bardzo dobrze, a i w książce „Koszmar” znacznie ubarwił prostą historię, ale w przypadku Katie poszło to jeszcze dalej.
Bohaterka ma swoje słabości, ma swoje problemy, ale też dzięki temu podkreślony jest jej realizm. Oczywiście w książce znajdziemy kilka skrótów i uproszczeń, ale główna postać nakreślona jest na tyle wyraźnie, że zdecydowanie można ją uznać na jedną z najbardziej charakterystycznych dla autora.
Sprawa kryminalna, na którą trafia Katie, również nie jest prosta i banalna. Co więcej, to sprawa wręcz historyczna, a jak wiemy, historia lubi się powtarzać. Po makabrycznym odkryciu masowego grobu z 11 szkieletami rozpoczyna się śledztwo, które zakreśla coraz szersze kręgi, a sytuację komplikuje pojawienie się mordercy, który zdaje się mieć takie samo modus operandi jak morderca sprzed kilkudziesięciu lat. Sprawa jest zarówno tajemnicza jak i niebezpieczna, a do tego jeszcze za Katie ciągnie się jej życie osobiste, które wcale nie ułatwia pracy.
Irlandzkie hrabstwo Cork jako zimne, ale malownicze miejsce akcji sprawdziło się świetnie zarówno dla fabuły, jak i dla samego pisarza, który w pewnym okresie swojego życia mieszkał w tym miejscu, więc doskonale zna okolice i irlandzkie zwyczaje. Autor nakreślił kilka typowo irlandzkich postaci, wręcz osobliwości, które dodają fabule rumieńców. Zagmatwanie życia rodzinnego bohaterki ma oczywiście swój cel, a co więcej, dzięki temu fabuła jest bardziej rozbudowana. Poza tymi czysto sensacyjnymi wątkami mamy to, co fani Grahama lubią najbardziej, czyli nawiązanie do wierzeń (w tym przypadku celtyckich), jak i niezwykle sugestywne opisy poczynań brutalnego mordercy.
„Katie Maguire” to książka niezwykła w dorobku autora, dlatego że trudno jednoznacznie ją zakwalifikować do gatunku horroru. Każdy, kto po nią sięgnie, sam będzie musiał podjąć decyzję w tej sprawie, a jeśli chcielibyście żeby porównać ją do czegoś innego ,to na myśl przychodzą mi „Purpurowe rzeki”, które kwalifikuje się jako kryminał/dreszczowiec.
O kontynuacji losów Katie Graham Masterton opowiedział trochę w zeszłorocznym wywiadzie, w którym wyraźnie dał do zrozumienia, że swoją bohaterkę darzy szacunkiem i ciepłym uczuciem. Dla czytelników w Polsce wydanie „Upadłych aniołów” jest dodatkowo wydarzeniem nietuzinkowym, ponieważ możemy się zapoznać z dalszymi losami Katie na kilkanaście miesięcy przed resztą świata.
Do głównej bohaterki wracamy w szczególnym okresie jej życia. Jej kariera rozwija się, życie prywatne po serii nieszczęść nabrało rumieńców i zaczęło się układać. Katie mieszka ze swoja siostrą, często odwiedza ojca i jest zaangażowana w związek. Echa przeszłości, czyli strata rocznego syna i późniejsza śmierć męża, zdają się blednąć, ale tak naprawdę nie chcą odejść w zapomnienie.
Cały porządek burzy brutalna zbrodnia – zabójstwo księdza, który kilka lat wcześniej był zaplatany w skandal dotyczący molestowania młodych chłopców. Sprawa, w którą zaplątany jest kościół katolicki, gmatwa się coraz bardziej, a polityczna poprawność wydaje się ważniejsza niż prawda i sprawiedliwość. Katie uparcie drąży sprawę i odkrywając coraz to nowe fakty, demaskując kolejne kłamstwa przebija się przez kurtynę tajemnicy sprzed lat.
Po 10 latach przerwy Masterton wrócił do jednej ze swoich najbardziej udanych postaci. Z powodzeniem udało mu się rozbudować postać, ukazać jej oblicze zawodowe i prywatne zarówno w otoczeniu rodziny, współpracowników, jak i niechętnych jej osób. Ta niezwykle silna kobieta nie ma łatwego życia – nadal zmaga się z szowinistycznym podejściem świata do niej jako kobiety. Wyraźnie jednak widać, że osoby, które znają ją bliżej, są pod wrażeniem jej charakteru, determinacji, poświecenia się pracy i rewanżują się jej lojalnością oraz przyjaźnią.
Śledząc karierę pisarza wyraźnie widać, jak nierówna jest jego twórczość. Zdarzają się książki wyjątkowo słabe, większość jest dobra, ale zarówno „Katie Maguire” jak i „Upadłe anioły” to powieści zdecydowanie z wyższej półki jego twórczości. Wyróżniają się jego charakterystycznym stylem, zawierają brutalne, ale nieprzesadne sceny przemocy, a wszystko doskonale komponuje się z fabułą.
Podczas spotkania premierowego „Upadłych aniołów” autor przyznał, że jeśli książka zostanie dobrze przyjęta, to ma już pomysł na kontynuację. Tematem kolejnej sprawy kryminalnej, z którą miałaby zmierzyć się Katie, byłaby sprawa handlu żywym towarem. Cykl Katie Maguire polecam fanom mocnego thrillera, na pewno się nie zawiedziecie.