„Norweski kryminał wszech czasów” – taki zaszczytny tytuł uzyskało w plebiscycie czytelników Czerwone gardło, powieść należąca do poczytnego cyklu o śledczym Harrym Hole autorstwa Jo NesbØ. Trudno posądzać Norwegię o bycie literackim outsiderem, więc zdobycie takiego wyróżnienia jest nie byle jakim osiągnięciem. Istotnie, „Czerwone gardło” jest powieścią wybitną i zasługuje na wszystkie zachwyty Norwegów.
Harry Hole, wskutek politycznej decyzji przeniesiony do POT, trafia na trop przemyconego karabinu snajperskiego, zwanego Marklinem. Jest to broń o potężnej sile rażenia, w związku z czym komisarz podejrzewa, iż osoba posiadająca go chce dokonać jakiegoś spektakularnego zamachu. Ponadto policja odnajduje zwłoki faszysty, któremu podcięto gardło. Szybko okazuje się, że sprawa jest ściśle powiązana ze środowiskiem norweskich neonazistów, a jej początki czasów II wojny światowej.
Najmocniejszym punktem „Czerwonego gardła” jest sposób ukazania wydarzeń. Fabuła jest prowadzona wzdłuż dwóch równoległych wątków, z których jeden rozgrywa się w czasach wojny, drugi natomiast współcześnie. Jakby tego było mało, autor opisuje też wprost działania ściganego przez Harry’ego przestępcy. Wydawać by się mogło, że mając tyle informacji, czytelnik bez problemu odkryje, który z żołnierzy walczących na froncie po kilkudziesięciu latach będzie nadal prowadził swoją krucjatę. Nic bardziej mylnego. NesbØ prowadzi intrygę z taką maestrią, że niemal do samego końca nie będzie wiadomo, kto jest głównym szwarccharakterem książki.
Ogromnym plusem są też wątki poboczne, które nie tylko urozmaicają historię, ale też wyłamują powieść ze schematów, z którymi kojarzone są kryminały. Na uwagę zasługuje szczególnie motyw Księcia, jednego z głównych bossów środowiska neonazistów. Zakończenie tego wątku wyłamuje się z konwenansów, co budzi początkowo zdziwienie, ale po głębszym zastanowieniu się dodaje ono powieści solidną porcję realizmu. Bardzo ciekawe jest również opisanie polityki służb porządkowych na najwyższych szczeblach, gdzie hipokryzja i wyrachowanie są na porządku dziennym, a bardziej niż o sprawiedliwość dba się o zachowanie pozytywnego wizerunku w oczach opinii publicznej.
Jedyne, co zmieniłbym w recenzowanej powieści, to tytuł. Bardziej pasowałyby „Czerwone oczy”, sugerujące nieprzespane noce, które czytelnik spędzi nad lekturą książki, lub „Czerwone lica”, bo nie wyobrażam się, by utwór ten można było czytać bez wypieków na twarzy, zwłaszcza, kiedy NesbØ swoją wyrafinowaną grą raz po raz kieruje akcję na zupełnie inne tory. „Czerwone gardło” jednak nie pasuje zupełnie, gdyż powieść połyka się szybko, sprawnie i bez najmniejszych zgrzytów.