Drugi tom historii o petersburskim policjancie z XIX wieku, Iwanie Dimitriewiczu Putilinie, to wgląd w początki kariery śledczej bohatera cyklu. Kiedy na prośbę sąsiada, kupca Kukolewa, Iwan próbuje odnaleźć jego zaginioną matkę, nic nie wskazuje na to, że oto stanął u progu bardzo ważnej sprawy kryminalnej. Kiedy jednak Kukolew zostaje znaleziony martwy w tytułowym domu schadzek, sytuacja staje się nagle bardzo poważna.
„Dom schadzek”, podobnie jak wcześniejszy „Kostium Arlekina”, to z jednej strony dobry, psychologiczny kryminał, z drugiej zaś powieść zawierająca spory ładunek opisów obyczajowości i historii związanych z XIX-wiecznym Petersburgiem.
Józefowicz kreuje lekturę dla inteligentnego czytelnika, potrafiącego wyłapać w pisarstwie odpowiednie smaczki. Można powiedzieć że są one równie ważne, jak samo prowadzone przez Putilina śledztwo. Do tego dochodzi doskonały, pełen metafor i skrzący od erudycji język.
Bohaterowie Józefowicza są pełnokrwiści i wyraziści, a nieczęsto spotykamy takowe w kryminałach. Często bywa tak, że przeciętny autor ze sporym pietyzmem tworzy postać głównego bohatera, a później otacza go nieciekawymi kalkami bohaterów drugoplanowych. Tu wygląda to zupełnie inaczej. Zwłaszcza jeśli chodzi o typy bohaterów zamieszkujących XIX-wieczny Petersburg. Mamy ich tu całą gamę – każdy jest inny, ma swoje życie, swoje problemy i swoje tajemnice. Autor zadbał również o autentyzm językowy, bohaterowie używają własnego języka, co dodaje powieści barw.
Tajemnicza moneta z Wielką Niedźwiedzicą, którą martwy Kukolew ściskał w dłoni, od początku wydaje się czytelnikowi kluczem do zrozumienia zagadki. Jednak nie oznacza to, że łatwo przyjdzie nam uprzedzić wydarzenia i odgadnąć co kryje się za zabójstwem sąsiada Putilina.
Leonid Józefowicz planuje cykl o petersburskim detektywie na zaledwie trzy tomy. Oznacza to, że przed nami jeszcze jeden. Chyba, że autor, zachęcony popularnością Iwana Dimitriewicza Putilina, zechce kontynuować cykl. Na razie jednak pozostaje nam czekać na tłumaczenie trzeciego tomu. Mam nadzieję, że finalna opowieść również mnie nie rozczaruje.