Głos Lema

Udane covery

Na początek kilka słów wyjaśnienia – co literatura science fiction robi w serwisie poświęconym szeroko pojętej grozie? Czyżby „Głos Lema” był antologią zapuszczającą się w rejony horroru? W żadnym wypadku. Jest to zbiór, którego recenzja w normalnych okolicznościach nigdy by się na Carpe Noctem nie pojawiła. Okoliczności jednak nie są „normalne” – pozycja jest hołdem dla Stanisława Lema, stworzona w 90. rocznicę urodzin oraz 5. rocznicę śmierci autora „Solaris”. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się zrobić ten jeden wyjątek – by dołożyć swoją cegiełkę do uczczenia pamięci ojca polskiej science fiction oraz wybitnego teoretyka fantastyki w ogóle. I muszę przyznać, że to drobne zboczenie ze ścieżki było dla mnie bardzo owocne i pouczające.

Wstęp do antologii napisał Jacek Dukaj, który już na samym początku zadaje bluźniercze – wydawałoby się – pytanie: czy omawiana antologia jest komercyjnym chwytem, mającym na celu wykorzystać znaną markę, czy też ona tę markę dopiero… tworzy. Moja reakcja była pewnie taka, jak większości teraz: ale jak to „tworzy”, przecież Lema zna każdy! Dukaj jednak solidnie argumentuje swoją postawę: przedstawia naszego klasyka jako pisarza umieszczanego na półce z Sienkiewiczem czy Żeromskim – znanego każdemu, czytanego przez niewielu. Szczególnie zestawienie z naszym noblistą jest trafne: Lem jest pisarzem „pokoleniowym” – prawdziwym guru dla generacji sprzed ’89, potem, kiedy nastąpił zalew literatury fantastycznej, stał się po prostu jednym z wielu – można było uważać się za eksperta w dziedzinie fantastyki, a Lema nie mieć w ręce w ogóle.

Aby więc stworzyć markę Lema u czytelników młodych, potrzebna była właśnie taka antologia – zbiór swoistych „coverów”, będących uwspółcześniającymi jego twórczość wariacjami. Nie wiem, jak na taki zabieg zareagują skrajni lemofile, ja jednak uważam go za bardzo ciekawy. Nie widzę nic złego w dodawaniu do opowiadań zainspirowanych twórczością ojca science fiction odrobiny pieprzu w postaci wątków sensacyjnych czy nawet elementów tak odsądzanej od czci i wiary space opery. Uważam to za wielki plus zbiorku – autorzy nie zostali sparaliżowani powagą zadania, wielkość Lema nie skrępowała ich wyobraźni, dzięki czemu stajemy przed utworami, które są nie tylko atrakcyjne pod względem czysto „czytelniczym”, ale też – a raczej przede wszystkim – z powodzeniem promują naszego klasyka.

Zawartość Lema w tych opowiadaniach jest różna – od stuprocentowego ekstraktu w „Opowieściach kosmobotycznych Dominika Vidmara”, gdzie Filip Haka w niesamowicie przepyszny sposób  pastiszuje „Dzienniki gwiazdowe” do „Blasku” Pawła Palińskiego, który w mojej opinii oscyluje gdzieś bardziej w kierunku Kafki. Znajdziemy więc opowiadania, z których rozbrzmiewać będzie donośny głos Lema, znajdziemy też utwory, w których będą się przebijać jedynie jego szepty. Nie należy jednak w żadnym wypadku myśleć, że ta druga kategoria opowiadań jest gorsza – wręcz przeciwnie, osobiście uważam tekst Palińskiego za jedną z największych pereł zbioru. I trzeba jeszcze wziąć poprawkę na jedną, dość istotną rzecz – Lema bardzo lubię i szanuję, ale skłamałbym perfidnie, gdybym uznał się za eksperta od jego twórczości. Możliwe jest  więc, że w „Blasku” wydziera się on do zdarcia gardła, a tłumi go jedynie moja głuchota, spowodowana nieznajomością danego utworu.

Muszę przyznać, że wsłuchiwanie się w „Głos Lema” było czystą przyjemnością. Dużo czasu minęło, odkąd przeczytałem ostatni utwór naszego klasyka, a dzięki tej antologii zyskałem motywację do dalszego eksplorowania jego twórczości. W końcu nie samą grozą człowiek żyje. Nie nazwałbym lektury tego zbiorku kosmicznym przeżyciem, ale z całą pewnością nie żałuję, że znalazł się on na orbicie moich zainteresowań. Podsumowanie będzie krótkie: dla fanów science fiction jest to pozycja obowiązkowa, dla wszystkich innych „tylko” godna polecenia.

Głos Lema

Tytuł: Głos Lema

Autor: Janusz Cyran

Wydawca: Powergraph

Data wydania: 21 października 2011

Format: 552 s.

Cena okładkowa: 39,00

Opis z okładki:

Dla pokoleń czytelników był Mistrzem, dla pokoleń autorów wzorem. Zmarły przed pięcioma laty pisarz i filozof, Stanisław Lem, w tym roku obchodziłby 90. rocznicę urodzin. Ten zbiór powstał po to, żeby go uhonorować.
Sztuczne inteligencje, wirtualne światy, androidy zastępujące człowieka. Fabuły, których areną jest cały Wszechświat. Obce planety, na których odkryto ślady życia. I kosmos, niezbadany i niebezpieczny, wciąż na wyciagnięcie ręki.
„Żadna dobra książka nie przejdzie nieukarana, a każdy gest artystyczny jest zarazem przedmiotem gry rynkowej. I jak w przypadku wielu podobnych przedsięwzięć, także inicjatorom antologii opowiadań inspirowanych twórczością Stanisława Lema łatwo przypisać niskie intencje: że oto wykorzystują znane nazwisko dla darmowej reklamy, by przebić się z tytułem marketingowo. W istocie zaś mamy tu do czynienia z próbą niemalże heroiczną. Bo, po pierwsze, czy „Głos Lema” rzeczywiście wykorzystuje znaną markę – czy też raczej stara się ją dopiero stworzyć, odtworzyć?”.
— Jacek Dukaj, ze Wstępu.

Przewiń na górę