Dziewczyna, która zniknęła

Alice w krainie kłamstwa

Ten tekst rozpocznę zachwytem nad sytuacją recenzenta, bowiem trzeba niekiedy pokazać, jak to wszystko wygląda „od kuchni”. A wygląda mianowicie tak, że dla człowieka, który lubi lekturowe niespodzianki (a czasem i rozczarowania, bo te również uczą) krytyczna lektura książek nie przez niego wybranych jest ogromną przyjemnością. Ludzie są niewolnikami przyzwyczajeń, w związku z czym rzadko kiedy wybierają literaturę nieprzynależącą do kręgów ich zainteresowań. Tymczasem recenzent wyboru nie ma; dostaje przesyłkę, a w niej same niewiadome. Nie wiem, jak jest w wypadku innych, ale ja mogę powiedzieć, że po prostu odkrywam kolejnych autorów i dzięki recenzowaniu trafiam na perełki, które w księgarni mogłam przeoczyć. Jako niewolnica własnych przyzwyczajeń.

Takim przeoczeniem byłaby na pewno powieść Alafair Burke, Dziewczyna, która zniknęła, ponieważ jak ognia unikam współczesnej kryminalnej i sensacyjnej literatury amerykańskiej. Ta bowiem jest w moim odczuciu miałka, z zasady wtórna i zorientowana na niewyszukaną rozrywkę. I nawet jeśli szukam tylko zbrodni, to Ameryka ofiarowuje mi ją zwykle w takim opakowaniu, które nieznośnie drażni moje rozwydrzone gusta.

Tymczasem książka Burke okazała się nie tylko strawna, ale nawet interesująca. Duża w tym zasługa dobrego pomysłu autorki, która umiejętnie (no, ostatecznie geny nie próżnują w tym wypadku, bo jako córka poczytnego pisarza panna Alafair po prostu odziedziczyła tak zwaną iskrę bożą, jak niektórzy określają talent) prowadzi intrygę, sugestywnie kreśli portrety bohaterów i wiarygodnie wyjaśnia zawiłości fabularne, cudownie odchodząc od schematów na rzecz uroczych detali, dookreślających rysy psychologiczne postaci. W dodatku mamy tutaj i nutkę autoironii, ponieważ protagonistka, Alice Humphrey, jest zakompleksioną, zbliżającą się do magicznej czterdziestki córeczką sławnego tatusia, która za wszelką cenę pragnie uwolnić się spod niewygodnej kurateli rodzicielskiej. Kiedy więc pewnego dnia spotyka na swojej drodze Drew Campbella, a ten oferuje jej posadę menadżerki galerii sztuki, Alice bez wahania i bez żadnej refleksji wkracza w nowy etap życia. Szczęśliwa, bo znużona ośmiomiesięcznym bezrobociem (ach, dla wykształconej Amerykanki jest to zapewne cios w samo serce, dla realnie myślącej Polki po prostu norma) kobieta wplątana zostaje w sieć intryg, kłamstw i zasadzek. Kiedy Drew zostaje zamordowany, to właśnie ona staje się pierwszą i jedyną podejrzaną, a wydarzenia przybierają nadspodziewanie dziwaczny obrót.

Powieść Burke z całą pewnością nie jest jednoznacznie kryminałem, bowiem zawiera elementy typowe dla romansu oraz – z braku lepszego określenia – komedii romantyczno-sensacyjnej. Pomimo że fabuła skupia się głównie na perypetiach Alice, jej przemyśleniach, sposobie postrzegania rzeczywistości, etc., to czytelnikowi przybliżone zostają także inne, drugoplanowe postaci. Niektóre z nich okazują się kluczowe dla fabuły, inne niepotrzebne, jak motyw zaginionej dziewczyny, bez którego powieść nie ucierpiałaby jakoś poważnie.

Nieopisanie sympatyczny wydaje mi się natomiast nienachlane acz naturalnie zrealizowany wątek podstarzałego agenta FBI. Nie dość, że postać ma w sobie to „coś” (czytaj: „podobałby mi się taki facet”), to jeszcze jej interakcja z Alice zrealizowana zostaje w niezwykle wiarygodny sposób. Nie każdy autor potrafi zręcznie i wiarygodnie splątać losy bohaterów, dopasować ich do siebie tak, że czytelnik nie ma wątpliwości, że oto właśnie On spotkał Ją. I to wcale nie spoiler, to po prostu od samego początku widać. Nie ulega zatem wątpliwości, że Burke potrafi czynić magię, z rozmysłem i pomysłem inkrustując zagadkę kryminalną romantycznymi momentami. Jest to o tyle dobre, że odwraca uwagę odbiorcy od kilku oczywistych błędów oraz klisz, umożliwiając przebaczenie autorce tych właśnie potknięć. Z drugiej wszakże strony przypomnieć trzeba, że literatura kryminalna oparta jest na schematach, których realizacji oczekujemy i że nie jest możliwe dalekie odejście od wzorca. Dlatego niespecjalnie mam za złe pannie Burke tych kilka naiwności.

Zwłaszcza że jej bohaterka genialnie wprost obnaża zadęcie współczesnej sztuki, pokazując, w jaki sposób mówić o dziele miernym tak, aby wydawało się ono przynajmniej trudne w odbiorze. Te wszystkie fragmenty, w których obnażony zostaje nachalny intelektualizm sztuk wizualnych, a interpretacja zamiarów artysty okazuje się porażająco niezgodna z jego prawdziwymi intencjami! Coś wspaniałego! Zresztą i cała powieść właściwie traktuje o rozmijaniu się intencji z czynami i tak dalej. Alice zaś musi zmierzyć się wieloma niewygodnymi prawdami i stawić czoła kilku zwyrodnialcom. Jakoś trzeba przecież zapracować na ten domniemany happy end.

Dziewczyna, która zniknęła

Tytuł: Dziewczyna, która zniknęła

Autor: Alafair Burke

Wydawca: Replika

Data wydania: 2012-08-12

Format: s. 366, okładka miękka

Opis z okładki: Autorka światowych bestsellerów, po raz pierwszy w Polsce! Jej prozę pokochali najlepsi twórcy thrillera na świecie - Harlan Coben, Dennis Lehane, Nelson De Mille, Karin Slaughter. Po miesiącach bezowocnych poszukiwań Alice Humphrey wreszcie znajduje swoją wymarzoną posadę – będzie zarządzała nową galerią sztuki na Manhattanie. Galeria jest projektem anonimowego, bogatego i ekscentrycznego właściciela, a Alice – jak zapewnia jego przedstawiciel – ma ją prowadzić zupełnie samodzielnie. Przyjaciele dziewczyny sądzą, że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, ale Alice widzi w tym znakomitą okazję, by wyjść z cienia sławnego ojca. Pewnego poranka Alice odkrywa, że galeria nie istnieje, a pomieszczenia, w których się mieściła, są zupełnie puste, jakby niczego tutaj nigdy nie było. Na podłodze znajduje ciało Drew Campbella, mężczyzny, który ją zatrudnił. Criticize sama staje się obiektem zainteresowania policji. Kiedy śledczy wykrywają związek pomiędzy galerią a pewną porwaną dziewczyną, Alice wie, że została wrobiona. Teraz musi to udowodnić. Poszukiwanie dowodów wciągnie ją w mroczny świat przestępczych interesów i zmusi do odkopania długo skrywanych sekretów jej rodziny... Sekretów, za które – być może – zapłaci życiem.

Przewiń na górę