Epidemie i zarazy

    Od jakiegoś czasu na polskim rynku wydawniczym można zaobserwować wysyp antologii dla wielbicieli wszelkiego rodzaju fantastyki – wśród nich również wielbicieli horrorów. „Trupojad”, „Pokój do wynajęcia”, dwie „Księgi strachu”, „Zachowuj się jak porządny trup” – to tylko pozycje dla fanów grozy. Lecz jak grzyby po deszczu ukazują się również antologie fantasy czy science-fiction. „Epidemie i zarazy” to, można powiedzieć, miszmasz wszystkiego co dobre w fantastyce, znajdą tu coś dla siebie czytelnicy zarówno strasznych historii jak i fantastyki zupełnie nie powiązanej z grozą.

Tytuł zbioru oddaje w pełni tematykę opowieści w nim zawartych. Wydawać się może, że takie zawężenie nie będzie sprzyjało różnorodności tekstów. Nic bardziej mylnego. Niemal każda opowieść reprezentuje inny gatunek fantastyki, a najbardziej klasycznego thrillera medycznego raczej tam nie znajdziemy. Zbiór zawiera opowiadania zarówno pisarzy doświadczonych, których nazwisko kojarzy większość czytelników fantastyki, jak i tych o mniejszym stażu, o nie tak mocnej pozycji w świecie literackim.

„Parowóz”, pierwsze opowiadanie w zbiorze, to chyba największa porażka antologii. Tym bardziej że pisał je doświadczony w wielu gatunkach literackich Andrzej Pilipiuk. Na początek całą tajemnicę psuje nam ilustracja Przemysława Wolnego – od razu dowiadujemy się kto stoi za dziwną epidemią w Michałowicach, choć nie wiemy, o co dokładnie chodzi. Nie powiem, ilustracje Wolnego są dobre, tu jednak pozwolił sobie na zbyt dużo. Sam tekst zaś na dobrą sprawę kończy się nim się w ogóle zacznie. Zupełnie jakby redakcja ze względów objętościowych skróciła całą historię, albo jakby autor nie miał pomysłu jak dalej pociągnąć akcję.

W „Ognisku 11” mało znanego Michała Cholewy całkiem udanie przeskakujemy w niedaleką przyszłość. Tym razem mamy kilka miast – ognisk epidemicznych – przy których stacjonują wojska pilnujące, by nikt nie wychynął poza obręb terenu objętego kwarantanną. Choć można się przyczepić do kwestii technicznych (zwłaszcza do trochę jałowych dialogów), to jednak opowiadanie chwyta za serce i ma bardzo dobre zakończenie. Cholewa dobitnie pokazuje ludzki dramat w czasie epidemii.

Podobnie dobrze wywiązał się ze swej roli pisarza Jakub Ćwiek. W „Domu na wzgórzu” skupia się jednak bardziej na jednostce niż na ludzkim gremium. Mamy bardzo ciekawą intrygę (przypomina mi się film „Wyspa” z Ewanem McGregorem), w której pojawia się to, czego zabrakło Pilipiukowi w jego tekście – narastanie napięcia aż do sceny finałowej. Ta ostatnia z kolei, choć zaprzęga zużyte do granic w różnych filmach i książkach elementy apokaliptyczne, jest całkiem przyzwoita.

„Ketew Meriri” Rafała Dębskiego trudno mi jakoś jednoznacznie ocenić. Z jednej strony mamy dobrze ukazane tragiczne losy grupki dzieci i dorosłych w czasie II wojny światowej, z drugiej element fantastyczny, który nie jest do końca przekonujący. Słowem – średniak.

„Światy Dantego” Anny Kańtoch to mój faworyt w zbiorze. Bardzo mocne połączenie science-fiction i typowego horroru. Za pomocą tzw. Bramy człowiek jest w stanie przenosić się w miejsce, które ludzie znają jako piekło. Kańtoch świetnie kreuje ten świat i wprowadza bardzo ciekawe elementy, np. méridion – substancję powodującą na światach Dantego zmiennokształtność wszystkiego: od skał po żywych mieszkańców. Bardzo dobre opowiadanie, z naprawdę strasznym zakończeniem.

„Piwnica” Pawła Siedlara z kolei mnie nie urzekła. Opowiadanie wydaje się mało poważne i przekonujące. Może to wina narracji dziecięcej. Choć – muszę to przyznać – niektóre opisy są naprawdę przerażające. Całość jednak jakoś nie trzyma się kupy i brak w niej odpowiedzi na podstawowe pytania postawione na początku opowieści.

„Antidotum” Tomasza Duszyńskiego też zgrzyta. Wydaje mi się, że ta opowieść lepiej by wyglądała w postaci filmu, tyle że nawet wtedy nie udźwignęłaby statusu dobrego dzieła. Zdaje mi się, że Duszyński nie wykorzystał ani trochę potencjału, jaki daje literatura. Można przecież za jej pomocą przekazać nawet to, czego nie widać. Co mamy w tej historii? Chęć zemsty, sporo strzelaniny i Polskę w roli zbawiciela świata (!). Mimo wszystko muszę przyznać, że ukazana tu epidemia przedstawia dosyć ciekawy pomysł. Podobnie zakończenie.

Na koniec dostajemy rozrywkę jak się patrzy. W świecie pirackiego fantasy Jacek Komuda czuje się wyjątkowo dobrze, dzięki czemu dostajemy barwną, pełną zabawnych dialogów historię pt. „Sześćset cetnarów piekła”. Czasem jednak humor ten zdaje się mało wyważony. Nie do końca wiem, czy zdania typu „snigga (…) płynęła między skałami baksztagiem, ze zrzuconym fokiem i grotem, rejami zbrasowanymi na wiatr i wybranymi szotami marsli” mam traktować jako żart, chęć wykazania się wiedzą czy opis, który Komuda uznaje za oczywisty dla wszystkich. Lecz pomimo tych małych zgrzytów tekst miło się czyta i stanowi udane zamknięcie zbioru.

Podsumowując: ciekawy projekt okładki, dosyć niska cena jak za taką cegiełkę i ciekawa tematyka mogą przekonać do kupna czytelnika, który o „Epidemiach i zarazach” nie wie nic więcej. Niech ta recenzja stanowi dodatkowy argument. Polecam książkę jako niezobowiązujące, dobre czytadło. Nikt, kto nie spodziewa się po antologii arcydzieła, nie powinien być zawiedziony.

Epidemie i zarazy

Tytuł: Epidemie i zarazy

Autor: Andrzej Pilipiuk

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: 25 lipca 2008

Format: 528 s.

Cena okładkowa: 29,99

Opis z okładki:

Jak 1 : 13 000 000? Przyznaj, często rozważasz prawdopodobieństwo trafienia szóstki w totka… A myślałeś o szansie przeżycia pandemii?
Tak czy nie, graj w co chcesz. Póki możesz. Bo choć epidemie zdarzają się osobliwie rzadko, skąd pewność, że w którymś z laboratoriów, w oczach lekarza wpatrzonego w okular mikroskopu, nie pojawiło się właśnie przerażenie…
To opowiadania pełne grozy. Zarażają obrazami świata żywych trupów, kadzielnic, masek, kordonów, wymarłych miast i koszmarów wywoływanych śmiertelnie zjadliwym wirusem ludzkiej nienawiści.
Obserwuj nie tylko ludzi. Również szczury, nieodłącznych towarzyszy zarazy. Ale uprzedzamy – po lekturze tej antologii, bał się będziesz choćby cienia łysego ogona…
Nie trać jednak wiary. Bo choć lekarstwa wciąż brak, rządy i naukowcy robią, co w ich mocy. Jak będzie trzeba, o ratunek poproszą nawet diabła. Bez paniki zatem! Noście maski. Myjcie ręce. Zachowajcie spokój.
I pamiętajcie: wojsko ma rozkaz strzelać do każdego, kto przekroczy kordon sanitarny!
Autorzy: Andrzej Pilipiuk, Jacek Komuda, Anna Kańtoch, Paweł Siedlar, Jakub Ćwiek, Rafał Dębski, Tomasz Duszyński, Michał Cholewa.

Przewiń na górę