Szwedzkie miasto Linköping po raz kolejny nawiedza tragedia, o której brukowa prasa może się z rozkoszą rozpisywać. W jednym z domów spokojnej starości umiera niepełnosprawny staruszek, autor głośnych listów dotyczących skandalicznych warunków opieki w ośrodku, w którym przebywa. Opiekunka z dziennej zmiany podczas porannego obchodu znajduje go powieszonego na kablu. Policja nie potrzebuje wiele czasu, by dojść do wniosku, iż nie było to samobójstwo. Detektyw Malin Fors, niemal czterdziestoletnia alkoholiczka na odwyku, angażuje się w śledztwo, tym bardziej że to jej córka, Tove, była ową opiekunką zmarłego.
O siódmej i najnowszej powieści z cyklu o detektyw Fors niewiele można powiedzieć nowego. Specyficzna emocjonalna narracja zahaczająca o strumień świadomości, interludia w postaci monologów zmarłych, koncentracja na wątkach obyczajowych, wreszcie permanentna melancholia i smutek wylewające się z opowieści to cechy tak charakterystyczne dla autora, że da się rozpoznać jego pióro już od pierwszych słów.
W stosunku do poprzednich tomów nieco przesunięte są w Duchach wiatru akcenty: śledztwo jest wyjątkowo mało dynamiczne, niewiele jest w nim momentów gwałtownej akcji czy suspensu. Mocniejszy nacisk kładzie Kallentoft na opisy relacji międzyludzkich i problemów społeczeństwa, ale to naturalna konsekwencja rozwoju historii na przestrzeni kolejnych książek. Coraz mocniej autor wgryza się w psychikę głównej bohaterki. Mniej było na to miejsca we wcześniejszych tomach, gdzie Malin działała zazwyczaj jak napędzana alkoholem i seksem maszyna do prowadzenia śledztw. Teraz samotna, opuszczona i bezbronna wobec nałogu musi mierzyć się z buntem i krytyką wchodzącej w dojrzałość córki, z którą ma pełną miłości, ale nieudolną macierzyńsko relację.
Udała się też Kallentoftowi bardzo trudna sztuka: osadził w powieści mocny wątek polityczno-społeczny i przedstawił go w sposób pozbawiony jednoznacznej oceny. A problem opieki nad osobami starszymi i niesamodzielnymi to materia skomplikowana, nie tylko będąca owocem konfliktu między koncepcjami państwa opiekuńczego a założeniami kapitalizmu, ale też – a może przede wszystkim – problemu relacji rodzinnych i międzyludzkich.
Duchy wiatru to niezwykle udany kryminał, a przy tym przejmująca i smutna opowieść o nieszczęśliwych i zagubionych ludziach. Tych, których czytelnik poznać mógł w poprzednich tomach, i tych, którzy zamieszani zostali w zbrodnię. Mons Kallentoft ani na moment nie zaniża poziomu, a wręcz z powieści na powieść staje się twórcą sprawniejszym i dojrzalszym.